Od 1 marca emerytury wzrosną o co najmniej 70 zł brutto – chwalą się rządzący. Jednak okazuje się, że nie wszyscy seniorzy mogą liczyć na tak wysoką podwyżkę! Jak to możliwe? Według obowiązujących przepisów kwotowa waloryzacja nie przysługuje tym, którzy otrzymują świadczenia poniżej minimalnej emerytury. Ich podwyżki zostaną więc przeliczone według wskaźnika procentowego, co oznacza, że będą bardzo niskie. Takich osób w Polsce jest około ćwierć miliona!
– To niesprawiedliwe – grzmią „groszowi emeryci”. I cóż z tego, że wskaźnik procentowy jest rekordowo wysoki, bowiem wyniesie 3,56 proc., skoro najubożsi seniorzy woleliby, żeby ich świadczenia wzrosły według ustalonej przez rząd kwoty? Wystarczy bowiem kilkanaście złotych różnicy w świadczeniach, by otrzymać znacznie mniejszą podwyżkę. Przykładowo, emeryt mający obecnie świadczenie na poziomie 980 zł „na rękę” od marca dostanie więcej 57 zł. Z kolei senior otrzymujący emeryturę na poziomie 930 zł może liczyć na zaledwie nieco ponad 30 zł podwyżki! – Warto, aby rządzący pochylili się nad naszym losem. Kilka złotych to nic, powyżej 50 to już pewien zastrzyk gotówki, który mógłbym przeznaczyć na leki – oburza się pan Włodzimierz Nogieć (68 l.), emeryt z Wrocławia.
Dlaczego w Polsce jest tak wielu seniorów, otrzymujących emerytury niższe od minimalnych? – Niezbędnym warunkiem decydującym o prawie do minimalnego świadczenia emerytalnego jest odpowiedni staż pracy, który wynosi 20 lat dla kobiet i 25 dla mężczyzn – informuje ZUS. – Takich osób będzie coraz więcej, bo stoimy w obliczu starzejącego się społeczeństwa – ostrzega prof. Robert Gwiazdowski (60 l.), ekspert z Centrum im. Adama Smitha.
Źródło: se.pl