Wiadomości

Śledztwo dot. Pawła Kukiza umorzone. Prokuratura uznała, że mógł się jedynie „przechwalać”

Prokuratura umorzyła śledztwo ws., w której Paweł Kukiz miał się rzekomo powoływać na wiedzę od służb specjalnych. Śledczy sprawdzali, czy policjant, który mieszka niedaleko Kukiza, nie przekazał mu danych auta Piotra Liroy-Marca. Prokuratura doszła do wniosku, że nic nie jest w stanie ustalić, a Kukiza nie przesłuchała.

Ta sprawa ma kilku bohaterów.

Paweł Kukiz. Lider Kukiz’15 miał (relacje są jednak sprzeczne) na posiedzeniu klubu poselskiego Kukiz’15 w maju 2017 r. rzucić, że wie od służb specjalnych o samochodzie VW Lupo, który użyczył posłowi Piotrowi Liroy-Marcowi, a potem sprzedał Paweł Sykulski.

Paweł Sykulski. Były radny PO w Warszawie – wedle Kukiza skompromitowany i podejrzany człowiek. To on złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez Kukiza. Według niego Kukiz mógł użyć swoich znajomości w służbach specjalnych, by zyskać wiedzę o Liroyu, z którym Kukiz był w konflikcie. Sykulski najpierw dał do użytkowania samochód VW Lupo, a potem mu go sprzedał Liroyowi.

Piotr Liroy-Marzec. Raper, który wszedł do Sejmu z list Kukiz’15, ale szybko wybuchł jego konflikt z Kukizem. Powodem było to, że Kukiz zarzucał Liroyowi znajomości z – w jego ocenie – podejrzanymi ludźmi, w tym z Sykulskim.

Policjant z Lewina Brzeskiego. Funkcjonariusz ten sprawdzał w systemach informatycznych Policji, do kogo należał samochód VW Lupo. Pracuje w okolicy, w której mieszka Paweł Kukiz.

VW Lupo. Auto, które na początku roku 2017 dał Liroyowi do użytkowania i testowania Piotr Sykulski. A potem mu je sprzedał.

Pod koniec sierpnia br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie śledztwo to umorzyła. Gazeta.pl zapoznała się z postanowieniem prok. Adama Grzeczyńskiego.

Śledczy skupili się na wątku, kto w sposób nieuprawniony sprawdzał w bazie CEPiK dane VW Lupo, a nie czy Paweł Kukiz przekroczył uprawnienia i kogoś podżegał do takiego złamania prawa. Historii pikanterii dodaje fakt, że Kukiz jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

W sprawie przesłuchano Sykulskiego i kilka osób z klubu Kukiz’15, a także Liroya. W sumie 12 świadków. Pawła Kukiza – nie.

Policja nie jest w stanie ustalić, kto i o co ją pytał

Śledczy zwrócili się do Komendy Głównej Policji i Ministerstwa Cyfryzacji o informację, kto sięgał do CEPiK-u, by sprawdzać ten konkretny samochód, który kupił Liroy.

Okazało się, że 28 marca 2017 r. auto to prześwietlał policjant z komisariatu w Lewinie Brzeskim. A w maju jeszcze policjanci z Warszawy.

Stołeczni funkcjonariusze na pewno mieli powód, by sprawdzać auto, bo kierująca nim partnerka Liroya lub on sam łapali mandaty za blokowanie garażu albo złe parkowanie przy Sejmie.

Po co policjant z Lewina sprawdzał warszawskie „blachy”?

Ale już powód, dla którego auto sprawdzał policjant z Lewina Brzeskiego było i jest dla śledczych zagadką. Tym większą, że Lewin Brzeski leży w woj. opolskim – tuż obok Łosiowa, a więc miejscowości, w której mieszka Paweł Kukiz. Dzieli je parę kilometrów. A do tego policjant i Kukiz znają się osobiście, bo funkcjonariusz prowadził kiedyś dochodzenie przeciwko Kukizowi dot. wykroczenia.

Z uzasadnienia wynika, że policjant przyznał, że faktycznie sprawdził VW w bazie CEPiK. Ale miał to zrobić na wniosek ubezpieczyciela. Nic więcej – jak zeznawał – nie pamięta. W przeciwieństwie do policjantów z Warszawy, którzy mieli swoje kontakty z VW Lupo opisane w notatkach i notatnikach.

A co więcej, komendant Policji w Lewinie Brzeskim „wskazał, iż nie jest w stanie udzielić odpowiedzi, kiedy i jaki podmiot zwracał się do tej jednostki z zapytaniem o pojazd (…)”. Komendant nie mógł nawet określić, czy w ogóle jakiekolwiek zapytanie dotyczące tego auta wpłynęło do KP w Lewinie.

Dlaczego? Bo – wyjaśniał komendant – rejestracja takich wniosków odbywa się poprzez nazwę pytającego bądź danych kierującego, a nie po „blachach” auta. Policja nie jest w stanie tego ustalić, nawet jeśli Komenda Główna Policji stwierdziła, że w CEPiK-u sprawdzano numery nie tylko konkretnego dnia, ale także o konkretnej godzinie – 9:16. Analiza dziennika podawczego i innych dokumentów w Lewinie nie wykazała, aby w jakiejkolwiek sprawie pojawił się feralny VW.

Słowem: policja nie jest w stanie ustalić, kto ją prosił, by sprawdzić VW Lupo.

Dokumenty mogły zostać zniszczone

Sam policjant stwierdził w czasie przesłuchania, że faktycznie 28 marca 2017 r. pełnił służbę i dokonał sprawdzenia auta. Cytat z uzasadnienia decyzji o umorzeniu śledztwa: „(Policjant) wskazał, że (…) dokonał ustaleń w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Stwierdził, iż na zapytaniu od zakładu ubezpieczeń prawdopodobnie poczynił adnotację, które to pismo (z jego ustaleniem) zostało odesłane do pytającego”. Pytającym miał być – wedle jego zeznań – jakiś ubezpieczyciel, ale nie podał jego nazwy, bo jej nie pamięta.

Inny cytat z decyzji prokuratora: „Świadek (policjant – red.) zaprzeczył, by komukolwiek przekazywał wiedzę o ustaleniach dotyczących właściciela VW. Wskazał, że wszelka dokumentacja, w oparciu o którą pełnił służbę w KP w Lewinie Brzeskim, została (…) zarchiwizowana lub zgodnie z przepisami zniszczona”.

Paweł Kukiz zna się z policjantem, który sprawdzał auto

Co ciekawe Kukiz z policjantem, który sprawdzał auto, się znają. Sam funkcjonariusz zeznał, że „zna z widzenia Pawła Kukiza, lecz ten prawdopodobnie 'nie pała’ do niego sympatią, z uwagi na prowadzone wobec niego postępowanie o wykroczenie”. Policjant zaprzeczył, by miał z nim jakikolwiek, choćby telefoniczny kontakt.

Policjant w czasie przesłuchania stwierdził, że musiałby być „skończonym idiotą” – przy swojej sytuacji osobistej – by łamać prawo dla Kukiza.

Prokuratura dała wiarę i policjantowi z Lewina, i działaczom Kukiz’15. Umorzyła śledztwo z uwagi na „ograniczenia dowodowe, w tym i niepamięć funkcjonariusza Policji”. Ale przede wszystkim na to, że Policja nie jest w stanie wykluczyć, by to jakaś firma ubezpieczeniowa lub ktoś inny (uprawniony do tego) skierował do Policji w Lewinie pytanie o auto Liroya. „Funkcjonujące w tych jednostkach Policji (w Lewinie i sąsiednim Brzegu) bazy danych i sposób rejestracji pism w istocie nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że nie było żadnego zapytania o samochód” – napisano w uzasadnieniu o umorzeniu.

Czyli: Policja nie jest w stanie ustalić, czy ją ktoś pytał o ten samochód. W uzasadnieniu podkreślono, że „nie ma możliwości określenia, czy zapytanie dotyczące samochodu (…) wpłynęło do KP w Lewinie Brzeskim, a nawet dokonania analizy pod tym kątem”.

Pomyłka rzadsza niż szansa na trafienie „szóstki”

A skoro tak – uzasadnił prokurator – to „nie można jednoznacznie zaprzeczyć zeznaniom (policjanta), iż owo sprawdzenie, tj. wpisanie stołecznego numeru rejestracyjnego, było wynikiem pomyłki podczas wpisywania cyfr bądź liter do bazy CEPiK”. W Polsce jest ok. 29 milionów zarejestrowanych aut, więc o akurat taką pomyłkę trudniej niż trafić „szóstkę” w Lotto.

Tłumacząc wywód prokuratury na prostszy język: Policja nie jest w stanie ani potwierdzić, ani wykluczyć, że jakieś oficjalne zapytanie o ten samochód do niej wysłano. A skoro tak, to prokuratura musi rozstrzygnąć wątpliwość na korzyść przesłuchiwanych osób, nawet jeśli ma uznać, że ktoś mógł wstukać numer „blach” przez przypadek.

W uzasadnieniu prokurator dał za to wiarę Dariuszowi Pitasiowi („jego zeznania należy ocenić jako wiarygodne”), który twierdził, że w klubie Kukiz’15 wszyscy wiedzieli, od kogo Liroy ma auto. Pitaś to szara eminencja Kukiz’15, ma na koncie zatarte wyroki. Gazeta.pl ujawniła w marcu taśmę Kukiz’15, na której właśnie Pitaś mówi o tej formacji: – My idziemy, kur**, drogą tych pojeb**, którzy się wywalają na personalnych potyczkach.

„Przechwałki” o służbach specjalnych

Ponadto prokuratura uznała, że nawet jeśliby Kukiz powoływał się na wiedzę od służb specjalnych, to „należy uznać za rodzaj przechwałek bądź budowanie obrazu siebie, jako osoby wszechwładnej lub jako rodzaj niezbyt grzecznej odpowiedzi wobec pytającego”. Sprawę więc umorzyła, a Pawła Kukiza nie przesłuchano.

Sam Paweł Kukiz – wynika z naszych nieoficjalnych rozmów – uznaje powód śledztwa za absurdalny. A zarzuty, że miałby się powoływać na informacje od służ specjalnych za niedorzeczne i nieprawdziwe.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close