TVN ostrzega przed oszustami próbującymi wyłudzić pieniądze. Stacja nagłośniła sprawę utraty niemałej kwoty pieniędzy przez polskiego przedsiębiorcę. Stracił ponad 300 tysięcy.
TVN przedstawił historię pewnego przedsiębiorcy z Łukowa, który padł ofiarą oszustwa. Otrzymał na swoją skrzynkę e-maila, na którym znajdowało się wezwanie do zapłaty niedużej kwoty. Suma była na tyle niska, że mężczyzna niczego nie podejrzewał i uiścił płatność. Później zauważył, że z jego konta zniknęło 340 tysięcy.
TVN na przykładzie obrabowanego przedsiębiorcy ostrzega przed oszustami
Po tym, jak przedsiębiorca spostrzegł, że z jego konta zniknęły pieniądze, powiadomił policję. Otrzymana dzień wcześniej wiadomość nie wzbudzała większych podejrzeń. Było to wezwanie do zapłaty kwoty w wysokości złotówki i 36 groszy. E-mail przypominał korespondencję z popularnego portalu aukcyjnego. Według treści wiadomości, niezapłacenie w ciągu 24 godzin od otrzymania wiadomości, miało skończyć się zablokowaniem konta.
Do wiadomości dołączony był link do wykonania opłaty za pomocą bankowości elektronicznej. Prawdopodobnie był to tak zwany key logger. Po zalogowaniu się przez ofiarę nieznana grupa oszustów (lub jeden oszust) otrzymał dane do logowania się na konto przedsiębiorcy.
– Przedsiębiorca mówił, że we wtorek rano z systemu bankowego otrzymał powiadomienie o dokonaniu 18 transakcji płatniczych z jego konta złotówkowego i walutowego. Okazało się, że z jego kont bankowych wypłacono w sumie ponad 340 tysięcy złotych – mówił oficer prasowy policji w Łukowie, Marcin Jóźwik.
Nie tylko w ten sposób można stracić swoje oszczędności. Oszuści mają cały wachlarz metod
Nie jest to pierwszy tego typu przypadek wyłudzenia pieniędzy. Niejednokrotnie oszuści próbowali podszywać się pod banki, a nawet pod instytucje rządowe takie jak Urząd Skarbowy. Nie tak dawno temu Polacy otrzymywali wiadomości SMS, w których przestępcy podszywali się pod komorników i informowali o zaległych pieniądzach do opłacenia.
Dlatego apeluje się, aby uważać na wszystkie wiadomości wzywające do zapłaty. Warto sprawdzić źródło wiadomości oraz zasięgnąć języka w instytucji, pod którą podszywać mógł się autor e-maila. Należy również unikać klikania w podejrzane linki oraz nie podawać danych do logowania na podejrzanych stronach. Takowe często łatwo wykryć, sprawdzając dokładnie ich adres w przeglądarce.
Źródło: pikio.pl