Wiadomości

PowerBabcia: Wiek jest tylko w naszej głowie

Aleksandra Raczyńska łamie wszystkie stereotypy o polskich, siedzących w domu seniorach. Niejeden nastolatek mógłby pozazdrościć jej formy, figury i zdrowia. Ma 80 lat i … dynamit w ciele. Ma mnóstwo energii. Kilka razy w tygodniu uprawia nordic walking. Zaraża pasją do sportu innych oraz podjęła się wyzwania pokonania ekstremalnego biegu przez przeszkody. Zmierzyła się z Runmageddonem. „PowerBabcia” jak o sobie mówi powinna być wzorem dla każdego aktywnego człowieka.

Pani Aleksandro, jak zaczęła się Pani przygoda ze sportem?

Od zawsze byłam osobą aktywną. Nie lubiłam nudy, kochałam ruch. Biegałam, chodziłam po górach, a nawet strzelałam. Pewnego dnia, 5 lat temu, wracając z lekcji Jogi, spotkałam koleżankę, która zaprosiła mnie na na trening Nordic Walking w Parku Śląskim w Chorzowie. Ku mojemu zdziwieniu od razu usłyszałam, że dobrze chodzę z kijkami i, że może spróbowałabym wystartować w katowickim Biegu Dzika. Pomyślałam: czemu nie, kupiłam kije i w kolejną niedzielę stanęłam na starcie 10 kilometrowego dystansu. Okazało się, że osiągnęłam najlepszy czas z naszej grupy startujących. Brałam udział w wielu zawodach Nordic Walking i za każdym razem moje coraz to lepsze wyniki nakręcały mnie jeszcze bardziej, a to znowu motywowało ,aby trenować więcej, intensywniej i osiągać jeszcze lepsze wyniki. To dało początek mojej pasji do nordic walking. Zaczęłam brać udział w Pucharze Polski i Pucharze Europy na 10 km, w Mistrzostwach Europy na 21 km, stojąc zawsze na podium. Dwa razy zdobyłam tytuł Vice Mistrzyni Polski w kategorii 65 lat. Jestem trzykrotną Międzynarodową Mistrzynią w Maratonie Górskim, a w lipcu 2017 r. zostałam Mistrzynią Białorusi w mojej kategorii wiekowej: 70+ . Biorę też udział w ultramaratonach. W listopadzie w 2017 r. w ultramaratonie LEŚNA DOBA przeszłam 104 km w 19 godzin tym samym zajmując 4 miejsce w kategorii Open, w której wystartowało 19 kobiet. Rok temu zaczęłam też biegać na dystansach: 5 i 10 kilometrów i udało mi się odnieść niejeden sukces. Sport dla mnie to ogromna radość. Starty w sportowych zawodach dają mi mnóstwo endorfin i dużo dodatkowej energii. Są też świetną okazją do spotkań z niezwykle sympatycznymi, pozytywnie zakręconymi znajomymi Walkerami.

Pani Aleksandro, czym dla Pani, osiemdziesięcioletniej kobiety jest sport?

To proste, największą pasją, która dodaje mi energii, która motywuje mnie do działania.

Ile Pani razy trenuje w tygodniu?

– Jestem trenerem i sędzią. 3 razy w tygodniu trenuje osoby, którym pomagam znaleźć swoją drogę w sporcie. W każdy wtorek uczę prawidłowego chodzenia. Raz, czasami dwa w tygodniu z kijkami robię około 18 kilometrów. Od dwóch lat, podczas zimy regularnie morsuje, kąpiąc się w lodowatej wodzie.

Jest Pani morsem, pasjonatką Nordic Walkingu, sędziną, trenerką, a do tego wzięła Pani udział w najbardziej ekstremalnym w Europie biegu z przeszkodami Runmageddonie. Skąd ten pomysł?

Już nie pamiętam dokładnie, czy to był e-mail w poczcie internetowej, czy post na Facebooku. Wiem, że widziałam kilkukrotnie filmiki, zdjęcia z Runmageddonu, gdzie ludzie cali umorusani, uśmiechali się od ucha do ucha i po prostu po raz kolejny w życiu pomyślałam, czemu by nie spróbować, przecież to musi być niesamowite wyzwanie. Zapisałam się momentalnie, a razem ze mną zrobili to moi wnukowie.

Jak było? Co Pani najbardziej się podobało w tym ekstremalnym biegu przez przeszkody?

Było niesamowicie! Pamiętam te niecodzienne przeszkody. Kiedy, na przykład, stanęłam przed Indianą, byłam zaskoczona tym, co mam za chwilę zrobić. W tej samej chwili Wolontariusz Runmageddonu powiedział do mnie „teraz” i widziałam już, że przyszedł moment na mój skok. Skoczyłam, obejmując grubą linę wprost do wody. Wspinałam się na wysokie drabiny i ścianki. Pokonywałam błotne przeszkody, czołgałam się. Raz poprosiłam o pomoc jakiegoś Pana o to, by wymienił się ze mną drewnianym balem, który trzeba było przenieść z miejsca na miejsce. Mój bal był olbrzymi, a jego nieco mniejszy On zgodził się od razu. Niesamowity był też dla mnie skok przez ogień. Zrobiłam to i było to coś wspaniałego. Trzy razy zamiast pokonywać przeszkodę robiłam „Padnij, powstań” (red. Burpees), ale kiedy widziałam, jak inni ludzie, uczestnicy, wolontariusze chcą pomóc mi przejść te przeszkody, nie odmawiałam, podejmowałam rękawice i pokonywałam je. Pomoc i współpraca podczas Runmageddonu zrobiła na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Na każdym kroku dostawałam niesamowite wsparcie.

Planuje Pani wystartować kolejny raz w Runmageddonie?

Tak, chcę wziąć udział w Intro (3 kilometrowy bieg z ponad 15 przeszkodami) w sierpniu, w Krakowie.

Co powiedziałaby Pani osobom, które boją się wystartować?

Ruszaj się, bo zardzewiejesz! Uprawiaj sporty i sprawdź się w Runmageddonie. Tam poczujesz energię, jaką daje prawdziwe wyzwanie. Pamiętaj wiek jest tylko w Twojej głowie. Spójrz na mnie ja zrobiłam tak wiele mając 79 lat, to co zrobię po osiemdziesiątce? (śmiech)

Pani Aleksandro, ma Pani świetną formę, czy odżywia się Pani w jakiś specjalny sposób?

Od dawna jem bardzo mało mięsa. Czasami, naprawdę rzadko, zjem kurczaka lub indyka. Jem bardzo dużo warzyw. Szczególnie wybieram te sezonowe, a do tego często przygotowuje sobie kaszę lub makaron. Myślę, że odżywiam się zdrowo. Lubię też owoce, jem je w dużej ilości. Sylwetkę i formę zawdzięczam ciągłemu ruchowi, aktywnemu życiu. Co roku poddaję się badaniom, by sprawdzić, czy wszystko ze mną dobrze. Oczywiście wiem, że nie jestem niezniszczalna. Przeszłam poważne złamanie ręki, w której po urazie umiejscowiono mi dwie tytanowe płytki. Mój nerw łokciowy został uszkodzony, a połowa dłoni zdrętwiała. Na szczęście rehabilitacja bardzo mi pomaga i dlatego mogę pomyśleć o kolejnym starcie tym razem w Runmageddonie Kraków.

A co by powiedziała Pani tym wszystkim, którzy siedzą w domu, bo myślą, że w ich wieku nie wypada uprawiać sportu, którzy nie mają odwagi spróbować?

Bierzcie ze mnie przykład, ruszajcie się ,żeby nie zardzewieć. Wiek nie jest przeszkodą w uprawianiu jakiegokolwiek sportu. Wiek tkwi w naszych głowach, w psychice lub jest wymówką, kiedy nam się nie chce czegoś zrobić. Ruch wzmacnia naszą kondycję fizyczną i psychiczną reguluje ciśnienie krwi, poprawia oddech daje dużo radości, poprawia samopoczucie i dowartościowuje. Za to uprawienie sportu powiększa krąg znajomych, pozwala poznań wspaniałych ludzi. Róbcie więc cokolwiek, wychodźcie z domów, a 25 sierpnia spotkajmy się w Krakowie na Runmageddonie.

Źródło

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close