Wybory prezydenckie 2020. Kto jak kto, ale Beata Szydło – mimo że już od ponad dwóch lat nie jest szefową rządu – ciągle zalicza się do absolutnej czołówki polskich polityków. Z jej zdaniem liczą się wszyscy w PiS. Z uwagą byłej premier słucha także opozycja, zdając sobie sprawę z tego, że głos Szydło trafia do wielu Polaków. Europosłanka właśnie narobiła kłopotów opozycji, mówiąc o wyborach prezydenckich 2020… Ta narracja nie spodoba się Borysowi Budce, Małgorzacie Kidawie-Błońskiej i ich koleżankom i kolegom.
Wybory prezydenckie 2020. – Odbędą się 10 maja czy nie odbędą – zastanawiają się miliony Polaków. Opozycje nie chce o nich słyszeć, PiS – nie zważając na epidemię koronawirusa – chce je przeprowadzić w formie korespondencyjnej. Głos w sprawie wyborów prezydenckich 2020 zabrała Beata Szydło. – Wierzę w to, że wybory odbędą się 10 maja, bo to jest potrzebne Polsce – stwierdziła była premier, zapewne ku uciesze Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS. – Możliwe jest przeprowadzenie tych wyborów, tyle tylko, że Senat musi szybko procedować tę ustawę, więc teraz to jest przede wszystkim odpowiedzialność marszałka Tomasza Grodzkiego za to, czy polityczna sytuacja w Polsce po 10 maja będzie stabilna, czy też nie – oceniła Szydło.
Zdaniem byłej premier „Polacy powinni mieć poczucie tego, że w tym trudnym czasie sytuacja polityczna jest uspokojona, a politycy powinni się zajmować przede wszystkim tym, co jest najważniejsze”. – Czyli gospodarką, miejscami pracy oraz walką z koronawirusem i jego skutkami. Żeby tak było, potrzebne są spokój i współpraca, a ze strony opozycji tego nie ma – gorzko stwierdziła Beata Szydło.
Źródło: se.pl