Wiadomości

Wszystkie „haki”, które policja miała na rodziców Madeleine McCann. Niektórzy nadal w nie wierzą

Dlaczego policja przeoczyła groźnego pedofila? Czyją krew zwęszyły psy? I co z zaginięciem Madeleine McCann ma wspólnego inne dziecko rzekomo zamordowane i zjedzone przez świnie?

Wszystkie „haki”, które policja miała na rodziców Madeleine McCann. Niektórzy nadal w nie wierzą

Oto przerażające wątki śledztwa w najgłośniejszej sprawie zaginięcia dziecka.

Madeleine McCann zaginęła 3 maja 2007 roku. Po upływie trzech miesiący stosunek części prasy i opinii publicznej do rodziców dziewczynki zaczął się zmieniać. Nagle z budzących współczucie i zdruzgotanych utratą córki, zmienili się w podejrzanych. W ludzi, którzy rzekomo coś ukrywają. W końcu trafili na listę podejrzanych portugalskiej policji sądowej. Jak to możliwe, że portugalscy śledczy wskazali McCannów mimo braku dowodów, a przeoczyli skazanego za pedofilię Christiana Brücknera, którego mieli tuż przed nosem?

Kiedy okazało się, że policja portugalska nie ma żadnych dowodów na udział Roberta Murata (biznesmena z Praia da Luz, który pomagał Kate i Gerry’emu McCannom jako tłumacz) w zaginięciu Madeleine McCann, śledztwo wróciło do punktu wyjścia.

Tymczasem zarówno prasa, jak i opinia publiczna domagały się „przełomu”. Oczekiwano szybkiego rozwiązania zagadkowego zniknięcia trzylatki, które przywróciłoby rodzicom na całym świecie złudne przekonanie, że ich dzieci znowu są bezpieczne.

Zaczęła prasa w Portugalii

Policja sądowa utknęła jednak w miejscu. Kolejnych podejrzanych wyznaczyły media.

W sierpniu 2007 roku portugalska dziennikarka śledcza Felicia Cabrita stwierdziła w swoim artykule, że zeznania rodziców i ich przyjaciół nie zgadzają się z tym, co powiedziała jej obsługa restauracji Tapas. Chodziło m.in. o godziny sprawdzania dzieci. Zaakcentowała także, że feralnego wieczora grupa zamówiła 14 butelek wina. Nic jednak nie wiadomo na temat tego, czy Brytyjczycy zdołali wypić cały ten alkohol w ciągu półtorej godziny. Chociaż w artykule brakowało konkretów, stał się on punktem zapalnym, który uruchomił lawinę domysłów i teorii spiskowych. Twierdzono na przykład, że McCannowie, którzy spotkali się z papieżem, by prosić o modlitwę za ich córeczkę… uprawiali seks grupowy i narkotyzowali swoje dzieci. Takich szalonych i nieprawdziwych teorii domorosłych ekspertów od spraw kryminalnych było wiele.

Spraw Madeleine McCann. Zapach zwłok i krwi

Nie zmienia to faktu, że były one powielane przez media na całym świecie, a miesiąc później policja sądowa na czele z kierownikiem jednostki w Portimao Goncalo Amaralem doszła do wniosku, że McCannowie mogą mieć coś wspólnego ze zniknięciem córki.

Na początku września 2007 roku stali się oficjalnymi podejrzanymi. Śledczy doszli do wniosku, że upozorowali porwanie córki, która według nich zginęła w wyniku wypadku, a następnie pozbyli się jej ciała. Hipotezę miały potwierdzać psy tropiące, które sprowadzono do Portugalii z Wielkiej Brytanii na prośbę samych McCannów.

Zwierzęta wyczuły zapach zwłok i krwi w mieszkaniu, które zajmowała rodzina podczas pobytu w Praia de Luz. Wskazały także na ślady w wypożyczonym (już po zniknięciu Maddie) aucie oraz pluszowej zabawce Maddie. Te odkrycia nie stanowiły jednak dowodów i nie mogły być wykorzystane do oskarżenia rodziców. Dlaczego? Nosy psów były zdolne do wyczucia wskazanych zapachów nawet sprzed 40 lat. Ich szczekanie nie oznaczało, że poczuły zapach Madeleine, a zapach jakichkolwiek zwłok lub czyjekolwiek krwi.

Zaginięcie Madeleine McCann. Co znaleziono w bagażniku wypożyczonego auta?

Rodziców miały pogrążyć próbki DNA, które zebrano w bagażniku wypożyczonego samochodu. Materiał częściowo pasował do DNA Maddie, podobnie jak pasował do DNA jej rodzeństwa. Nie dało się również określić czy znaleziono krew, czy coś innego.

Ale to wystarczyło, by Kate McCann wezwano na przesłuchanie, które trwało aż 11 godzin. Odpowiedziała tylko na jedno z 49 zadanych jej pytań i przypomniała o swoim prawie do milczenia. Jak później tłumaczyła, zdecydowała się je zastosować, bo uważała, że policja podejrzewaniem jej odwraca uwagę od pracy, jaką powinna wykonać.

Przesłuchanie matki Maddie było później porównywane do przesłuchiwania innej kobiety, którą w 2004 roku policja sądowa z Algarve oskarżyła o zamordowanie córki.

Przyznanie się do winy wymusili biciem?

Różnica polegała na tym, że Leonora Cipriano w przeciwieństwie do Kate McCann była biedna, niewykształcona, nie miała dobrych prawników, a o zaginięciu jej 8-letniej córki Joany nie informowały media na całym świecie. Nawet krajowa prasa dość oszczędnie relacjonowała tę sprawę. Nikt nie przyglądał się pracy policjantów, którym nie udało się znaleźć ciała dziewczynki, a mimo to postanowili oskarżyć Leonorę i jej brata Jao o zabicie Joany.

Zrobiono to po tym, jak para przyznała się do winy podczas przesłuchania. Leonora miał z niego wyjść z poobijaną twarzą, rzekomo – jak twierdzili policjanci – po upadku ze schodów. Potem udowodniono, że raport w tej sprawie sfałszowano.

Kobieta oskarżyła funkcjonariuszy o pobicie i tortury (tego zarzutu nie udało się udowodnić, a Cipriano w 2013 roku skazano za kłamstwa ws. ataku). Mówiła, że wymuszono na niej przyznanie się do winy. To samo twierdził Jao. Sprawa nabrała rozgłosu akurat w momencie, gdy Amaral – jeden z oskarżonych ws. Cipriano – wskazał Kate McCann jako podejrzaną ws. zaginięcia jej córki.

Co wiadomo o sprawie Joany?

Dziewczynka mieszkała w Figueira, zaledwie kilkanaście kilometrów od Praia da Luz, a po raz ostatni widziano ją 12 sierpnia 2004 roku około godziny 20, gdy wracała do domu ze sklepu.

Leonora wielokrotnie występowała w mediach, apelując o pomoc w odnalezieniu córki i rozklejała w okolicy plakaty ze zdjęciem dziecka. Nie zyskała jednak sympatii opinii publicznej. W komentarzach pod artykułami dotyczącymi sprawy Joany przewija się zarzut, że wyglądała na winną. Opinia publiczna wydała na nią wyrok, bo brzydko się wysławiała, co wskazywało na jej niskie wykształcenia, a zdaniem niektórych także na jakiś rodzaj upośledzenia.

Jak więc to możliwe, że ta niewyedukowana, a zdaniem opinii publicznej także upośledzona kobieta, dokonała zbrodni praktycznie idealnej? Jak udało jej się wraz z równie niewykształconym bratem pozbyć ciała Joany w taki sposób, że nikt ich nie widział, a samych zwłok do dziś nie znaleziono?

Ślady krwi w lodówce

Oskarżenie opierało się głównie na krwi, którą znaleziono w szufladzie zamrażarki. Tam zdaniem śledczych najpierw ukryto poćwiartowane zwłoki dziewczynki, a potem rzucono na pożarcie świniom z pobliskiej chlewni – tak rzekomo zeznał Jao, z czego się później wycofał. Problem w tym, że jak podawał „Jornal de Notícias”, ekspertom, którzy badali ślady z lodówki nie udało się ustalić, że była to krew 8-latki.

Coś się stało, ale ta dziewczynka nie została zabita w domu

Oskarżenie utrzymywało, że matka i wujek zabili Joanę, bo przyłapała ich na kazirodczym seksie. Nie zostało to jednak nigdy udowodnione, podobnie jak i teza, do której rzekomo przyznała się matka, że wspólnie z bratem sprzedali Joanę. W winę pary wątpią sąsiedzi Leonory. W rozmowie z „Noticias ao Minuto” zwracali uwagę, że nigdy nie znaleziono zakupów, z którymi widziano 8-latkę, gdy wracała do domu. Przyznają jednak, że zdziwił ich dziwny spokój matki, gdy jej córka zaginęła. – Coś się stało, ale ta dziewczynka nie została zabita w domu – powiedziała Ofélia Zeverino, która jako ostatnia widziała dziewczynkę żywą. Według niej Joanę „gdzieś zabrano”.

Leonora i jej brat w 2006 roku zostali uznani za winnych zabicia Joany i pozbycia się zwłok. Skazano ich na 16 lat więzienia. Po wyjściu na wolność powiedzieli, że są niewinni, a matka 8-latki zapewniła, że nadal będzie szukać córki.

Zaginięcie Maddie i Joanny coś łączy?

Cipriano nie potrafiła zidentyfikować policjantów, których oskarżyła o tortury, niemniej jednak w 2009 roku sąd uznał, że Goncalo Amaral dopuścił się fałszowania dokumentów i składania fałszywych zeznań w tej sprawie i skazał go na wyrok w zawieszeniu. Wcześniej został odsunięty od sprawy Maddie McCann. Brytyjski dziennikarz śledczy, a zarazem były policjant Mark Williams-Thomas, uważa, że zaginięcia Joany i Maddie są ze sobą powiązane. W 2007 roku w rozmowie ze Sky News stwierdził, że „ten, kto uprowadził Joanę, z dużym prawdopodobieństwem stoi za zniknięciem Madeleine”.

Ta hipoteza odżyła, gdy w maju 2020 roku niemieccy prokuratorzy poinformowali, że nowym podejrzanym ws. Madeleine McCann jest Niemiec, Christian Brückner. Rodzina Joany zaczęła się wówczas domagać w mediach, by śledztwo dotyczące dziewczynki zostało ponownie otwarte, a policja sprawdziła, czy Brückner mógł skrzywdzić także Joanę.

Niemcy mówią o dowodach, Portugalczycy nazywają to spekulacjami

Po latach tkwienia w martwym punkcie, dochodzenia portugalskiej policji i niemal 12 mln funtów (około 60 mln zł), które brytyjscy inspektorzy wydali na poszukiwania Maddie, Niemcy znaleźli powiązania między Brücknerem a zaginięciem dziewczynki.

We wrześniu 2020 roku Hans Christian Wolters z prokuratury w Brunszwiku w wywiadzie dla portugalskiej telewizji RTP, powiedział, że „posiadają dowody na to, że Madeleine McCann nie żyje”. Nie chciał jednak mówić o szczegółach z uwagi na dobro śledztwa. Prokuratura uważa, że to Brückner porwał i zabił Maddie, ale zdaniem portugalskiej policji, Niemcy dysponują jedynie „spekulacjami”. „Bild” powołując się na źródło związane ze śledztwem, dowiedział się, że w Lizbonie odbyło się spotkanie przedstawicieli Portugalii, Wielkiej Brytanii i Niemiec, które dotyczyło sprawy Maddie. Ustalano kogo należy jeszcze przepytać i jaki teren przeszukać.

To po tym spotkaniu śledczy z kręgów portugalskiej policji sądowej w wiadomości e-mail, do której dotarł „Bild”, krytykował dochodzenie kolegów z Niemiec. „Nie ma poważnego, bezstronnego i obiektywnego śledztwa, a jedynie zamiar przetrzymywania podejrzanego w więzieniu za wszelką cenę” – napisał autor wiadomości, stwierdzając, że wszystko opiera się na spekulacjach, a nie dowodach.

Co obciąża Brücknera?

Jest to dość kontrowersyjny zarzut, szczególnie w kontekście tego, że oskarżenia, które portugalska policja wysuwała pod adresem McCannów, nie zostały poparte ani jedynym dowodem i ani jednym zeznaniem.

Hipoteza o możliwym związku Brücknera z zaginięciem Maddie, ma o wiele solidniejsze podstawy.

Brücknera obciążają zeznania jego dawnych znajomych. 43-latek wielokrotnie przechwalał się, że wie, co stało się z Maddie. Kiedyś w żartach powiedział, by policja poszukała dziewczynki w piwnicy na jego działce niedaleko Hanoweru. Obszar ten był przeszukiwany w lipcu przez funkcjonariuszy, ale nie ujawniono, czy udało się znaleźć dowody obciążające Niemca.

Inny kolega Brücknera, zgłosił policji, że na kamerze, którą ukradł 43-latkowi gdy ten był w więzieniu, znalazł dwa wstrząsające filmy. Jeden przedstawiał gwałt na starszej kobiecie, która prosiła o pomoc. Na drugim zobaczył młodą nagą kobietę, przywiązana do białej drewnianej belki.

43-letniego Niemca po raz pierwszy skazano, gdy miał 17 lat. Za za napaść seksualną na dziecko. Rok później uciekł przed wymiarem sprawiedliwości do Lagos w Algarve – podał „The Guardian”, a ostatecznie zamieszkał w Praia da Luz, skąd porwano Maddie.

Prowadził koczowniczy tryb życia i imał się dorywczych prac. Był barmanem, zbierał pomarańcze, handlował używanymi samochodami i narkotykami, a także włamywał się do hoteli i wakacyjnych apartamentów. W 2006 roku przyłapano go na kradzieży paliwa z ciężarówki w Portimao w Portugalii, a pięć miesięcy po tym, jak wyszedł z więzienia zniknęła Maddie – informował „Daily Mirror”.

Portugalska policja przeoczyła pedofila?

Policja sądowa twierdziła, że nie wiedziała, iż Brückner był karany za molestowanie dziecka, dlatego nie przesłuchano go w sprawie Madeleine. Jednak z informacji „Daily Mirror” wynika coś innego. W 1999 roku niemieckie władze zwróciły się o ekstradycję Brücknera w celu odbycia wyroku z 1994 roku, a akta pedofila trafiły do policji w Portugalii.

Portugalczycy przeoczyli w swoim śledztwie ws. zaginięcia Maddie człowieka, który w przeszłości dokonał napaści na dziecko, włamywał się do apartamentów turystów, a w okresie, gdy zniknęła Brytyjka mieszkał w Praia da Luz.

Dane z telefonu komórkowego Brücknera wskazują także na to, że był w pobliżu Ocean Club, gdzie zatrzymali się McCannowie w noc zaginięcia Madeleine. Krótko po zniknięciu dziewczynki wyjechał do Niemiec, po czym znowu wrócił do Portugalii.

Pierwsza wskazówka nadeszła w 2013 roku

W 2019 roku sąd w Brunszwiku skazał 43-latka na siedem lat więzienia za zgwałcenie amerykańskiej turystki. 72-latka została napadnięta w 2005 roku w Portugalii. Mieszkanie, które zajmowała, znajdowało się niedaleko domu Niemca. Brückner włamał się do niej i skatował ją metalowym prętem. Prawdopodobnie ten gwałt uwiecznił na kamerze, która ukradł potem jego znajomy. Brückner bezskutecznie odwoływał się od wyroku, próbując udowodnić, że jego ekstradycja z Włoch była niezgodna z prawem. Teraz przebywa w areszcie, odizolowany od innych więźniów z powodów bezpieczeństwa.

W połowie listopada trafił do szpitala po tym, jak rzekomo został zaatakowany przez strażników, gdy czekał na rozprawę ws. przestępstwa narkotykowego. Funkcjonariusze twierdzą jednak, że sam połamał sobie żebra po tym jak się przewrócił. Sprawa jest przedmiotem dochodzenia.

„Śledzono każdy jego ruch”

Chociaż Brückner został wymieniony jako podejrzany w sprawie zaginięcia Maddie McCann w maju 2020 roku, to policja przyglądała się mu od dawna. Śledczy otrzymali informacje, że mógł mieć coś wspólnego z tą sprawą już w 2013 roku – ustalił „The Guardian”. Ale przełom nastąpił dopiero w 2017 roku, gdy z organami ścigania skontaktował się świadek, który przekazał istotne wskazówki dotyczące 43-latka. Od tamtej pory Niemiec był obserwowany, co zresztą sam potwierdził. Mówił, że kiedy wyszedł z niemieckiego więzienia, gdzie odbywał wyrok 15 miesięcy za wykorzystywanie seksualne dziecka czuł się „prześladowany przez policję”. Twierdził, że „śledzono każdy jego ruch, nawet gdy spał na ławce w parku”.

Czy materiały zebrane przez niemieckich śledczych będą wystarczające, by udowodnić Brücknerowi zamordowanie Madeleine McCann? Prawnik 43-latka Friedrich Fülscher w rozmowie z „The Sun” twierdzi, że jego klient jest niewinny i ma na to dowody.

Wiele osób sądziło, że wraz z zidentyfikowaniem nowego podejrzanego, sprawa zaginięcia Madeleine McCann zostanie szybko rozwikłana. Nic nie wskazuje jednak, by tak się stało. Śledczy nie muszą się jednak śpieszyć. Brückner siedzi pod kluczem i zostanie tam przez wiele lat.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close