Wiadomości

Zamiast dymisji – urlop. Politycy są wściekli na Łukasza Mejzę

Bohater ostatnich skandali, wiceminister sportu Łukasz Mejza nie podał się do dymisji. Zamiast tego ogłosił, że zawiesza swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki i idzie na urlop. Jakie są komentarze na temat decyzji ministra, który w ostatnich tygodniach nie schodzi z czołówek portali i pierwszych stron gazet?

Zamiast dymisji - urlop. Politycy są wściekli na Łukasza Mejzę

„W związku z bezpardonowym atakiem medialnym na mnie na tle politycznym, na środowym briefingu zapowiedziałem złożenie kilkudziesięciu pozwów/wniosków sądowych, co zrealizowałem i nadal realizuję” – rozpoczął swój wpis Mejza.

Dalej wiceminister sportu poinformował, że złożył prośby o udzielenie mu urlopu, zarówno od obowiązków w ministerstwie, jak i pracy posła.

„Chcąc w najbliższych tygodniach w pełni poświecić się walce o swoje dobre imię, prawdę i sprawiedliwość, zawieszam swój udział w pracach MSiT. Zawnioskowałem o udzielenie mi od dzisiaj urlopu bezpłatnego w MSiT, na który otrzymałem zgodę. Wystąpiłem również do Marszałek Sejmu o urlop z wykonywania obowiązków poselskich” – napisał Mejza.

„Wbrew pojawiającym się insynuacjom zapewniam, że wspieram i nadal będę wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy” – podkreślił.

Politycy komentują urlop Łukasza Mejzy

Dla TVN24 wypowiedział się wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.

– Przecież wszyscy dobrze wiemy, że nie chodzi o urlop wypoczynkowy, bo głównie taki charakter mają urlopy udzielane przez marszałek Sejmu posłom, ale chodzi tu przede wszystkim o szantaż, o zastraszenie, o skierowanie do Prawa i Sprawiedliwości takiego oto komunikatu: „Nie igrajcie z ogniem, bo możecie się sami poparzyć. Ja idę dzisiaj na urlop z ministerstwa, ale także idę na urlop z Sejmu. Inaczej mówiąc: nie będę głosował za waszymi projektami, możecie nie mieć wystarczającej większości głosów”. O to tutaj chodzi. To jest oczywiście pogrożenie PiS-owi – powiedział Zgorzelski dla TVN24.

Na Twitterze wpis Mejzy skomentowała posłanka Lewicy Beata Maciejewska. „To się nazywa cud! Łukasz Mejza po raz pierwszy w życiu rezygnuje z publicznych pieniędzy i idzie na poselski urlop! Zawiesza też swoją pracę w ministerstwie, choć nie wiadomo, co to dokładnie oznacza – podobno żadnej pracy tam nie wykonywał” – napisała posłanka.

– Urlop jest na pewno znacznie lepszym rozwiązaniem niż to trwanie i te żenujące konferencje. Mam nadzieję, że ten urlop jest tylko okresowy, aż służby potwierdzą lub zaprzeczą temu, co w artykułach Wirtualnej Polski się ukazało – skomentował dla TVN24 poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko.

Dla portalu wpoliyce.pl na temat wpisu Mejzy wypowiedział się prof. Rafał Chwedoruk. – Pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl, to lapidarne stwierdzenie: lepiej późno niż wcale. W polityce tego typu wyzwania mają różną skalę. Problemy merytoryczne, czy wizerunkowe u jednego polityka i analogiczne u innego mogą mieć bardzo różny ciężar gatunkowy – powiedział politolog.

Interia cytuje posłankę Lewicy Agnieszkę Dziamianowicz-Bąk, która domaga się dymisji wiceministra. „Zwracamy się do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem i prośbą, ale także z żądaniem, w imieniu rodzin poszkodowanych przez pana Łukasza Mejzę: niech pan, panie premierze nie składa podpisu pod wnioskiem urlopowym pana Mejzy, niech pan złoży podpis pod natychmiastową dymisją wiceministra sportu” – powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

Jak podała PAP, Centrum Informacyjne Sejmu przekazało, że z ważnych powodów poseł może zwrócić się do marszałka o udzielenie urlopu od wykonywania swoich obowiązków. Diety poselskiej nie wypłaca się za czas trwania urlopu dłuższy niż dwa tygodnie.

O co chodzi w sprawie Łukasza Mejzy?

Dziennikarze Wirtualnej Polski pod koniec listopada napisali artykuł „Jak Łukasz Mejza postanowił zarobić na cierpieniu”. Według ich ustaleń firma wiceministra sportu Vinci NeoClinic, miała obiecywać leczenie ciężkich, nieuleczalnych schorzeń, metodami niesprawdzonymi i nieuznawanymi przez medycynę. Chodziło o terapie „pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi”.

Łukasz Mejza, według dziennikarzy WP, miał osobiście jeździć i przekonywać m.in. rodziców chorych dzieci, że metody te są skuteczne. Portal napisał też o cenach terapii, która miała odbywać się w Meksyku. Jak wskazali dziennikarze, koszt zaczynał się od 80 tys. dolarów.

Po ponad dwóch tygodniach od publikacji pierwszego artykułu przez WP, 8 grudnia Łukasz Mejza zorganizował konferencję prasową, na której powiedział, że jego sprawa, którą codziennie żyją media, to „największy atak polityczny po 1989 roku”.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close