Jarosław Kaczyński stał się zakładnikiem antyunijnej frakcji w swoim obozie, bo dzięki niej ma większość w Sejmie. Jednocześnie PiS boi się, że jego elektorat uwierzy w scenariusz wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Donald Tusk o tym wie, czemu dał wyraz w trakcie wczorajszej demonstracji w Warszawie.
- Szef PO wyraźnie daje do zrozumienia, że polexit będzie główną osią sporu opozycji z Prawem i Sprawiedliwością. Zwłaszcza, że polityka przyspiesza
- Bruksela wysyła coraz bardziej jednoznaczne sygnały, iż Polska może nie otrzymać pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy ze względu na problemy z przestrzeganiem zasad praworządności
- Dziś Jarosław Kaczyński poniekąd stał się więc zakładnikiem antyunijnej frakcji w swoim obozie
- Donald Tusk postanowił zbierać wojsko na okoliczność spodziewanej politycznej wojny. Daje też wyraźnie do zrozumienia, że nie będzie się oglądał na – jak twierdzi – hamletyzujących liderów pozostałych partii opozycyjnych
Demonstracje w całej Polsce
„Ciąg dalszy nastąpi” – napisał Donald Tusk wczoraj wieczorem w mediach społecznościowych. Wpis okrasił zdjęciami z warszawskiego placu Zamkowego, gdzie na jego wezwanie zgromadziły się tłumy tych, którzy sprzeciwiają się antyunijnej szarży PiS.
Jej ostatnim akcentem był wyrok trybunału Julii Przyłębskiej, który stwierdził, że niektóre zapisy traktatów UE są niezgodne z polską konstytucją.
Według organizatorów w stolicy zgromadziło się 80–100 tys. ludzi. Całkiem liczne protesty odbyły się też w innych miastach. Relacje z wydarzeń nad Wisłą zamieściły największe europejskie media. Ostatni raz było tak wtedy, gdy Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji z przyczyn wynikających z trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.
Wówczas na ulicę wyległy nie tylko duże miasta, ale i małe miejscowości. Obóz władzy zadrżał w posadach. Do dziś PiS nie odzyskał poziomu poparcia sprzed ubiegłorocznej fali demonstracji. Oczywiście na razie trudno przyrównać tamte emocje do obecnej sytuacji. To jednak może się zmienić.
– Niech nikt się nie dziwi, że czułem się zobowiązany w tym krytycznym, przełomowym momencie podnieść alarm spowodowany decyzjami pseudotrybunału, decyzjami partii rządzącej, która bez owijania w bawełnę i ukrywania czegokolwiek podjęła decyzję o wyprowadzeniu Polski z Unii Europejskiej – grzmiał Donald Tusk ze sceny ustawionej obok Kolumny Zygmunta.
Szef PO wyraźnie daje do zrozumienia, że polexit będzie główną osią sporu opozycji z Prawem i Sprawiedliwością. Zwłaszcza, że polityka przyspiesza.
Bruksela wysyła coraz bardziej jednoznaczne sygnały, iż Polska może nie otrzymać pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy ze względu na problemy z przestrzeganiem zasad praworządności.
Wprawdzie politycy PiS oficjalnie uspokajają, że nic takiego się nie wydarzy, jednak zza kulis słychać coraz większe zaniepokojenie rządzących tą właśnie sprawą. A wyrok TK jeszcze pogorszył sytuację.
Szczególny niepokój panuje w Kancelarii Premiera. Szef rządu w ostatnich miesiącach był twarzą kampanii (wydano na nią miliony złotych) promującej tzw. Polski Ład. Program, który miał dać partii Jarosława Kaczyńskiego trzecią kadencją rządów, oparty był w dużej mierze na pieniądzach unijnych. A te na razie nie popłyną.
W pułapce radykałów
– Kaczyński widzi, że twarda postawa Komisji Europejskiej w sprawie praworządności w Polsce radykalnie skróciła mu pole gry. Próbuje wyrwać się z tej pułapki. Przy okazji próbuje rozgrywać swoje wewnętrzne frakcje i dzięki temu uśmiecha się do ziobrystów – mówił nam jeszcze przed weekendem jeden z ważnych polityków Platformy.
Po pozbyciu się z rządu Jarosława Gowina PiS utrzymuje kruchą większość w Sejmie poprzez kupowanie poparcia pojedynczych posłów.
Najsilniejszą zwartą grupą koalicyjną jest dziś Solidarna Polska. Partia Zbigniewa Ziobry otwarcie nawołuje do radykalnych ruchów w ramach Unii Europejskiej. Dziś Jarosław Kaczyński poniekąd stał się więc zakładnikiem antyunijnej frakcji w swoim obozie.
To zresztą właśnie „reforma” wymiaru sprawiedliwości pilotowana przez ziobrystów jest od lat głównym zarzewiem konfliktu z instytucjami unijnymi.
To powoduje, że coraz mniej tlenu ma Mateusz Morawiecki, który sam musi uciekać w coraz większy radykalizm, by pozostać w grze.
A to oznacza, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy sytuacja może wymknąć się PiS-owi spod kontroli i wypuszczonego z butelki dżina może nie dać się już z powrotem zamknąć.
Zwłaszcza że brak pieniędzy z UE to niejedyny problem. Drożyzna zaczyna galopować. Widać to w sklepach i na stacjach benzynowych. Jesienią zobaczymy to w rachunkach za energię i ciepło.
Wydaje się, że dość dobrze odczytuje to Tusk. W PO słychać głosy, iż właśnie pojawiła się realna szansa na zachwianie poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości.
Chodzi przede wszystkim o to, że Polacy – przynajmniej zgodnie z sondażowymi deklaracjami – są jednym z najbardziej prounijnych społeczeństw w Europie. Po drugie w ostatnich miesiącach wzrósł odsetek tych, którzy realnie obawiają się polexitu.
Sprawa jest jednak skomplikowana. Nie ma wątpliwości, że ci, którzy wczoraj wylegli na ulicę, to zdeklarowani od dawna zwolennicy opozycji. Jak słyszymy w Platformie, kluczowe będą jednak nastroje w głównym segmencie elektoratu PiS, czyli na polskiej prowincji.
W wyborach parlamentarnych z 2019 r. aż 55 proc. mieszkańców wsi głosowało na Prawo i Sprawiedliwość. Wieś i rolnicy to jednocześnie jedni z największych beneficjentów polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Pytanie, czy ta grupa zacznie teraz odczuwać realną obawę, że możemy wspólnotę opuścić.
„Fake news”
To najwidoczniej nie jest nierealny scenariusz, dlatego na każdym kroku PiS zapewnia, że to bzdura. Niedawno partia rządząca podjęła nawet w tej sprawie specjalną uchwałę. Wczoraj wieczorem do sprawy odniósł się na Facebooku premier Morawiecki.
„Polexit to fake news. To szkodliwy mit, którym opozycja zastępuje swój brak pomysłu na odpowiednią pozycję Polski w Europie. Takich metod używa się wtedy, gdy żyje się złudzeniami zamiast faktami. Gdy chce się oszukać siebie i innych” – napisał.
Z kolei w sobotę partia zwołała specjalną konwencję, na której Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i minister rolnictwa Grzegorz Puda przedstawili program dla polskiej wsi i rolnictwa. Rolnicy mieliby otrzymać dopłatę do hektara „nawet wyższą niż średnia unijna”.
Wyraźnie widać, że obóz władzy chce za wszelką cenę nie dopuścić do zachwiania nastrojami we własnym elektoracie.
A do tego będzie dążył Donald Tusk, który postanowił zbierać wojsko na okoliczność spodziewanej wojny. Daje też wyraźnie do zrozumienia, że nie będzie się oglądał na – jak twierdzi – hamletyzujących liderów pozostałych partii opozycyjnych.
Wczoraj w Warszawie nie wystąpił Szymon Hołownia, który miał pretensje do Tuska o sposób ogłoszenia pomysłu manifestacji. Lider Polski 2050 pojechał manifestować do Białegostoku.
Białystok, @szymon_holownia: Dzisiaj wszyscy niezależnie od tego, na kogo głosowaliśmy i na kogo będziemy głosować – jesteśmy dziś razem! #Białystok #UniaToMy pic.twitter.com/IoqPcoN1fC
— Łukasz Nazarko (@LukaszNazarko) October 10, 2021
Nie widać było też Władysława Kosiniaka-Kamysza. W stolicy przemawiał za niego szef Rady Naczelnej PSL, europoseł Jarosław Kalinowski.
Nie było również Włodzimierza Czarzastego. Nową Lewicę na scenie reprezentował jej współprzewodniczący Robert Biedroń.
Start opozycji w kolejnych wyborach w ramach jednego bloku coraz bardziej się oddala.
Źródło: onet.pl