Kontrola NIK wykazała, w jak straszliwych warunkach musiała przebywać kobieta, która urodziła martwe dziecko. Według ich ustaleń wiele niedoszłych matek doświadczyło braku przygotowania szpitali dla ich przypadków. Niedociągnięcia doprowadziły do kuriozalnych sytuacji i traum dla wielu kobiet.
Naczelna Izba Kontroli przyjrzała się uważnie kwestii poronień i martwych porodów w polskich szpitalach. Chciano dokładnie sprawdzić, jak wygląda sytuacja kobiet, które tego doświadczyły. W jaki sposób zachowała się wobec nich obsługa szpitali?
Z raportu wynika, że kobietom w tak trudnym położeniu nie zapewnia się wystarczającej opieki, a i personel nie zawsze zachowuje się stosownie do sytuacji.
Matka urodziła martwe dziecko. „Nie płacz, urodzisz inne”
Jak opisywał raport, w wypadku takich pacjentek niezwykle często skupiano się jedynie na kwestiach medycznych.
– Dyrektorzy szpitali, a także personel medyczny nie zawsze dostrzegali specyfikę opieki nad takimi pacjentkami. Personel medyczny często po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać – można było przeczytać.
Historie kobiet, które przeżyły traumę w związku z martwym porodem lub poronieniem w szpitalu, przekazała Fundacja Rodzić po Ludzku.
– Trzęsłam się, że strachu o dziecko, a lekarka niewiele przebierając w słowach, zaczęła na mnie krzyczeć, że mam się nie trząść – pisała jedna z kobiet w liście do organizacji.
– Słyszałam, płacząc, że jeszcze na pewno urodzę z 2 dzieci i żebym nie płakała – opowiadała inna.
Inna zwracała uwagę na to, że w niektórych miejscach wciąż poród ma mieć formę tortury, której nie łagodzi się żadnym środkiem przeciwbólowym.
– Spytałam położnej, czy da mi coś na ból, odpowiedziała: to musi boleć – pisała jedna z kobiet.
Na jednej sali ze szczęśliwymi matkami
– Poważnym problemem zgłaszanym przez kobiety jest przeżywanie kulminacyjnego momentu poronienia lub porodu martwego dziecka w warunkach niespełniających standardów higieny, niepozwalających na godne przeżycie tego tragicznego zdarzenia, często w obecności innych pacjentek i bez wsparcia bliskich – przekazywała Fundacja Rodzić po Ludzku.
W 14 proc. szpitali, które były pod kontrolą NIK, kobiety roniące przebywały na sali ze szczęśliwymi młodymi matkami lub ciężarnymi. Część z nich była hospitalizowana też na korytarzach oddziałów położniczych.
Jak informowała Fundacja Rodzić po Ludzku, zdarza się, że kobiety roniące przebywają w gabinecie lekarskim z kobietami ciężarnymi podczas badania KTG.
– Odgłos maszyny, bicie serca dziecka powoduje u kobiety roniącej traumatyczne doświadczenie – pisała fundacja.
O pomoc psychologa w publicznych placówkach trudno, a kobieta musi również podjąć decyzję w sprawie dziecka i jego pochówku.
Polskie szpitale wciąż potrzebują odpowiednich regulacji i nadzoru ministerstwa, a także pieniędzy i szkoleń. Inaczej sytuacja kobiet roniących, których po ogłoszeniu wyroku TK będzie coraz więcej, wciąż należeć będzie do trudniejszych, niż powinny być.
Źródło: lelum.pl