Wiadomości

Wstrząsające wyznanie prof. Rzeplińskiego i jego żony o córeczce. Te słowa rozdzierają serce

Prof. Andrzej Rzepliński, który był prezesem Trybunału Konstytucyjnego, wraz z żoną Ireną, udzielili wspólnego wywiadu. Małżonkowie podzielili się wstrząsającymi faktami ze swego życia. Opowiedzieli, jak przed laty na świat przyszło ich dziecko, które po kilku dniach zmarło. Swoimi przeżyciami nawiązali do tragicznej historii pani Izabeli z Pszczyny.

Wstrząsające wyznanie prof. Rzeplińskiego i jego żony o córeczce. Te słowa rozdzierają serce

Prof. Andrzej Rzepliński i jego żona prof. Irena Rzeplińska, podzielili się w portalem natemat.pl swoją dramatyczną historią sprzed lat. Poruszyła ich do tego tragiczna historia ciężarnej 30-letniej Izy z Pszczyny, która zmarła w pszczyńskim szpitalu. Dostrzegli w niej podobieństwa do własnej historii sprzed lat, tyle że zakończonej inaczej. W 1974 roku żona byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego była w ciąży, w 23. tygodniu. Prof. Rzepliński opowiedział, jak musiał zawieść żonę do szpitala: – Żonie odeszły wody, natychmiast zawiozłem ją do szpitala na Powiślu. Sztucznie wywołali poród. Kobieta urodziła córeczkę, a w tamtych czasach rodzice do samego porodu nie wiedzieli, jakiej płci będzie dziecko. – Po prostu wypchnęli dziecko. Wtedy nie było USG, więc nie znaliśmy płci. Okazało się, że to dziewczynka. Gdyby wtedy lekarz powiedział „nie”, to moja żona by zmarła – wspomina tamte trudne chwile były prezes TK. Dziewczynka przyszła na świat i trafił do inkubatora, jednak miała słabo wykształcony układ oddechowy, co sprawiło, że doszło do zapalenia płuc i po siedmiu dniach córeczka Rzeplińskich zmarła.

Wstrząsające wyznanie prof. Rzeplińskiego i jego żony Ireny o córeczce

Profesor tak opowiada o tych tragicznych przeżyciach swoich, żony i dziecka: – Żyło siedem dni i mogło się uratować. Ciąża przebiegała dobrze. W dzisiejszych warunkach i możliwościach dziecko by przeżyło. Ale nie pomyślałem źle o lekarzach, po prostu tak się stało. Miałem 24 lata, byłem omartwiały, oszołomiony. Myślałem: co jeszcze mogłeś zrobić? Miałem wsparcie teściowej. Do mamy nie dzwoniłem, bo telefonów na wsi wtedy nie było. To był bardzo gorący maj. Kupiłem sweterek, żeby założyli na ciałko. I przyznam ze wstydem, że myślałem na cmentarzu o tym, czy założyli jej ten sweterek, czy go ukradli. To było bardzo myślenie nie fair – czytamy na natemat.pl. Jego żona nie mogła uczestniczyć w pogrzebie córeczki, bo przebywała w szpitalu. Dziewczynka została pochowana na Cmentarzu Północnym, ma kamienny grób z napisem Marysia Rzeplińska.

Tragedia Izy z Pszczyny

Niedawna historia Izy z Pszczyny uświadomiła Rzeplińskim, że u nich było podobnie. – Tylko tyle, że u mnie dziecko we mnie nie umarło, nie było sepsy, urodziłam. Lekarze zastosowali odpowiednią procedurę medyczną. Nie miałam potem żadnych powikłań i urodziłam kolejne dzieci normalnie – przyznała w rozmowie z natemat.pl Irena Rzeplińska, profesor jest Instytutu Nauk Prawnych PAN, założycielka Programu Pomocy Prawnej dla Uchodźców i Migrantów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jak dodała, w przypadku Izabeli z Pszczyny powinny zostać zastosowane procedury, a lekarze powinni zgodnie z nimi działać. Andrzej i Irena Rzeplińscy mają dwie dorosłe córki: Różę i Maję.

Źródło: se.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close