Śledczy zabrali głos w sprawie nagłej śmierci prof. Tadeusza Łapińskiego i jego żony. – Wczorajsze czynności w Zakładzie Medycyny Sądowej oraz materiał dowodowy pozwoliły na wykluczenie, aby przyczyną zgonu było porażenie prądem i jednoznacznie pozwoliły wykluczyć, aby do śmierci w sposób bezpośredni przyczyniły się osoby trzecie – powiedział w rozmowie z Onetem prokurator Karol Radziwonowicz.
- Jednym z rozpatrywanych scenariuszy tragedii był nieszczęśliwy wypadek. Małżeństwo mógł porazić prąd — wynikało z nieoficjalnych ustaleń Onetu
- Prokuratura Rejonowa w Białymstoku już wczoraj nadała bieg sprawie, kwalifikując ją z artykułu 155 kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci
- Prokurator podkreśla, że sekcja zwłok może też wskazywać domniemaną przyczynę śmierci i należy wykonać dodatkowe badanie: histopatologiczne, chemiczne, toksykologiczne
Do tragedii doszło w środę 2 czerwca ok. godziny 21. Do centrum powiadamiania ratunkowego zadzwonił mężczyzna. Ze zgłoszenia wynikało, że na prywatnej działce udziela pierwszej pomocy znalezionej w basenie żonie. Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, znaleźli ciała dwóch osób – 53-letniej kobiety i 63-letniego mężczyzny. Ofiary to małżeństwo: prof. Tadeusz Łapiński z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz dr Małgorzata Michalewicz, jego żona, która pracowała na oddziale covidowym. Jednym z rozpatrywanych scenariuszy tej tragedii był nieszczęśliwy wypadek. Małżeństwo mógł porazić prąd — wynikało z nieoficjalnych ustaleń Onetu.
– Wczorajsza sekcja zwłok wskazała prawdopodobną przyczynę śmierci, ale nie czuję się zobligowany, żeby o tym mówić, bo mogą to być dane wrażliwe. Nie mogę o tym mówić, bo jest to część postępowania. Mogę jedynie dodać, że wykonane czynności nie potwierdziły, że przyczyną śmierci było porażenie prądem – dementuje doniesienia Radziwonowicz.
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku już wczoraj nadała bieg sprawie kwalifikując ją z artykułu 155 kk, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci.
– To jedynie wstępna kwalifikacja prawna i nie znaczy, że szukamy osób trzecich, czy postronnych, w tym przypadku w grę wchodził prąd, więc np. że szukamy elektryków, budowniczych basenu – tłumaczy prokurator – Jeżeli uznamy, że ciąg zdarzeń, albo okoliczności całokształtu tego zdarzenia, np. ukryte choroby wskażą coś innego, zmienimy klasyfikację czynu. Na dzień dzisiejszy możemy jedynie wykluczyć działanie osób trzecich z zamiarem bezpośrednim, czyli zabójstwo, oraz wykluczamy porażenie prądem. Nic na to nie wskazywało i badamy dalej – dodaje.
Czy przyczyną śmierci było utonięcie?
Prokurator podkreśla, że sekcja zwłok może też wskazywać domniemaną przyczynę śmierci i należy wykonać dodatkowe badanie: histopatologiczne, chemiczne, toksykologiczne. Czy przyczyną śmierci było utonięcie?
– Tego nie mogę potwierdzić, nie mam takich informacji, muszę dostać protokół posekcyjny, żeby tak stwierdzić, bo utonięcie mogło też nastąpić z powodu innych przyczyn, to może być ciąg jakichś zdarzeń. Hipotetycznie – mogły być jakieś ukryte choroby. Ludzie chorują w różny sposób. I znów hipotetycznie – jedna osoba dostała wylewu, zawału i wpadła do basenu, a drugiej próbującej ją uratować pękł tętniak. Musimy wszystko zbadać, wykluczyć i ustalić co się stało. Protokół posekcyjny dostaniemy po 2 – 3 tygodniach i wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej – mówi prokurator Radziwonowicz
Prokurator dodaje również, że gdyby już dziś wiedział, że przyczyny śmierci były naturalne, czyli zawał, tętniak, udar – to zakończyłby postępowanie. Takiej wiedzy jednak nie posiada. Czynności wciąż trwają, policjanci zabezpieczyli dokumentację z feralnego basenu i przesłuchują świadków.
– Zakończyliśmy czynności w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku. Jeżeli rodzina zmarłych się zgłosi do prokuratury o zezwolenie na pochowanie bliskich, to takie zezwolenie otrzyma – kończy Radziwonowicz.
Źródło: onet.pl