W dzisiejszym świecie wyśmiać można słabszego, chorego czy biednego. Ludzie mają odwagę, aby upokarzać i ubliżać. Najgorszy jest to, że często przykład idzie z góry.
Kamil Nowak to autor bloga „Blog Ojciec”, na którym dzieli się swoimi przemyśleniami na różne tematy. Pewna czytelniczka napisała do niego wiadomość, w której opisała niezbyt miłe przeżycia związane z zakończeniem roku szkolnego jej syna. Co stało się, że kobieta ma żal do pedagogów? Nie wpuścili na zakończenie roku jej dziecka zespołem Aspergera?
Jej syna nikt nie chciał na apelu. Nikt nie rozumiał, że on także, jak jego koledzy przygotował się na ten wyjątkowy dzień i chciał go przeżyć w grupie, a nie samotnie. Świadectwo chłopak otrzymał na korytarzu, w pośpiechu i z lekceważeniem. Czy tak to powinno wyglądać? Dziecko rozpłakało się, bo nie rozumiało dlaczego jako jedyne zostało potraktowane w ten sposób. Matce pękło serce.
„Syn cieszył się, kupił sobie na tą okazję nowe spodnie, przymierzał marynarkę… Rozczarowanie było ogromne, a żadna z pań nawet nie zainteresowała się dlaczego przed salą mój syn płacze i krzyczy… widocznie się przyzwyczaiły…
Już w poniedziałek wychowawczyni poinformowała mnie bardziej niż zapytała „Pani syna oczywiście na apelu nie będzie?”. Powiedziałam jej, że będę razem z nim i będę koło niego siedzieć. „No, ale on przeszkadza w próbach!” powiedziała.
Nic dziwnego. Frustrował się, bo każde dziecko miało jakąś rolę każde oprócz niego – też bym się wkurzała.
Płakać mi się chciało jak pani wyszła z apelu i dała mu świadectwo na korytarzu ? Przecież mogli mu to dać w auli gdy dzieci już wyszły, jakoś na koniec, albo wyczytać nas i zawołać z tego korytarza…
Syn miał kwiatki dla swoich nauczycielek, ale dał je pani że świetlicy i pani od logopedii (jak sam stwierdził „mamo tylko one mnie w tej szkole traktowały z szacunkiem i miłością).”
Łzy cisną się do oczu, bo chyba nie tak powinno się traktować dzieci, szczególnie te o specjalnych potrzebach. One czują i rozumieją tak samo, ale nie zawsze posiadają umiejętności integracji i wyrażania swoich emocji. To dlatego mają być gorzej traktowane? W sieci zawrzało i ludzie masowo komentowali to, co przeżyła matka i syn.
– „Też jestem nauczycielką i nie wyobrażam sobie, że uczeń z mojej klasy będzie odbierał świadectwo na korytarzu, jak ktoś nieważny. W głowie mi się to nie mieści!”
– „Tylko przekleństwa cisną mi się na usta! Cóż to dziecko mogło zrobić? Wydrzeć się? Pobiegać po sali? U nas była na apelu kilkulatka – siostra jednego z uczniów, która właśnie to robiła. I nikt jej nie wyprosił.”
– „Jak można zrobić coś takiego? Czy ten chłopiec chciał być chory? A może mama tego chciała dla niego? Ludzie, w jakim my świecie żyjemy?!”
– „Aż trudno w to uwierzyć, serce pęka… A ludzie się potem dziwią, że jedno dziecko drugie wyśmiewa, popycha, opluwa… A przykład idzie z góry.”
– „Nie mam nic na usprawiedliwienie takiego zachowania. Przecież to niewinne dziecko!”
Zasmucona matka nie podała swoich danych, ani szkoły, do której uczęszcza jej syn. Za pośrednictwem „Blog Ojciec” jednak odezwała się do autora osoba związana bezpośrednio z MEN, która poprosiła o kontakt do mamy.
– „Właśnie dostałem maila bezpośrednio od Ministerstwa Edukacji Narodowej (!), w którym wyraźnie zaznaczono, że edukacja włączająca jest dla nich priorytetem i jeśli to możliwe, chcieliby przyjrzeć się sprawie bliżej i pomóc.”
Źródło: polubione.com