Wiadomości

Trzaskowski zakłada stowarzyszenie. Z funkcji w PO nie zrezygnuje

Rafał Trzaskowski zakłada własne stowarzyszenie. Ale nie zamierza rezygnować z funkcji wiceprzewodniczącego PO – wynika z informacji Onetu. Ten tydzień ma być decydujący dla jego ruchu, który roboczo nazywa się „Nowa Solidarność”.

Trzaskowski zakłada stowarzyszenie. Z funkcji w PO nie zrezygnuje

  • Od wyborów prezydenckich, w których przegrał, zdobywając ponad 10 milionów głosów, Trzaskowski znajduje się w centrum uwagi polityków i wyborców anty-PiS
  • Nie wiadomo, czy kryzys związany z głosowaniem ws. podwyżek dla polityków cokolwiek zmienił w planach Trzaskowskiego. Do tej pory stawiał on sprawę jasno: partia to jedno, ruch to drugie. Były kandydat na prezydenta uważa, że polityka jest domeną partii politycznych
  • Słychać głosy, że liderzy PO „rzucili się sobie do gardeł” — chodzi głównie o Budkę i jego poprzednika Grzegorza Schetynę. Nazwisko Trzaskowskiego pojawia się w tle jako potencjalna alternatywa dla Budki, którego pozycja osłabła po głosowaniu ws. podwyżek

Kluczowa rozmowa z Budką

– Czekaliśmy na powrót Rafała z urlopu. Teraz wszystko się wyjaśni – słychać w Platformie.

Od dziś Trzaskowski jest już z powrotem w warszawskim ratuszu. Ma się spotkać z Borysem Budką i przedstawić mu swoje plany.

Odwrotu już nie ma. Jego ruch musi wystartować 5 września. Prezydent Warszawy tę datę potwierdzał kilka razy.

Trzaskowski przekonuje, że jego inicjatywa jest dla tych, którzy nie chcą się angażować w działalność partyjną, ale jednocześnie mają potrzebę działania publicznego. — Ten ruch ma być niepolityczny — mówił niedawno. Dodawał, że to nie może być konkurencja dla partii.

– Nie można pozwolić na to, żeby ten ruch był w kontrze do Koalicji Obywatelskiej — mówi nam polityk z otoczenia kierownictwa PO. — Jeśli np. nagle część samorządowców zacznie zrywać koalicje i organizować nowe struktury pod szyldem Rafała, nie miałoby to najmniejszego sensu.

W partii pojawił się nawet pomysł, by wprowadzić formalny zakaz wstępowania do ruchu ludzi, którzy chwilę wcześniej opuścili Koalicję Obywatelską.

Otoczenie Borysa Budki obawia się rozpadu ugrupowania. A pierwsze jaskółki już się pojawiły. Po aferze z podwyżkami dla polityków – gdy Budka początkowo kazał je poprzeć, ale pod wpływem krytyki się wycofał – z członkostwa w PO zrezygnował burmistrz Kłodzka Michał Piszko.

– Uważam, że powinien powstać ruch, skupiający m.in. samorządowców, którego liderem będzie Rafał Trzaskowski. Liczę na to – zadeklarował w „Gazecie Wyborczej”.

Trzaskowski chce jednak budować „Nową Solidarność” równolegle do Platformy i stworzonej przez nią Koalicji Obywatelskiej. Jest wiceprzewodniczącym PO i – jak wynika z naszych informacji – po stworzeniu własnego stowarzyszenia, rezygnować z tej funkcji nie zamierza.

Partia to struktury i milionowe subwencje, a to niezbędne w polityce.

W tym tygodniu, przy okazji obchodów 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, dojdzie do spotkania prezydenta stolicy z innymi samorządowcami. Temat ruchu będzie jednym z kluczowych w trakcie rozmów.

Na razie Trzaskowski chce się skupić przede wszystkim na inicjatywach takich, jak zbieranie podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw. Chodzi np. o niezrealizowaną obietnicę PiS z 2015 roku w sprawie podwyższenia kwoty wolnej od podatku, czy pomysł 200 zł dodatku do emerytur kobiet, które urodziły dziecko.

Jeszcze w lipcu spotkał się w Warszawie z ludźmi, którzy mają być regionalnymi koordynatorami „Nowej Solidarności”. Formalna struktura ruchu? Ma się „krystalizować”. Cel? Jasny i oczywiście polityczny – odsunięcie PiS od władzy.

Zawiedzeni entuzjaści Trzaskowskiego

Od wyborów prezydenckich, w których przegrał, zdobywając ponad 10 milionów głosów, Trzaskowski znajduje się w centrum uwagi polityków i wyborców anty-PiS. Od 12 lipca, czyli drugiej tury, wystąpił na dwóch wiecach — w Gdyni i Bytowie. Poza tym głównie udzielał się na Facebooku.

Entuzjazm wywołany jego kampanią stał się też jego obciążeniem. Spada na niego ciężar oczekiwań tych, którzy chcą odsunięcia PiS od władzy i liczą, że Trzaskowski będzie jednoosobowym Wunderwaffe opozycji. Szansą dla tych tych, którzy głosują na PO/KO, bo nie mają realnej alternatywy, ale gdyby się pojawiła, chętnie porzuciliby tę formację.

Jednocześnie wielu wyborców widzi w nim ostateczną instancję, do której można się odwołać w kryzysowych momentach. A gdy go brakuje, mają pretensje.

Tak było w czasie organizowanych przez środowiska LGBT protestów przeciwko aresztowaniu Margot. Choć pod Pałacem Kultury zgromadziło się kilka tysięcy osób, dla niektórych ważniejsze było to, że nie pojawił się tam Rafał Trzaskowski — o czym głośno krzyczeli.

Trzaskowski akurat był na zagranicznych wakacjach. „Czy to najlepszy moment na urlop? Nie ma dobrego momentu. Nie da się zaplanować wyjazdu z rodziną w taki sposób, żeby w tym czasie nic się nie działo. Wielu z moich wyborców mówiło w trakcie kampanii: głosuję na niego, bo jest prawdziwy, taki jak my. Ktoś taki ma prawo spędzić dwa tygodnie z dziećmi” – pisał na Facebooku.

Start ruchu w cieniu kryzysu

Kiedy ponad tydzień temu wybuchła afera z podwyżkami dla polityków, od razu pojawiły się głosy „co myśli o tym Trzaskowski?”. Jak informowaliśmy w Onecie, były kandydat na prezydenta miał namawiać swoją partię do odrzucenia ustawy w Senacie. I tak się stało. Oficjalnie jednak nie zabrał głosu.

Do tej pory prezydent Warszawy publicznie deklarował ścisłą współpracę z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Nie zamierzał wchodzić z nim na kurs kolizyjny.

I tak raczej będzie nadal, choć moment planowanego ogłoszenia startu ruchu zbiega się z wewnętrznymi przepychankami w Platformie — do których pretekst dał konflikt o podwyżki dla polityków.

Słychać głosy, że liderzy PO „rzucili się sobie do gardeł” — chodzi głównie o Budkę i jego poprzednika Grzegorza Schetynę. Nazwisko Trzaskowskiego pojawia się w tle jako potencjalna alternatywa dla Budki, którego pozycja osłabła po głosowaniu ws. podwyżek.

Jeszcze przed wyjazdem na urlop prezydent Warszawy mówił tak: — Będę wspierał Borysa Budkę w tym, żeby Platforma była jak najbardziej otwarta na nowych ludzi, nowe idee, by wprowadziła jak najbardziej demokratyczne sposoby zarządzania, żeby miała wyrazistą podstawę programową, no i przede wszystkim, żeby jako największa, najmocniejsza partia opozycyjna docierała wszędzie tam, gdzie do tej pory jej się to nie udawało.

Nie wiadomo, czy kryzys związany z podwyżkami cokolwiek zmienił w planach Trzaskowskiego. Do tej pory stawiał on sprawę jasno: partia to jedno, ruch to drugie. Były kandydat na prezydenta uważa, że polityka jest domeną partii politycznych.

Tym, którzy po cichu namawiali go do założenia własnego ugrupowania, przypominał losy Ruchu Palikota, Nowoczesnej i Kukiz’15 – po krótkotrwałym sukcesie wszystkie partie praktycznie zniknęły ze ceny politycznej.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close