Wiadomości

Ryszard Terlecki opowiada Interii o zakażeniu koronawirusem

Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałek Sejmu zdradza Interii, jak przeszedł przez zakażenie koronawirusem: – Usiłowałem wykryć u siebie jakieś objawy, ale były bardzo skromne – przekazał polityk, który przyjął dwie dawki szczepionki przeciwko COVID-19. Jak ujawnił nam Terlecki, nawet podczas choroby trzymał rękę na politycznym pulsie.

Ryszard Terlecki opowiada Interii o zakażeniu koronawirusem

Ryszard Terlecki /fot. Andrzej Iwanczuk/REPORTER /Reporter

Informacja o tym, że jeden z najważniejszych polityków Zjednoczonej Prawicy jest zarażony koronawirusem gruchnęła 16 listopada. – Poszedłem na test, bo sprawdzano pracowników Sejmu i członków prezydium. Zrobiłem to rutynowo, chociaż byłem przekonany, że nic mi nie jest – mówi Interii Ryszard Terlecki. – Nie odczuwałem żadnych objawów. Test wykazał wynik dodatni, więc pojawił się problem izolacji i oddzielenia mnie od reszty Sejmu – dodaje.

W rozmowie z nami szef klubu parlamentarnego PiS podkreśla, że zaszczepił się przeciwko koronawirusowi szczepionką marki Pfizer. Drugą dawkę przyjął w maju. Właśnie dlatego COVID-19, przynajmniej jak dotąd, okazał się mało uciążliwy dla wicemarszałka.

– Usiłowałem wykryć u siebie jakieś objawy, ale były bardzo skromne. Można się upierać, że miałem kaszel, jednak to mi się czasem zdarza – przekazał polityk. – Odpukać, na razie wyszedłem z COVID-19 obronną ręką. Czasem po przejściu choroby pojawiają się jakieś komplikacje, ale na razie nic takiego nie zauważyłem – dodaje.

Ryszard Terlecki wrócił do pracy po dziesięciu dniach izolacji. Przekazał, że za kilka dni zamierza sprawdzić u siebie poziom przeciwciał. Dzisiaj, razem z rzecznik PiS Anitą Czerwińską, będzie uczestniczył w spotkaniu klubów i kół parlamentarnych z premierem. Tematem ma być „sytuacja geopolityczna”.

Zakulisowe zarządzanie

Polityk wyznał nam, że do końca nie mógł się wyłączyć z bieżącej polityki. Dlatego był w stałym kontakcie ze swoimi kolegami z parlamentu. – Przez telefon nie można zarazić, dlatego właśnie w ten sposób funkcjonowałem. Szczególnie intensywnie było w ostatnich dniach – tłumaczy nam Terlecki.

Przypomnijmy: w ubiegłym tygodniu w Sejmie trwała dyskusja dotycząca ustawy umożliwiającej pracodawcom sprawdzenie czy ich pracownicy są zaszczepieni przeciwko COVID-19. Po tym jak z inicjatywą odpowiedniego projektu ustawy wyszedł Czesław Hoc z PiS, marszałek Elżbieta Witek zorganizowała spotkanie z politykami opozycji, żeby dyskutować nad odpowiednimi rozwiązaniami.

Wiadomo, że w klubie parlamentarnym Zjednoczonej Prawicy głosy są podzielone. Co gorsza, pojawiły się doniesienia o zupełnie nowym wariancie koronawirusa, który pochodzi z RPA. Omikron, bo o nim mowa, ma być bardziej zaraźliwy niż wariant Delta. – Nie ma dowodów na to, że nowy wariant koronawirusa może wywołać ciężki przebieg COVID-19 albo w istotny sposób zablokować pozytywny efekt istniejących szczepionek – mówił szef włoskiej Rady Służby Zdrowia Franco Locatelli.

Jak na nową odsłonę koronawirusa zareaguje PiS? – Wiadomość o nowej mutacji koronawirusa wydaje się być groźna, więc prawdopodobnie trzeba będzie podjąć jakieś decyzje w tej sprawie. Wszyscy żyjemy nadzieją, że czwarta fala opadnie i w najbliższych dniach zacznie się poprawa – przekazał Interii Terlecki.

Kiedy zapytaliśmy go o pomysły na walkę z koronawirusem Czesława Hoca i Elżbiety Witek, odpowiedział: – Nie ma decyzji, czy i kiedy będziemy procedować (odpowiedni projekt uchwały – red.). Na razie to, co zostało ustalone na spotkaniu u pani marszałek, będzie na pierwszym planie. Zobaczymy, co dalej. Wszystko zależy od resortu zdrowia i tego, co powiedzą eksperci – przekazał Interii szef klubu parlamentarnego PiS.

Źródło: interia.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close