Wiadomości

Sąsiadka zamieniła życie całego bloku w piekło. Smród i myszy to tylko początek, jest coraz gorzej

Sąsiadka zatruwa życie mieszkańcom warszawskiego bloku. Smród i myszy są na porządku dziennym. Mieszkańcy nie widzą żadnej poprawy koszmarnej sytuacji, wręcz przeciwnie. Są zrozpaczeni. Nie ma się co dziwić, przeżywają z nią prawdziwe piekło.

Sąsiadka jest nieobliczalna. Sterroryzowała mieszkańców dwóch bloków na warszawskim Ursynowie. Ich koszmar trwa już od dłuższego czasu i nie mogą nic z tym zrobić. Wszystkie okna i drzwi wejściowe do bloku są otwarte przez całą dobę, inaczej udusiliby się ze smrodu. Ten problem dotyczy mieszkańców każdego piętra.

Sąsiadka rozrzuca na podłodze śmieci przyniesione z pobliskiego kosza

Pani Elżbieta, która mieszka na parterze bloku na Ursynowie, ma resztki jedzenia i stertę brudnych szmat porozrzucanych na podłodze. Część odpadów przynosi do domu z kontenera. Kobieta wprowadziła się do mieszkania na ul. Zaruby trzy miesiące temu. Wcześniej przez 3 lata zajmowała lokal na parterze pobliskiego bloku przy ul. Pileckiego. Już wtedy stanowiła ogromny problem dla sąsiadów.

Ponieważ teraz pani Elżbieta również mieszka na parterze, dziennikarze Super Expressu postanowili zajrzeć do jej mieszkania przez okno. W pokojach pozbawionych zasłon przewalają się śmieci, nad którymi latają muchy. Reporterzy chcieli porozmawiać z mieszkanką, jednak ta natychmiast ich przegoniła.

– Wynocha! Zaraz zadzwonię na policję! – krzyczała przez drzwi.

Poprzedni sąsiedzi czekają na wyrok sądu

– Od 3 lat stanowiła ogromny problem dla sąsiadów. Na klatce z powodu zapachu zainstalowaliśmy odświeżacze powietrza. Musimy też regularnie przeprowadzać dezynsekcję i deratyzację korytarza. Na szczęście już tu nie mieszka, a my czekamy na wyrok sądu w sprawie nakazowego posprzątania lokalu – wyjaśnia Andrzej Grad ze Spółdzielni Mieszkaniowej Wyżyny.

Michał Żardecki, były sąsiad kobiety, dodaje, że z powodu uciążliwej sąsiadki w bloku pojawiły się myszy, które przegryzły kable od internetu.

Beata Oliwa, kierownik działu pomocy specjalistycznej w OPSie na Ursynowie, mówi, że organizacja chciała wyciągnąć pomocną dłoń do Elżbiety jeszcze w 2016 roku, ale odmówiła. Z kolei w tym miesiącu nie otwierała im drzwi, ani nie odbierała telefonu. Jeśli kobieta nie wyrazi zgody na objęcie jej opieką, pracownicy ośrodka mają związane ręce.

Batalia sądowa trwa już kilka lat.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close