Wiadomości

Sanitariusze i salowe apelują: Ministrze, też chcemy dodatków za walkę z COVID

Minister Zdrowia Adam Niedzielski dał lekarzom i pielęgniarkom dodatki za walkę z koronawirusem. Zapomniał o personelu pomocniczym – sanitariuszach, salowych, opiekunach medycznych i sekretarkach, które też pracują na oddziałach covidowych. – To krzywdzące i niesprawiedliwe – piszą pominięci w liście do ministra.

Sanitariusze i salowe apelują: Ministrze, też chcemy dodatków za walkę z COVID

Lekarze i pielęgniarki, którzy są na pierwszej linii frontu walki z COVID-em, dostają od 1 listopada ub.r. dodatek w wysokości 100 proc. pensji, który wprowadził minister zdrowia specjalnym poleceniem dla NFZ.

Nieformalna grupa Personel Pracowniczy w Ochronie Zdrowia napisała list do ministra Adama Niedzielskiego, w którym apeluje o dodatki także dla niej. Podpisało się pod nim ponad 5 tys. pracowników z całej Polski.

– Poczuliśmy się potraktowani niesprawiedliwie. Salowe i salowi, sanitariuszki i sanitariusze, opiekunowie medyczni, sekretarki medyczne, rejestratorki oraz personel sprzątający również mają bezpośredni kontakt z pacjentem zakażonym COVID-19 – piszą w liście. Podkreślają, że pominięcie ich w dodatkach covidowych jest „krzywdzące i niesprawiedliwe”.

Ministerstwo nie wyklucza, ale…

– Co prawda minister zdrowia nigdy nie powiedział, że nie mamy kontaktu z pacjentami zakażonymi koronawirusem, ale przez swoje decyzje dał nam to do zrozumienia. Chcemy zawalczyć o dodatki covidowe dla personelu niemedycznego – mówi Faktowi Krystian Krasowski, koordynator projektu i sanitariusz w szpitalu MSWiA w Warszawie.

Czy minister sypnie pieniędzmi dla personelu pomocniczego? – Dalsze zmiany będą mogły być rozważane z uwzględnieniem rozwoju sytuacji epidemicznej oraz stanu zaangażowania jednostek ochrony zdrowia w zapobieganie i zwalczanie COVID-19 – poinformował Fakt resort zdrowia. Dodał, że dodatkowe świadczenia pieniężne „kierowane są do najbardziej deficytowych grup zawodowych ochrony zdrowia, które są w bezpośrednim kontakcie z pacjentami zakażonymi koronawirusem”.

Monika Szymańska, sekretarka medyczna z Warszawy podkreśla, że jej miejsce pracy znajduje się na oddziale covidowym. – Mamy kontakt z lekarzami i pielęgniarkami, pracujemy z dokumentacją pacjentów tworzoną w części szpitala, w której leżą zakażeni pacjenci. Jeżeli na sali leży pacjent, który nie jest ubezpieczony, musimy włożyć strój ochronny, pójść do niego, zgłosić go do ubezpieczenia. Dwie z nas przechorowały koronawirusa, dwie nie, więc drżą o swoje zdrowie – podkreśla.

„Pracujemy na oddziałach covidowych”

Ewa Pawlik, która również jest sekretarką medyczną dodaje, że ona i jej współpracowniczki mają cały czas kontakt z lekarzami i dokumentacją covidową. – Pracujemy z lekarzami, którzy przychodzą z oddziału covidowego, trafia do nas stamtąd również dokumentacja medyczna ze strefy „brudnej”. Dopiero od niedawna jesteśmy odizolowani od oddziału, gdzie leżą zakażeni pacjenci – przekonuje.

Andrzej Krupa, opiekun medyczny i sanitariusz z Warszawy podkreśla, że nie mam pretensji do szpitala i jego dyrekcji, bo „robi co może”. – Stara się nam chociaż niewielkie kwoty dopłacać do pensji. Uważam, że karygodne jest, że ustawa covidowa nie obejmuje sanitariuszy i personelu niemedycznego. Pracujemy z pacjentami, którzy są podejrzani o zakażenie lub zakażeni koronawirusem. Wyprowadziłem się z domu z obawy o to, żeby nie zarazić rodziny. Jestem po pierwszej dawce szczepionki, kolejna przewidziana jest na 3 lutego – mówi Faktowi.

Bożena Kielczyk, opiekunka medyczna z Warszawy, przekonuje, że jej grupa zawodowa powinna dostać dodatki. – Pracujemy jako opiekunki medyczne na oddziałach covidowych, tak samo jak lekarze i pielęgniarki. Już przechorowałam koronawirusa, zaraziłam się nim w szpitalu na oddziale. Na szczęście mieszkam sama, więc jakoś ustrzegłam dzieci przed chorobą – podkreśla.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close