– Od osób publicznych należy wymagać więcej – mówi pilski poseł PiS Marcin Porzucek (36 l.) i na słowach nie kończy! Już trzeci tydzień pracuje jako wolontariusz na oddziale zakaźnym szpitala w Pile. ale nie jest lekarze czy ratownikiem! Brawo, panie pośle!
Poseł zaczął właśnie trzeci tydzień pracy na oddziale. Pracuje jako … salowy. Wcześniej musiał przejść szkolenia i testy. Zajęcie, którego się podjął, łatwe wcale nie jest, ale posła poruszył fakt, że na dramatyczny apel szpitala o pomoc odpowiedziała tylko jedna osoba.
Lecznica zachęcała wolontariuszy, by zgłaszali się do pracy, bo w dobie epidemii każda para rąk jest na wagę złota, a sytuacja kadrowa placówki przez pandemię nie jest łatwa.
Nie wahał się
– Tam naprawdę potrzebna jest pomoc. Ja nie mam wiedzy medycznej, więc w zasadzie zostałem salowym. Ale nie jest dla mnie problemem to, że np. muszę umyć toalety. Ktoś to zrobić musi – tłumaczy Porzucek.
Tłumaczy, że lepiej, by osoby z doświadczeniem zajmowały się opieką nad chorymi, a on ulży w innych pracach, które może wykonać, nie mając medycznego wykształcenia.
Od samego rana
Jeśli nie ma posiedzenia Sejmu, poseł pojawia się w szpitalu miedzy 6.30 a 7.00 rano, gdy jeszcze jest ciemno i wiele osób wciąż smacznie śpi. Porzucek pracuje do godziny 10. Sprząta i odkaża po nocnym dyżurze.
– Pozostałymi salowymi są kobiety, dlatego też noszę ciężkie rzeczy, by je odciążyć, takie jak np. zgrzewki z wodą czy baniaki z płynem odkażającym – opowiada poseł.
Trzeba uważać
Początkowo Porzucek nie był przypisany do oddziału zakaźnego. Ale kiedy okazało się, że to tam potrzebna jest pomoc, zgłosił się bez wahania.
– To nie jest tak, że się nie boję koronawirusa. Boję się i uważam, że to dobrze. Gdybym się nie bał, łatwo by było zaniedbać reżim sanitarny i faktycznie się zarazić. W rodzinie miałem przypadki zarówno łagodnych jak i poważnych zachorowań na Covid-19 i wiem, że nie można być nieodpowiedzialnym – mówi poseł.
Dlatego też w tzw. brudnej strefie wszystko robi bardzo szybko, by jak najszybciej ją opuścić. Zanim przystąpi do pracy, przebiera się tak, jak lekarze w specjalny kombinezon ochronny. – To skomplikowana procedura. Ubranie to składa się z wielu części. teraz, gdy doszedłem już do wprawy, przebranie się i tak zabiera mi dziesięć minut – mówi wolontariusz.
Dać przykład
Poseł Porzucek jest przy tym wszystkim bardzo skromny. – Nie chciałem, by mój wolontariat wyszedł na jaw. Jak już się to jednak stało, to chcę to wykorzystać i zachęcić inne osoby, by się zgłaszały. Naprawdę regularna pomoc, nawet jeśli trwa krótko, jest bardzo przydatna – mówi polityk.
Jego pracę docenia personel szpitala. – To bardzo dobra postawa, dla nas liczy się każda para rąk do pracy, bo jest ciężka sytuacja – chwali ordynator oddziału zakaźnego Anna Jopek.
A poseł Porzucek? Po skończeniu zajęć w szpitalu pędzi do swoich codziennych obowiązków. – Łączę to i mam zamiar łączyć, jak długo będzie trzeba – zapewnia.
1
Poseł Porzucek w kombinezonie ochronnym
2
Poseł Marcin Porzucek z PiS
3
Poseł przed szpitalem, w którym jest wolontariuszem
Źródło: fakt.pl