Mieszkanka pogranicza polsko-białoruskiego wybrała się na spacer po okolicy. W pewnym momencie żołnierz wycelował w stronę kobiety z długiej broni. Jak jego zachowanie tłumaczy wojsko?
Wstrząsającą sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. Do sytuacji doszło w połowie listopada. Z relacji mieszkanki polsko-białoruskiego pogranicza wynika, że kobieta o poranku wybrała się na spacer, by zrobić kilka zdjęć w przyrodzie.
Nagle na jednej z puszczańskich dróg dostrzegłam żołnierza, zdaje się WOT-owca. Kiedy mnie dostrzegł, wymierzył do mnie z długiej broni i rzucił: „Stój, bo strzelam!”. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że jestem Polką, miejscową, że tylko fotografuję przyrodę. Mundurowy podszedł nieco bliżej, wciąż celował do mnie z broni i powtarzał, że jak się ruszę, to będzie strzelał – relacjonowała kobieta, cytowana przez „Gazetę Wyborczą”.
Spacerowiczka twierdzi, że mundurowy nie przebierał w słowach, a nawet padły wulgaryzmy. – Odwróciłam się na pięcie i poszłam. Kiedy po chwili wróciłam w okolice tego miejsca, byli z nim już strażnicy graniczni. Jak rozumiałam z ich tłumaczeń, trwały właśnie poszukiwania uchodźców. Tak, właśnie – co ciekawe – użyli słowa „uchodźców”. Chcieli mnie wylegitymować, ale się nie dałam, bo nie mieli podstaw. Ostatecznie zaproponowali, abym zgłosiła sprawę do ich dowódcy, a przy tym radzili, abym jej nie nagłaśniała – relacjonowała kobieta.
Kobieta zgłosiła więc zdarzenie do Żandarmerii Wojskowej. Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, żołnierz, którego spotkała kobieta, pełni na co dzień służbę w 18 Dywizji Zmechanizowanej. Mjr Przemysław Lipczyński – oficer prasowy tej dywizji – tłumaczy natomiast, że do sytuacji doszło, „gdy grupa sił szybkiego reagowania (QRF) poszukiwała migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę polsko-białoruską”.
Rzecznik dodał, iż „w odległości około 100 m przed żołnierzem, pojawiła się kobieta, której wygląd odpowiadał rysopisowi osoby poszukiwanej”. – Miała założony kaptur i oddalała się od żołnierza, który wielokrotnie wzywał ją (zgodnie z przepisami wzywał niezidentyfikowaną osobę) do zatrzymania, podając komendę „Stój, zatrzymaj się”. (…) Została poproszona o okazanie dokumentów tożsamości”.
Należy podkreślić, że postępowanie żołnierza w ww. sytuacji odbyło się zgodnie z procedurami i z zachowaniem warunków bezpieczeństwa. Żołnierz nie skierował bezpośrednio broni w kierunku tej osoby oraz nie trzymał palca na języku spustowym. Żołnierze nie mieli wiedzy, kim jest osoba, którą spotkali w lesie, byli więc zobowiązani zachować szczególną ostrożność i zweryfikować tożsamość osoby – podkreślił rzecznik dywizji, cytowany przez „GW”.
Jak dodał rzecznik, dowódca wraz z żołnierzem przeprosili kobietę jeszcze tego samego dnia. – Jednocześnie chcielibyśmy zwrócić uwagę, że na granicy polsko-białoruskiej wciąż mają miejsce próby nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów, a sytuacja na tym obszarze jest niepewna. Dlatego żołnierze 24 godziny na dobę, bez względu na panujące warunki, pełnią tam służbę, wspierając Straż Graniczną – zakończył mjr Przemysław Lipczyński.
Źródło: o2.pl