„Dzisiaj, kiedy próbujemy oswoić się z naszą stratą, z odejściem naszego Syna, Męża, Ojca i Brata, chcemy powiedzieć Wam – lekarzom, ratownikom, pielęgniarkom wszystkim Waszym współpracownikom – dziękujemy! Jedno proste ludzkie słowo; innych nie mamy” – to fragment listu, adresowanego do dyrektora UCK, szpitala, gdzie kilka tygodni temu rozegrała się dramatyczna walka o życie prezydenta Pawła Adamowicza.
Pod listem do dyrektora Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego podpisała się rodzina prezydenta Pawła Adamowicza, m.in. jego żona i brat.
„Wiemy, że tamtej nocy, w dramatycznych chwilach walki o życie najbliższego nam człowieka, zrobiliście wszystko, co możliwe, a nawet próbowaliście dokonać niemożliwego” – piszą autorzy listu.
„Pragniemy powiedzieć, że szacunek i wdzięczność dla Waszego poświęcenia, profesjonalizmu, ale także ludzkiego współczucia, przepełnia nam serca” – czytamy w dalszej części dokumentu.
13 stycznia prezydent Paweł Adamowicz został dźgnięty nożem podczas imprezy WOŚP w Gdańsku. Włodarza Gdańska zaatakował mężczyzna, który wbiegł na scenę tuż przed „światełkiem do nieba”.
Prezydent Adamowicz był reanimowany na miejscu. Później został przewieziony do szpitala klinicznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego stan był bardzo ciężki, po godzinie 21 rozpoczęła się operacja, która trwała ponad pięć godzin. Podczas operacji prezydentowi przetoczyli około 20 litrów krwi. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się uratować prezydenta Adamowicza. Włodarz Gdańska zmarł 14 stycznia, dzień po ataku.
Źródło: onet.pl