Irena Santor to niekwestionowana gwiazda polskiej estrady. Jej głos podziwiają miliony. Niewielu wie jednak, jak ciężkie życie miała słynna piosenkarka. Wcześnie straciła matkę, musiała sama się utrzymywać, a ostatnio przeszła wiele ciężkich doświadczeń, w tym śmierć ukochanej osoby. To, co robi teraz, niejednego zaskoczy.
Irena Santor przyszła na świat w 1934 i w każdym słowie, które wypowiada słychać, że jest „produktem” innej epoki – w pozytywny sposób. Pogodna i dobrze wychowana gwiazda udzieliła wywiadu „Dobremu Tygodniowi”, w którym opowiedziała o tym, jak radzi sobie z przeciwnościami losu, jakie ostatnio ją spotykają oraz o tym, jak czuje się ze swoim wiekiem.
Irena Santor nie miała łatwego dorastania
Lata dorastania Ireny Santor przypadły na epokę, w której samodzielna dziewczyna, nawet ładna i utalentowana, wcale nie miała łatwo. Przez przedwczesną, nagłą śmierć matki, gdy piosenkarka była zaledwie nastolatką, musiała prędko stanąć na własne nogi. Nauczył ją tego pobyt w internacie.
Życie wielokrotnie ją testowało – oprócz śmierci matki gwiazda ostatnio wygrała walkę z nowotworem, borykała się z problemami ze wzrokiem oraz pożegnała się ze swoim ukochanym, Zbigniewem Korpolewskim. W rozmowie z gazetą przyznaje, że poradziła sobie z tymi wszystkimi problemami dzięki konsekwentnemu wsparciu ze strony przyjaciół.
Starość to stan umysłu
Gwiazda ma 84 lata, ale nie czuje, aby była w podeszłym wieku. Twierdzi, że wszystko jest kwestią podejścia i najważniejsze jest, aby doceniać każdy kolejny dzień. W wywiadzie opowiedziała między innymi o tym, jak podczas walki z postępującą wadą wzroku była zmuszona z książek przerzucić się na audiobooki i elektroniczne czytniki książek, które powiększają litery – ale w żadnym wypadku nie zarzuciła tej przyjemności. Jej podejście do postępującego wieku jest naprawdę godne podziwu.
– Starość nie jest kwestią wieku, to stan umysłu. Dla mnie to słowo oznacza degrengoladę, godzenie się na odejście, miazgę, w którą się wchodzi. A ja uważam, że ten etap życia może być czynny, może mieć jasne oczy i nadzieję – powiedziała w wywiadzie gwiazda.
– I tak przyjdzie to, co ma przyjść, człowiek musi to przyjąć, ale nie czekajmy na to. Dołóżmy wszelkich starań, żeby to opóźnić. Nawet jeśli dowiem się, że zostało mi trzy dni, to jeszcze mam czas, by popatrzyć na słońce, przyrodę czy posadzić drzewo. Trzy dni życia to dużo – przyznała Irena Santor.
Źródło: pikio.pl