W majowym głosowaniu niezbędna jest ścisła współpraca z epidemiologami, gdyż procedury zdrowotne muszą być uwzględnione w procesie wyborczym – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Sylwester Marciniak, szef Państwowej Komisji Wyborczej. Podobnie wypowiada się w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”.
Dziś nie obowiązują żadne przepisy, które przewidywałyby wybory wyłącznie w formie korespondencyjnej. O tym, czy uchwalone przez Sejm przepisy wejdą w życie, przekonamy się najpóźniej 6 maja, kiedy ustawa – zgodnie z oczekiwaniami – wróci do izby niższej parlamentu. Szef PKW w rozmowie z „Rz” określił swój pogląd na obecną sytuację.
– Skoro nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego, demokracja wymaga przeprowadzenia wyborów. Jednakże dałbym wybór Polakom i to niezależnie od zdrowia czy też wieku, aby mogli zdecydować, czy chcą głosować osobiście w lokalu wyborczym, czy też korespondencyjnie – stwierdził Sylwester Marciniak.
Zaznaczył jednak, że jego zdaniem nie ma możliwości, aby w obecnym stanie prawnym przeprowadzić wybory 10 maja, tak jak zostało to zaplanowane.
– Sądzę, że z uwagi na powyższe uwarunkowania prawne i organizacyjne, nie jest możliwe przeprowadzenie wyborów 10 maja. Przy maksymalnej mobilizacji i współdziałaniu wszystkich, przy przyjęciu zasady, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje i świadomości wyborców, iż każdy głos się liczy, można byłoby przeprowadzić wybory w terminie późniejszym – mówi przewodniczący PKW dla „Rzeczpospolitej”.
Z kolei w rozmowie z „DGP”, zapytany o to, co w obecnej sytuacji powinno się zrobić, Marciniak wskazuje na artykuły Konstytucji dotyczące stanów nadzwyczajnych.
– Trudno przewidzieć, co zrobią decydenci. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, by wybory uległy przesunięciu. (…) Są różne rozwiązania konstytucyjne, w przypadku Polski najprostszym byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub wyjątkowego, wówczas wybory mogłyby się odbyć najwcześniej 90 dni po zakończeniu takiego stanu – mówi szef PKW.
Źródło: onet.pl