Koronawirus w Polsce każdego dnia zbiera kolejne żniwo, a rząd zmuszony jest do wprowadzania nowych, jeszcze bardziej restrykcyjnych obostrzeń. Wszyscy zastanawiają się, kiedy epidemia dobiegnie końca i możliwy będzie powrót do normalności. Wiadomo, że by tak się stało, musi nastąpić szczyt zachorowań, który jak się okazuje, wciąż mamy jeszcze przed sobą. Szumowski zdradził, kiedy może to nastąpić.
Koronawirus w Polsce dynamicznie rozwija się od ponad miesiąca. Walka trwa nie przerwanie, a Polacy starają się stosować do zaleceń przestrzegania kwarantanny. Mimo informacje o planowanym stopniowym zniesieniu obostrzeń nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy rzeczywiście wrócimy do życia sprzed epidemii. Eksperci nie kryją, że wirus najprawdopodobniej towarzyszył będzie nam do końca roku, co raczej nie jest informacją, na którą wszyscy czekali. Głos zabrał również Minister Łukasz Szumowski tłumacząc, kiedy może dojść w Polsce do szczytu epidemii.
Kiedy epidemia osiągnie szczyt? Szumowski ujawnił, w którym momencie jesteśmy
Polskie władze robią, co mogą, by w możliwie jak najszybciej pokonać epidemię COVID-19 minimalizując przyrost zachorowań. Jeszcze do niedawna mówiono, że szczyt zarażonych ma w Polsce wynosić ok. 9 tysięcy. Tymczasem na dzień 23 kwietnia liczba chorych wynosi 10 346 i stale rośnie. W rozmowie z Polską Agencją Prasową, cytowany przez WP Łukasz Szumowski z bólem przyznał, że wciąż nie osiągnęliśmy szczytu. W minionym tygodniu informowaliśmy jednak, że zdaniem ekspertów szczyr nastąpić może to pod koniec miesiąca, a dokładniej w okolicach 27 kwietnia.
– To trochę wróżenie z fusów. W ostatnim czasie pojawiło się wiele prognoz rozwoju epidemii, zarówno w Europie, na świecie, jak i w Polsce. Wśród tych prognoz dotyczących Polski, a tworzonych choćby przez instytucje zagraniczne wiele musiało już zostać zaktualizowanych. To co mogę dziś powiedzieć z całą pewnością to, to że jesteśmy jeszcze przed szczytem zachorowań i to, że jednak tą skalę zachorowań udało nam się wypłaszczyć – mówił Szumowski.
Minister podkreślił jednak, iż polski rząd zakupił kolejne testy, co znacząco ułatwi służbom zdrowia wykrywanie kolejnych przypadków w krótszym czasie. Ma nadzieję, że szybsze diagnozy zawężą przyrost zachorowań.
– Mimo że nadal nie obserwujemy dużej skali wzrostów zachorowań, to my musimy być gotowi nawet na najczarniejszy scenariusz. Dotychczas zakupiliśmy ich (testów red.) już ponad 1 mln. Obecnie możliwości naszych ponad 80 laboratoriów to ok. 22 tys. testów na dobę. Wykonujemy standardowo w granicach 12 tys. Jak więc widać, nie wykorzystujemy tego potencjału. I naszą rolą jest w tej chwili takie pokierowanie procesem testowania, by ten pułap choćby 20 tys. na dobę osiągnąć – mówił.
Źródło: pikio.pl