Wiadomości

Wybory prezydenckie mogą być SFAŁSZOWANE? Syn Wałęsy ujawnia szokujące fakty

Wybory prezydenckie 2020. Trwa walka o wyborców pomiędzy Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim przed drugą turą wyborów prezydenckich, którą zaplanowano na niedzielę 12 lipca. W pierwszej turze urzędujący prezydent uzyskał poparcie 43,5 proc. Polaków, natomiast kandydat Koalicji Obywatelskiej mógł się pochwalić 30,46 proc. głosów. Czy te oficjalne wyniki podane przez PKW są na pewno prawdziwe? Wątpliwość w tej sprawie publicznie wyraził na swoim Facebooku Jarosław Wałęsy. Syn Lecha Wałęsy wkleił na swoją tablicę wpis pani Małgorzaty Kieres, która jako „mąż zaufania” pracowała w jednej z krakowskich komisji. Lista zaniechań i zaniedbań, których się dopatrzyła, w opinii Wałęsy mocno daje do myślenia!

Wybory prezydenckie mogą być SFAŁSZOWANE? Syn Wałęsy ujawnia szokujące fakty

Jak wynika z ostatecznych danych, opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą, na Andrzeja Dudę zagłosowało w pierwszej turze wyborów 8 450 513 Polaków. Rafał Trzaskowski uzyskał natomiast poparcie 5 917 340 wyborców. Różnica pomiędzy nimi jest więc niebagatelna i wynosi 2 533 173 głosów. Umieszczony przez Jarosława Wałęsę wpis sugeruje jednak, że doszło do potężnych manipulacji i zachowań niezgodnych z prawem przy przeprowadzaniu wyborów. Pani Małgorzata Kieres, ze sztabu urzędującego prezydenta Warszawy, zasiadała jako mąż stanu w jednej z krakowskich komisji wyborczych. – Byłam mężem zaufania w komisji, gdzie nie znano procedur liczenia głosów, dochodziło do pomyłek, ale raczej wynikających ze zmęczenia, niż chęci oszustwa – zaczęła swój mocno pesymistyczny wpis.

Według kobiety członkowie komisji w trakcie sprawdzania list wyborców mieli w rękach długopisy, co jest zakazane. Co więcej, po wysypaniu kart z urny chcieli oni liczyć je w podgrupach (co również jest niezgodne z przepisami, ponieważ powinno się liczyć wszystko wspólnie). – Okazało się, że w „kupkach” jednego kandydata (zgadnijcie którego?) znajdują się głosy oddane na innych i one by pracowały na wynik tego kandydata, gdyż komisja nie chciała ponownie ich sprawdzać, tylko szybko policzyć ilość i pójść do domu – poinformowała Kieres. Jakby tego było mało, w innej komisji, do której czasem zaglądała, miało okazać się, że z urny „zniknęło” aż 150 kart z ważnymi głosami! – Tzn. ich liczba w urnie powinna odpowiadać ilości podpisów złożonych w spisie mieszkańców. Różnica wynosiła aż 150 kart! Zapewne domyślacie się z której kupki zniknęły – tłumaczyła. Na koniec dodała, że była również świadkiem, jak doliczono Andrzejowi Dudzie nieuzasadnione 30 głosów „przez pomyłkę”, do czego po interwencji ostatecznie nie doszło.

Źródło: se.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close