Małżeństwo zostało znalezione w swoim własnym mieszkaniu. Odkrycia dokonali bliscy wraz z policją. Kiedy tylko otworzyli drzwi, wszyscy zamarli. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co się z nimi stało.
Małżeństwo mieszkające na warszawskim Grochowie od dłuższego czasu nie kontaktowało się z krewnymi. Spodziewając się najgorszego najgorszego, powiadomili policję, jednak nie spodziewali się takiego obrotu spraw.
Małżeństwo nie odzywało się do swoich bliskich. Zaniepokojeni powiadomili policję
13 lutego warszawska policja otrzymała telefon od zaniepokojonej rodziny. Bliscy przez dłuższy czas nie mogli skontaktować się z parą emerytów, 86-letnią kobietą oraz 87-letnim mężczyzną. W związku z uciążliwym milczeniem krewni bali się, że mogło stać im się coś złego. Policjanci, którzy udali się do ich mieszkania na ulicy Osowskiej na Grochowie, mieli bardzo złe wieści do przekazania rodzinie.
– W godzinach wieczornych dostaliśmy informację od zaniepokojonej rodziny, że ze starszym małżeństwem nie ma kontaktu. Policjanci udali się pod wskazany adres. Niestety, na miejscu w mieszkaniu odnaleźli ciała dwójki starszych ludzi – potwierdza informację podkomisarz Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji.
To straszne, lecz policja nie wyklucza morderstwa
Dziennikarze Gazety Wyborczej nieoficjalnie dowiedzieli się, że ciała starszego małżeństwa znajdowały się pod stertą ubrań. Wstępne oględziny miejsca zdarzenia, a także ujawnienie zwłok jednoznacznie wskazywały na to, że mogli zostać zamordowani.
Na miejscu pojawili się technicy kryminalistyki oraz prokurator. Teraz to właśnie Prokuratura Okręgowa będzie nadzorować śledztwo i próbować wyjaśnić, co wydarzyło się w mieszkaniu starszego małżeństwa. Wszyscy czekają przede wszystkim na wyniki sekcji zwłok.
– Na razie nie podajemy żadnych informacji na temat zdarzenia – krótko powiedział prokurator Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Źródło: pikio.pl