Rząd nie wprowadza oczywistych rozwiązań, które mogłyby zabezpieczyć Polki i Polaków przed ryzykiem choroby i śmierci, dlatego że obawia się niewielkiej grupy posłów z klubu PiS, na której wisi dzisiaj większość rządowa – ocenił Adrian Zandberg z partii Razem. Dodał, że premier Mateusz Morawiecki „boi się pani Siarkowskiej”.
Polityk na antenie radiowej Trójki odniósł się do projektu ustawy o weryfikacji szczepień pracowników. Z informacji Onetu wynika, że w klubie PiS narasta bunt przeciw inicjatywie firmowanej przez posła Czesława Hoca. Do władz klubu trafił nawet specjalny list protestacyjny. Podpisy pod nim miała zbierać posłanka Anna Maria Siarkowska, znana przeciwniczka covidowych obostrzeń.
Według Zandberga, zamieszanie wokół projektu to „żenujące widowisko”. – Miał być ustawą rządową. Pan Morawiecki jest zbyt słaby, żeby taką ustawę przyjąć – ocenił.
– Potrzebujemy czegoś zdecydowanie bardziej kompleksowego niż ta ustawa pana Hoca. Pierwsza rzecz i podstawowa to jest sprawdzenie tych europejskich rozwiązań, na które zdecydowali się Austriacy, Czesi i wiele innych krajów europejskich – stwierdził Adrian Zandberg.
Prowadzący rozmowę zwrócił wówczas uwagę, że zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego rozwiązania z innych państw nie sprawdziły się.
– Pan premier mówi to, co musi mówić, dlatego że pan premier się boi pani Siarkowskiej, ale ja bym chciał, żeby premier nie podejmował decyzji dlatego, że boi się pani Siarkowskiej i dlatego, że pani Siarkowska się na niego obrazi i pójdzie sobie do Konfederacji, tylko żeby podejmował decyzje, których celem jest to, żeby nie było setek zgonów dziennie – odpowiedział Zandberg.
Dodał, że potrzebne są obostrzenia dla osób niezaszczepionych. – Mam poczucie, że w Polsce jest bardzo wielu polityków, którzy chcą się przypodobać antyszczepionkowcom. Mało kto ma odwagę mówić w imieniu tej większości, która była odpowiedzialna i się zaszczepiła – powiedział.
Źródło: onet.pl