Jarosław Kaczyński ma coraz większy problem z „małymi” koalicjantami, czyli grupkami, które powstały po wyrzuceniu Jarosława Gowina z rządu. Doszło do kłótni, kto ma zostać ministrem rozwoju, oraz o to, czy ma wrócić samodzielne ministerstwo sportu.
- Po odejściu z Porozumienia wiceminister obrony Marcin Ociepa buduje swoje zaplecze w klubie parlamentarnym PiS
- Ma ambicje, by być szefem resortu rozwoju
- Chętnych do stanowisk jest więcej. Swoich apetytów nie ukrywają ludzie związani z Adamem Bielanem, którzy razem z nim rozbijali od środka Porozumienie
– Dreszczowiec – śmieje się jeden z polityków znających kulisy negocjacji dotyczących nowego podziału stanowisk w rządzie.
Nasz rozmówca przekonuje, że ostatecznych wersji ustaleń było już co najmniej kilka, ale co chwilę pojawiają się nowe opcje. Chodzi przede wszystkim o obsadę fotela szefa resortu rozwoju, którym po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina tymczasowo kieruje premier. Od dymisji szefa Porozumienia minęło już półtora miesiąca.
Premier walczy
Z informacji Onetu wynika, że Mateusz Morawiecki próbował przeforsować na to stanowisko swoich kandydatów, jednak za każdym razem napotykał na opór.
Na giełdzie potencjalnych nazwisk przez chwilę pojawiła się nawet Jadwiga Emilewicz, była wicepremier, która ponad rok temu opuściła Jarosława Gowina po konflikcie wokół wyborów kopertowych. Dziś jest bezpartyjną posłanką klubu parlamentarnego PiS.
Problem polega jednak na tym, że swoje ambicje ma wiceminister obrony Marcin Ociepa, do niedawna uznawany za człowieka Gowina. Od 2018 roku przez prawie dwa lata był zastępcą Emilewicz w resorcie przedsiębiorczości i technologii, a potem w Ministerstwie Rozwoju. Co, jak się okazuje, o niczym nie świadczy.
– Oni się nie znoszą – słyszymy od polityka Porozumienia. – Trudno sobie teraz wyobrazić, że jedno będzie przełożonym drugiego – dodaje nasz rozmówca.
Nasi rozmówcy z obozu władzy przekonują, że Ociepa ma apetyt na kierowanie całym ministerstwem. – Z satysfakcją i pokorą wykonuję obowiązki wiceministra obrony narodowej i się bardzo dobrze czuję w tym resorcie – mówił przedwczoraj dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że pracował także w Ministerstwie Rozwoju. – Czuję się bardzo dobrze i w MON, i w Ministerstwie Rozwoju – stwierdził.
Po odejściu z Porozumienia Ociepa buduje swoje zaplecze w klubie. Powołał do życia zespół parlamentarny „Polska OdNowa”. Weszło do niego w sumie pięcioro posłów, którzy jeszcze niedawno wspierali Jarosława Gowina. Wprawdzie zespół ani razu się nie zebrał, jednak w tej sprawie ważniejsze jest co innego.
Chodziło o pokazanie, że za Ociepą stoją konkretni posłowie, którzy mogą zagłosować w odpowiedni sposób. Tych pięć głosów znaczy wiele, bo obóz władzy gorączkowo szuka większości. Oficjalnie klub PiS ma teraz 227 głosów i musi posiłkować się posłami niezależnymi oraz trójką kukizowców. Każda szabla w Sejmie jest więc na wagę złota.
Co ciekawe, dwa tygodnie temu Ociepa ogłosił, że do jego zespołu dołączają kolejne osoby. Chodziło o troje posłów. To Zbigniew Girzyński, Agnieszka Ścigaj i Paweł Szramka z koła Polskie Sprawy.
Pierwsza dwójka nie poparła wtedy wniosku PSL o odwołanie ministra rolnictwa, co wywołało spekulacje na temat ich ewentualnego przejścia na stronę obozu władzy. Girzyński, który niedawno odszedł z PiS, wstrzymał się od głosu, jednak mówił Onetowi, że do PiS się nie wybiera. Ścigaj przekonywała, że była chora i po prostu nie było jej na sali.
Dziś na stronie internetowej zespołu Marcina Ociepy ich nazwisk jednak nie ma.
Z Lewicy do PiS
Nie jest wykluczone, że znajdzie się tam za to posłanka Monika Pawłowska, która w trakcie wczorajszych wieczornych głosowań opuściła koło Jarosława Gowina.
Zrezygnowałam z członkostwa w Kole Parlamentarnym @Porozumienie__ i partii Porozumienie Jarosława Gowina. Nie mogę akceptować destabilizacji funkcjonowania państwa 🇵🇱 dla prywatnych celów politycznych.
— Monika Pawłowska (@Pawlowska_pl) September 30, 2021
Zrezygnowałam z członkostwa w Kole Parlamentarnym @Porozumienie__ i partii Porozumienie Jarosława Gowina. Nie mogę akceptować destabilizacji funkcjonowania państwa 🇵🇱 dla prywatnych celów politycznych.
— Monika Pawłowska (@Pawlowska_pl) September 30, 2021
„Zrezygnowałam z członkostwa w Kole Parlamentarnym Porozumienie i partii Porozumienie Jarosława Gowina. Nie mogę akceptować destabilizacji funkcjonowania państwa polskiego dla prywatnych celów politycznych” – napisała na Twitterze.
Pawłowska, która pół roku temu przeszła z Lewicy do Porozumienia, od poprzedniego posiedzenia Sejmu głosuje zgodnie z wolą PiS. Jak słyszymy, od pewnego czasu otwarcie narzekała w rozmowach z ludźmi Gowina, że przestała mieć wpływ na obsadę jakichkolwiek stanowisk i chciałaby to zmienić. Z Pawłowską nie udało nam się porozmawiać.
Chętnych do stanowisk jest więcej. Swoich ambicji nie ukrywają ludzie związani z Adamem Bielanem, którzy razem z nim rozbijali od środka Porozumienie. Dziś są już we własnej partii „Republikanie” i liczą na docenienie ich wkładu w wyrzucenie z rządu krnąbrnego Jarosława Gowina.
Niedawno „republikanin” Karol Rabenda został wiceministrem w resorcie aktywów państwowych, którym kieruje Jacek Sasin. To jednak może nie wystarczyć.
– Co ich najbardziej interesuje? Wszystko. Każdy dział jest dla nich cenny – słyszymy od posła zaangażowanego w rozmowy.
Najczęściej pojawia się temat wydzielenia na nowo sportu i stworzenia dla tego działu osobnego ministerstwa, czyli tak jak to było jeszcze do jesieni 2020 r. Szefem tego ministerstwa miałby zostać bielanista Kamil Bortniczuk.
Jednak wszystko wskazuje na to, że do walki o utrzymanie tej działki przy swoim resorcie na poważnie ruszył wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński. We wczorajszym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” stwierdził, że nie widzi potrzeby tworzenia na nowo osobnego resortu sportu.
Zresztą byłby to bardzo mały urząd z jednym działem. Chyba że – tak jak w przeszłości – zostałby połączony z turystyką. A to dość atrakcyjny obszar ze strukturą w postaci Polskiej Organizacji Turystycznej, która ma biura na całym świecie.
Z informacji Onetu wynika, że o oddaniu tej działki nie chce jednak słyszeć Andrzej Gut-Mostowy, obecny wiceminister rozwoju, który ma pod sobą tę właśnie część administracji. Miał się on zgodzić wspierać PiS pod warunkiem utrzymania tej działki.
To nie koniec. Jak pisał w Onecie Andrzej Gajcy, do rządu może wrócić Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Na początku roku premier zdymisjonował go za otwartą krytykę pod swoim adresem. Teraz człowiek Ziobry miałby objąć funkcję wiceministra rozwoju.
Wiele wskazuje również na to, że jego przełożonym byłby minister spoza polityki. Podobno są już konkretni kandydaci na to stanowisko.
– To, że to tyle trwa, świadczy o tym, że wyrzucenie Gowina nie do końca ułatwiło prezesowi (Kaczyńskiemu – red.) sprawę. Wystarczy mieć teraz trzech posłów i ogon merda psem. Wyciągnięcie jednej cegiełki spowoduje katastrofę całej konstrukcji. Prezes stąpa po cienkim lodzie – słyszymy od polityka Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: onet.pl