Co to się dzieje?! Lech Wałęsa poczuł się dotknięty do żywego. Wszystko przez pogłoski, że gdy któregoś razu zajechał do swojej rodzinnej wsi Popowo, został tam… obrzucony pomidorami. Były prezydent postanowił wyjaśnić sprawę i wytłumaczyć, że nic takiego absolutnie nigdy nie miało miejsca. – Przysięgam na wszystkie świętości – zaznaczył Wałęsa.
Niedawno pojawiła się w jednej z gazet pogłoska, że Lech Wałęsa nie odwiedza zbyt często swej rodzinnej wioski o nazwie Popowo. Wszystko, zdaniem gazety, dlatego, że podobno były prezydent po sprawie TW Bolka nie został tam dobrze przyjęty, a rozmówczyni dziennika powiedziała, że miał zostać obrzucony pomidorami. Tego Wałęsie było już za wiele! Legendarny działacz Solidarności postanowił odnieść się do publikacji gazety. Umieścił oświadczenie na Facebooku, w którym przedstawił, jak on postrzega sprawę. Wałęsa dosadnie skomentował doniesienia o pomidorach nazywając je wprost ohydnymi: – Co z tym zrobić, podpowiedzcie. Przysięgam na wszystkie świętości, nigdy nic podobnego nie miało miejsca – zaczął dramatycznie wręcz brzmiący wpis.
Dodał, że absolutnie nic podobnego jak akcja z pomidorami się nie wydarzyło: – Nigdy nikt w Popowie nie rzucił we mnie niczym w tym pomidorem. Całkowicie wymyślone następne ohydne kłamstwa – podkreślił wyraźnie dotknięty sytuacją. We wpisie byłego prezydenta można też przeczytać: – Sprawę agenta Bolka wyprodukowano na zlecenie, pod nadzorem Cenckiewicza wnuka UB-eka pracującego w IPN.
Co z tym zrobić, podpowiedzcie. Przysięgam na wszystkie świętości, nigdy nic podobnego nie miało miejsca. Nigdy nikt w…
Опубликовано Lech Wałęsa Среда, 26 августа 2020 г.
Na szczęście Wałęsa możę liczyć na wsparcie swoich wiernych fanów, którzy w komentarzach podtrzymali go na duchu. Polecali też nie przejmować się takimi sprawami.
Źródło: se.pl