– Niecałe 3 proc. to nie jest wynik rewelacyjny – tak o wyniku Władysława Kosiniaka-Kamysza, kandydata Koalicji Polskiej PSL-Kukiz’15, mówi w rozmowie z Onetem Paweł Kukiz. – Media najczęściej komunikowały, że jest on kandydatem PSL, które, delikatnie mówiąc, ma nie najlepszy PR, na który sobie zapracowało przez wcześniejsze lata. Trudno jest więc wymagać, żeby moje postulaty uzyskały świetny rezultat, kiedy głównie przez media są prezentowane na tle koniczyny – dodaje.
- Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat Koalicji Polskiej, zdobył niewiele ponad 2 proc. głosów
- W drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzą się Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski
- Paweł Kukiz pięć lat temu był czarnym koniem wyścigu o fotel prezydenta. Zdobył ponad 20 proc. głosów
- Byłem przekonany, że ludzie głosują na postulaty, z którymi szedłem do wyborów (…), ale później przekonałem się, że głosowali na piosenkarza, którego lubią i który w ich imieniu powiedział dwóm największym partiom: pocałujcie nas w d…. – ocenia
- Mój elektorat zagospodarował głównie Szymon Hołownia. To w dużej mierze elektorat, który „od zawsze” głosuje przeciw PO-PiS-owi – dodaje Kukiz
Tomasz Pajączek, dziennikarz Onetu: Jak pan na chłodno komentuje wyniki pierwszej tury wyborów?
Paweł Kukiz, szef Kukiz’15, poseł klubu Koalicja Polska PSL-Kukiz’15: W moim przypadku emocje opadły w momencie, kiedy zgłoszono kandydaturę Rafała Trzaskowskiego. Wtedy wiedziałem, że cała uwaga mediów i marketingu medialno-politycznego będzie skierowana na dwóch kandydatów, PiS i PO.
Ale Małgorzata Kidawa-Błońska, która została zastąpiona przez Rafała Trzaskowskiego, też była kandydatką PO.
Tyle tylko, że ja też wiedziałem, że jej kandydatura nie ma szans na udział w większej rozgrywce. Gdyby w PO nie doszło do zmiany, to Władysław Kosiniak-Kamysz, który niesie moje postulaty, miał realne szanse, żeby zaistnieć w tych wyborach. Ale, gdy do gry wszedł Trzaskowski, stało się dla mnie jasne, że tak nie będzie.
Pięć lat temu zdobył pan ponad 20 proc., a w tych wyborach Władysław Kosiniak-Kamysz nie przekroczył nawet 3 proc. Jego wynik to rozczarowanie?
Nie można porównywać naszych wyników, bo ja w tych wyborach nie startowałem, tylko Władysław Kosiniak-Kamysz, który w mediach był przedstawiany jako kandydat PSL.
Ale to był kandydat Koalicji Polskiej, w tym także Kukiz’15.
Tak, ale media najczęściej komunikowały, że jest on kandydatem PSL, które delikatnie mówiąc, ma nie najlepszy PR, na który sobie zapracowało przez wcześniejsze lata. Trudno jest więc wymagać, żeby moje postulaty uzyskały świetny rezultat, kiedy głównie przez media są prezentowane na tle koniczyny. Niecałe 3 proc. to nie jest wynik rewelacyjny.
Był w ogóle temat, żeby to pan kandydował w tych wyborach?
Nie. Gdyby ktoś zechciał mnie wesprzeć, to bym o tym pomyślał, natomiast nikt mi takiej propozycji nie składał. Sam nie mam struktur, żeby podjąć się takiego wyzwania. Ciężko jest przetrwać, nie mając ani grosza z subwencji w sytuacji, gdy inne partie dysponowały milionami złotych i miały swoje media. Cudem przetrwałem do końca zeszłej kadencji.
Paweł Kukiz: przekonałem się, że ludzie głosowali na piosenkarza, którego lubią
W poprzednich wyborach to pan był czarnym koniem. Teraz pana miejsce zajął Szymon Hołownia?
Pięć lat temu byłem przekonany, że ludzie głosują na postulaty, z którymi szedłem do wyborów, czyli na jednomandatowe okręgi wyborcze i referenda obywatelskie, ale później przekonałem się, że głosowali na piosenkarza, którego lubią i który w ich imieniu powiedział dwóm największym partiom: pocałujcie nas w d…. I to ówczesnym moim wyborcom wystarczało. Jestem wierny swoim postulatom i pójdę z każdym, kto wpisze je do swojego programu. Nieistotny jest koloryt polityczny i światopoglądowy. Dla mnie liczy się odpartyjnienie ordynacji wyborczej w Polsce, która nada każdemu obywatelowi indywidualne bierne prawo wyborcze. Dzisiaj, żeby startować w wyborach, musimy się gdzieś zapisać albo przylepić się do jakiejś partii.
Kto w tych wyborach zagospodarował elektorat, który pięć lat temu głosował na pana?
Mój elektorat zagospodarował głównie Szymon Hołownia. To w dużej mierze elektorat, który „od zawsze” głosuje przeciw PO-PiS-owi. Różnica między mną a Hołownią polega m.in. na tym, że ja pokazywałem instrumenty, który osłabiłby dominującą pozycję oligarchii partyjnych w Polsce, czyli zmianę ordynacji i referenda w rękach obywateli obligatoryjne dla władz. Nie wystarczy być tylko niepartyjnym, żeby ten stan rzeczy zmienić, tylko trzeba zmienić prawo.
Jak pan będzie głosował w drugiej turze?
Zobaczę jeszcze, jak się będzie sytuacja rozwijała, czy w ogóle jest sens głosowania. Pójdę na wybory jedynie wówczas, jeżeli pojawią się postulaty, o które walczę od wielu lat, jeżeli któryś z dwóch kandydatów wpisze do swojego programu odpartyjnienie ordynacji wyborczej. W przeciwnym razie nie zamierzam iść głosować. Podejrzewam, że część z tych osób, które głosowały na Hołownię i Kosiniaka-Kamysza postąpi podobnie, a o zwycięstwie w drugiej turze mogą decydować ułamki procenta.
Źródło: onet.pl