Były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wyraził sympatię dla niepodległej Szkocji i jej ewentualnej akcesji do Unii Europejskiej, ale ostrzegł, że Edynburg nie mógłby liczyć na preferencyjne traktowanie.
„Czasami czuję się jak Szkot, ale muszę uszanować to, jak ważna (dla Wielkiej Brytanii) jest kwestia suwerenności. Wbrew mojej sympatii (dla Szkocji), nie jest moją rolą interweniowanie w tej debacie” – odpowiedział przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk, przyznając jednak, że „na poziomie emocjonalnym nie ma wątpliwości, że wszyscy będą entuzjastycznie nastawieni” do ewentualnej akcesji Szkocji jako niepodległego kraju.
„Mamy jednak traktaty (…) i jedyna uzasadniona interpretacja jest taka, że jeśli dojdzie do szkockiej niepodległości to potrzebujemy nowego procesu (rozmów akcesyjnych)” – podkreślił, odrzucając sugestie nacjonalistów szkockich, którzy argumentowali w przeszłości, że z racji zbieżności z unijnymi przepisami mogliby liczyć na preferencyjne traktowanie.
Tusk o kulisach negocjacji
Były premier Polski i były przewodniczący Rady Europejskiej udzielił BBC obszernego wywiadu przedstawiającego kulisy negocjacji ws. brexitu i spekulacje dotyczące przyszłych relacji Wielkiej Brytanii ze Wspólnotą.
Donald Tusk tłumaczył, że jego instynktowną reakcją w obliczu podjętej w 2016 roku decyzji o wyjściu z UE było „chronienie naszej przyjaźni” i „wytłumaczenie opinii publicznej, liderom i Brytyjczykom tego, jakie są procedury, bo nikt nie był przygotowany na taki wynik”.
Jednocześnie skrytykował podjętą przez byłego brytyjskiego premiera Davida Camerona próbę renegocjacji warunków członkostwa w UE, wskazując, że jego oczekiwania – dotyczące m.in. reformy swobody przepływu osób – były „nierealistyczne” i sprzeczne z zobowiązaniami traktatowymi państw członkowskich.
„To Cameron wyznaczył harmonogram rozmów (…). Szczerze mówiąc, i tak zgodziliśmy się na więcej niż dopuszczała to podstawa prawna” – zapewnił.
Wrogie narracje na temat UE
Tusk podkreślił jednocześnie, że brytyjski eurosceptycyzm jest konsekwencją „dekad bardzo nieodpowiedzialnych, wrogich narracji na temat Unii Europejskiej”, która odgrywała w brytyjskiej polityce „straszaka i chłopca do bicia odpowiedzialnego za każde niepowodzenie” brytyjskich polityków.
Odnosząc się do przebiegu negocjacji z premier Theresą May, były szef Rady Europejskiej ocenił, że była ona „bezsilna, bo idea brexitu nie polega na kontynuowaniu dotychczasowej relacji bez utrudnień, ale na tych utrudnieniach”.
Presja ze strony zwolenników Unii
Tusk wyraził także swoje ubolewanie związane z tym, że zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej „nie mieli jasnego przywództwa i nie byli dobrze zorganizowani”.
Jednocześnie zaapelował do nich, aby nie skupiali się na marzeniach o ponownym referendum i powrocie do Wspólnoty, zaznaczając, że – w jego ocenie – będzie to niemożliwe za jego życia. „Możemy odegrać bardzo pozytywną rolę po brexicie; jest życie po brexicie” – zaznaczył.
Jak tłumaczył, zwolennicy integracji europejskiej w Wielkiej Brytanii i w Unii Europejskiej mogą „wywrzeć pozytywną presję na brytyjskim i unijnych rządach, aby uniknąć jasnego ryzyka niepotrzebnych podziałów i konfliktów”.
Tusk przywołał swoją pierwszą rozmowę z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który spytał go o to, kto następny po Wielkiej Brytanii może opuścić Unię Europejską. „Moja odpowiedź była taka, że nie ma kolejki, a Europa paradoksalnie była bardziej zjednoczona niż wcześniej” – powiedział, dodając jednak, że w konsekwencji brexitu koncepcja wyjścia z UE przestała być postrzegana jako „ekstrawagancja lub ekstremizm”.
Okres przejściowy wystarczy
Tusk ocenił, że jedenastomiesięczny okres przejściowy jest „wystarczający” do zakończenia negocjacji ws. przyszłych relacji, podkreślając jednak, że ich przedmiotem będą „nie tylko kwestie gospodarcze”. Jak dodał, wyrażana przez brytyjski rząd chęć odejścia od unijnych regulacji „będzie miała poważne konsekwencje” dla przyszłych zasad handlu ze Wspólnotą.
Zapewnił jednak, że „nie ma chęci ukarania Unii Europejskiej”. Po obu stronach negocjacji będzie to „próba ograniczenia strat” wynikających z brexitu.
Polityk zaznaczył także, że zdecydowana wygrana Partii Konserwatywnej w grudniowych wyborach i wysoka, samodzielna większość w nowym parlamencie może pomóc w szybkim sfinalizowaniu przyszłej umowy. „Najgorszą sytuacją jest anarchia i polityczny impas, czasem grotestkowe wydarzenia w Izbie Gmin. (…) Nawet jeśli będziemy mieli trudniejszego, bardziej krytycznego partnera, (…) to przynajmniej wiemy, czego chce” – powiedział.
„Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi z Borisem i jeśli chodzi o najbardziej fundamentalne wartości, to wierzę, że jest wciąż oddanym konserwatysta, a jego intencją jest ochrona zachodniej cywilizacji politycznej, więc znajdziemy wspólną przestrzeń i cele” – ocenił.
„Nie mogę milczeć”
Tusk bronił się także przed krytyką o zbyt ostre wypowiedzi dotyczące brexitu, przywołując słowa Martina Luthera Kinga o tym, że „na końcu będziemy pamiętać nie słowa naszych wrogów, ale milczenie naszych przyjaciół”.
„Dlatego kiedy widzę, że coś idzie w złą stronę, to nie mogę milczeć. Ale dzisiaj chcę powiedzieć jedno: nigdy nie zostaniecie sami i znajdziecie wielu przyjaciół na kontynencie, a ja pozostaję do waszej dyspozycji” – zakończył.
Występujący w tym samym programie politycznym BBC szef brytyjskiego MSZ Dominic Raab ocenił słowa Tuska o Szkocji za „nieodpowiedzialne” i „nieeuropejskie”, wskazując na podobne dyskusje m.in. pomiędzy Hiszpanią i Katalonią.
Źródło: interia.pl