Lech Wałęsa, mimo że od wielu lat jest na emeryturze, wciąż pozostaje jednym z najbardziej znanych polityków w Polsce. Kojarzymy go dziś z ciętego języka, oraz niekiedy osobliwych wypowiedzi na temat tego, co dzieje się w kraju. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jakie tajemnice skrywa młodość byłego prezydenta. Okazuje się, że Lech Wałęsa w przeszłości przeżył olbrzymią, osobistą tragedię.
Lech Wałęsa przyszedł na świat w 1943 roku w małej wsi w województwie kujawsko-pomorskim – Popowo. W rodzinie się nie przelewało – ojciec Bolesław, z zawodu cieśla przed wybuchem II wojny światowej został wcielony do wojska. Cały dom i niewielkie gospodarstwo rolne zostało na głowie pani Feliksy – matki Lecha. Feliksa i Bolesław mieli czworo dzieci, a wykarmić jakoś je trzeba było. Sytuację rodziny skomplikowało aresztowanie ojca Lecha, tuż po jego narodzinach. Bolesław Wałęsa został osadzony w niemieckim obozie pracy w Młyńcu. Na miejscu przeżył piekło, widząc, jak jego współtowarzyszy pobito na śmierć. Wałęsę torturowano, ale udało się mu przetrwać. Lecz pobyt w obozie zmienił go na zawsze. Do domu wrócił nękany chorobami i traumami. Gdy mały Leszek miał zaledwie dwa latka, ojciec zmarł. Wkrótce Feliksa ponownie wyszła za mąż. Owocem związku była trójka dzieci. Nic dziwnego, że życie Wałęsów do kolorowych nie należało. W dziewięć osób mieszkali w niewielkim, dwuizbowym domu z glinianą podłogą. Nie było czasu na głupoty. Po szkole i przed lekcjami dzieci musiały pomagać w gospodarstwie – paść krowy, czy gęsi.
Reinhold Vetter, austriacki dziennikarz, który badał przeszłość legendy Solidarności, twierdzi, że tragiczne wydarzenia zdeterminowały przyszłość Wałęsy – Historia kariery politycznej Lecha Wałęsy była jednocześnie historią wielkiego cierpienia jego rodziny – mówił.
Źródło: se.pl