– Gdyby państwo nie kupowało narzędzi nadążających za rozwojem technologii, byłoby bezradne. Przestępcy mogliby hasać do woli w Polsce – stwierdził Zbigniew Ziobro, pytany o doniesienia dot. Pegasusa. – Jako prokurator generalny nie podejmuję osobiście decyzji co do stosowania środków operacyjnych – powiedział i dodał, że w sprawach, w których stosowane były czynności operacyjne, wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Przeczą temu opinie ekspertów i konstytucjonalistów.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro został zapytany podczas konferencji prasowej o doniesienia dot. inwigilowania Pegasusem. Wtórował słowom Jarosława Kaczyńskiego, który w opublikowanym w piątek rano wywiadzie przyznał, że Pegasus był zakupiony przez polskie państwo. – Polskie służby posiadają takie programy i takie możliwości. Byłoby kompromitacją polskiego państwa, gdyby takowych nie posiadało – powiedział Ziobro.
– Państwa demokratyczne mają za zadanie pozyskiwać narzędzia skutecznie powalające docierać do informacji wtedy, kiedy tymi wszystkimi nowinkami technologicznymi posługują się w celach przestępczych lub jest co do tego uzasadnione podejrzenie – mówił dalej Ziobro. Jak stwierdził, powołanie komisji śledczej miałoby sens, gdyby Polska takich programów nie posiadała. – Najkrócej mówiąc, takie legalne działania były przecież w Polsce od dziesiątków lat dopuszczane – dodał.
– Jako prokurator generalny nie widzę żadnych powodów do tego, aby powoływać komisję śledczą. Stosowanie tego rodzaju środków w Polsce zawsze ma zastosowanie w związku z decyzjami właściwych organów, w tym ostatecznie niezawisłego sądu – stwierdził.
Ziobro pytany o inwigilację Brejzy. „Nie podejmuję osobiście decyzji”
– Czy jako prokurator generalny wyraził pan zgodę na inwigilację obecnego senatora PO Krzysztofa Brejzy? – pytał jeden z dziennikarzy. – Muszę pana rozczarować. Jako prokurator generalny nie podejmuję osobiście decyzji co do stosowania środków operacyjnych. Poszczególne czynności realizują podległe mi organy. Sam takiej procedury nigdy nie zatwierdzałem w żadnej sprawie – powiedział i podkreślił, że pytanie dziennikarza można potraktować jako „podżeganie do popełnienia przestępstwa ujawnienia tajemnicy”. – Wedle mojej wiedzy we wszystkich sprawach, w których stosowane były czynności operacyjne, to były to zawsze były prowadzone zgodnie z prawem – zaznaczył.
– To są bajki dla dzieci, że tego rodzaju programy naruszają polski obowiązek prawny – dodał. Zacytował wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014, według którego nie jest konieczne wskazanie konkretnych środków stosowanych w technice operacyjnej. – Gdyby państwo nie kupowało narzędzi nadążających za rozwojem technologii, byłoby bezradne. Przestępcy mogliby hasać do woli w Polsce – podkreślił.
Następnie Ziobro stwierdził, że komisja śledcza powinna zajmować się rozwiązywaniem „poważnych, realnych problemów”. – A takim problemem jest podstępne działanie Donalda Tuska i PO, która to formacja w 2014 roku wyraziła zgodę na takie zmiany w zakresie polityki klimatyczno-energetycznej, które sprawiają, że Polacy dzisiaj płacą gigantyczne rachunki za prąd i gaz – powiedział.
Kaczyński potwierdza: Mamy Pegasusa
W piątek nad ranem ukazał się fragment wywiadu Jarosława Kaczyńskiego z tygodnikiem „Sieci”. Wicepremier ds. bezpieczeństwa potwierdził w nim, że Polska posiada Pegasusa i został on zakupiony z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Prezes PiS odniósł się również do doniesień, że za pomocą systemu inwigilowano m.in. Krzysztofa Brezję, kiedy ten był szefem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej. – Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca – powiedział, a zarzuty opozycji w tej sprawie nazwał „bzdurami”, „histerią” i „aferą z niczego”.
Przypomnijmy, z badań Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto wynika, co ujawniła agencja Associated Press, że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 roku. Był wówczas szefem sztabu wyborczego KO. W czwartek Amnesty International niezależnie potwierdziła te informacje. Brejza podkreśla: „w żadnej sprawie nie byłem przesłuchiwany, nie toczyło się wobec mnie żadne postępowanie w tym 2019 roku, nie byłem nawet nigdzie wezwany”.
Z doniesień medialnych wynika także, że oprogramowania użyto też przeciwko prawnikowi Romanowi Giertychowi, który reprezentował czołowych polityków opozycji, oraz Ewie Wrzosek, prokuratorce, która sprzeciwiła się czystkom w polskim wymiarze sprawiedliwości. Wrzosek już w listopadzie alarmowała, że „koncern Apple przekazał jej dowody, że jej telefon był poddany działaniu Pegasusa”.
Pegasus. Czy inwigilacja jest legalna? „Musi wystąpić o to prokurator”
Doktor Łukasz Chojniak, karnista i wykładowca UW, w rozmowie z TVN 24 skomentował słowa Ziobry. – Nie znam orzeczenia ani przepisów prawa, które by pozwalały na totalną inwigilację, którą stosuje Pegasus. A po drugie, ja nie wiem, jakim cudem można by potem wykorzystać ten materiał dowodowy w postępowaniu, skoro Pegasus potrafi ten materiał dowodowy modyfikować. Z żadnej strony wyrok TK [na który powołał się Ziobro – red.] w żaden sposób tego nie broni, wręcz przeciwnie – powiedział.
– Użycie systemu Pegasus w kampanii wyborczej jest absolutnym skandalem w kontekście uczciwości wyborów – przed paroma dniami mówił z kolei w rozmowie z TVN 24 Krzysztof Izdebski z Open Spending EU Coalition, organizacji działającej na rzecz przejrzystości życia publicznego. Jak tłumaczył, by legalnie używać systemu Pegasus „musi być zachowana zasada proporcjonalności”. – Kontrola operacyjna, nawet taka polegająca na tradycyjnym podsłuchiwaniu na przykład rozmów telefonicznych, by zaistniała, musi być uzasadniona tym, że inne środki nie pozwalają – czy na zdobycie dowodów przeciwko takiej osobie, czy potwierdzenie podejrzeń – wyjaśnił i dodał, że”teoretycznie w Polsce musi wystąpić o to prokurator, a zaakceptować sędzia. – Ale wiemy, że sędziowie nie mają specjalnie narzędzi do tego i niestety automatycznie „klepie” się takie zgody. Prawie 100 proc. wniosków o objęcie kontrolą jest akceptowane – dodał.
Źródło: gazeta.pl