Wiadomości

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia

Prokuratura Rejonowa Kraków-Podgórze bada sprawę zniknięcia 150 tys. złotych zebranych na nowy samochód dla Sebastiana Kościelnika – kierowcy seicento z Oświęcimia, który jest oskarżony o spowodowanie wypadku z udziałem funkcjonariuszy BOR i premier Beaty Szydło. Nie wiadomo, co stało się z gotówką. Organizator zbiórki Rafał B. odmawia komentarza do czasu zakończenia śledztwa.

Po wypadku z udziałem premier Beaty Szydło w Oświęcimiu internauci okazali ogromne wsparcie młodemu kierowcy – Sebastianowi Kościelnikowi z Oświęcimia (zgodził się na ujawnienie swojego wizerunku, imienia i nazwiska – przyp. red.). Ludzie dobrej woli wpłacili ciągu kilku dni 150 tys. zł zamiast planowanych pięciu tys. zł na nowe seicento. Akcja odbywała się za pośrednictwem portalu pomagam.pl.

Kierowca seicento i jego adwokat Władysław Pociej wielokrotnie powtarzali, że do czasu zakończenia śledztwa nie będą podejmować gotówki. Teraz okazuje się, że 150 tys. zniknęły, a organizator akcji – Polak zamieszkujący w Wielkiej Brytanii nie chce ujawnić, co się z nimi stało. Rafał B. poinformował nas, że odmawia komentarza do czasu zakończenia śledztwa.

Krystyna Nowak-Imielska zastępca Prokuratora Rejonowego z prokuratury Kraków-Podgórze w rozmowie z Fakt24 potwierdza, że śledczy sprawdzają, co stało się ze 150 tys. zł ze zbiórki na nowy samochód dla Sebastiana. – Wczoraj wpłynęło do nas zawiadomienie w tej sprawie. Będziemy je weryfikować. Nie możemy ujawnić, kto złożył zawiadomienie, ponieważ sprawdzamy rolę tej osoby w sprawie. Nie możemy też podać, kiedy zniknęły pieniądze. Będziemy zastanawiać się, jaka będzie rola kierowcy seicento w sprawie i czy otrzyma on status pokrzywdzonego – podkreśla Krystyna Nowak-Imielska dla Fakt24.

– Dotarły do mnie informacje o zniknięciu tych pieniędzy. Nie rozmawiałem jeszcze na ten temat z moim klientem. Uważam, że z prawnego punktu widzenia pieniądze należały do niego, ponieważ ludzie zbierali je, aby pomóc Sebastianowi. Do czasu zakończenia postępowania nie zamierzaliśmy podejmować tych pieniędzy. Część z nich miała zostać przeznaczona na cele charytatywne. W tej sytuacji będziemy zastanawiali się, co dalej robić – informuje mecenas Władysław Pociej, pełnomocnik kierowcy seicento w rozmowie z Fakt24.

Co się dzieje z organizatorem zbiórki na seicento?

Organizatorem zbiórki był Rafał B. – Polak zamieszkujący w Wielkiej Brytanii. Po wypadku premier Beaty Szydło chętnie wypowiadał się w mediach i zapewniał, że przekaże pieniądze kierowcy seicento i jest w stałym kontakcie z jego rodziną. Mężczyzna w ubiegłym roku stracił 18-letniego syna Miłosza, który został zamordowany w Krakowie przez grupę bandytów z maczetami. Jest też ojcem dwóch niepełnoletnich dzieci, na rzecz których w grudniu 2018 roku również organizował zbiórkę w sieci.

Nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami spółki Crowding odpowiadającej za portal pomagam.pl. Numer telefonu do firmy podany nie odpowiada. W regulaminie portalu pomagam.pl możemy przeczytać, że nie jest organizatorem zbiórek, a jedynie narzędziem do ich publikowania.

Wypadek kierowcy seicento Sebastiana Kościelnika z udziałem funkcjonariuszy BOR i premier Beaty Szydło miał miejsce 10 lutego 2017 roku. Śledztwo w tej sprawie trwa.

1

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia
Część pieniędzy została przekazana na cele charytatywne.

2

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia
Organizator zbiórki Rafał B. nie chce powiedzieć, co stało się z pieniędzmi.

3

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia
Pieniądze dla Sebastiana zbierał Polak zamieszkujący w Wielkiej Brytanii.

4

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia
Prokuratura sprawdza, co stało się z pieniędzmi, które miały trafić dla młodego kierowcy.

5

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana z Oświęcimia
Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close