Nie posiadam prezydenckich genów, nie pochodzę z politycznej rodziny, ale wierzę, że nie to jest warunkiem bycia prezydentem. Wierzę, że prezydentura może być dostępna dla zwykłych ludzi, dla zwykłego chłopaka z Krosna – mówił Robert Biedroń w czasie konwencji inaugurującej jego prezydencką kampanię.
- Prezydent powinien przede wszystkim wiedzieć co nas łączy. To chęć życia we wspólnocie, a nie w strachu przed innymi – przekonywał
- W jego ocenie „prezydentura to odpowiedzialność”. – Tej odpowiedzialności w obecnej prezydenturze zabrakło – zaznaczył. Biedroń zarzucał Dudzie brak zaangażowania w rozwiązywanie konfliktów społecznych
- Kandydat Lewicy na prezydenta wzywał do odpolitycznienia sądów. – Zbyt często za dzisiejszej władzy służą politykom i księżom, a nie zwykłym obywatelom – mówił
- Biedroń obiecywał m.in. leki na receptę za 5 zł i 1600 zł minimalnej emerytury
Lider Wiosny pojawił się na scenie słupskiej filharmonii przy brzmieniu hymnu Unii Europejskiej. Przemawiał przez ponad godzinę. Wystąpienie rozpoczął od wspomnienia swojej młodości, pracy w okresie studiów i wyjazdu na emigrację.
W dalszej części stwierdził, że dzisiejsza Polska „nie jest Polską, na którą się umawialiśmy”. – Jesteśmy sfrustrowani, że obecna opozycja przegrywa wybory za wyborami. Naszą frustrację musimy przełożyć na nadzieję, nasze zdenerwowanie na energię, bo tego oczekują od nas wyborcy – przekonywał.
– Stoję przed wami w roli kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, bo wierzę, że nadzieja jest większa od obaw, że nasze marzenia są silniejsze niż lęki. Nasz świat może być sprawiedliwy i wiem, że na tej drodze nie jestem sam – przekonywał. Decyzję o starcie w wyborach miał podjąć m.in. po rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim. Wspomniał przy tym jego hasło wyborcze „Wybierzmy przyszłość” z 1995 r. – Polska znów powinna wybrać przyszłość, skupić się na tym co przed nami. Taki powinien być wybór Polski. Prezydent powinien przede wszystkim wiedzieć co nas łączy. To chęć życia we wspólnocie, a nie w strachu przed innymi – mówił Robert Biedroń.
W jego ocenie „prezydentura to odpowiedzialność”. – Tej odpowiedzialności w obecnej prezydenturze zabrakło. Prezydent powinien mediować w trudnych sytuacjach i konfliktach wewnątrz społeczeństwa, a dzisiaj tak nie jest – stwierdził Biedroń, który zarzucał Dudzie, że nie zaangażował się np. w konflikt rządu ze strajkującymi nauczycielami. – Nie powinien jeździć na nartach czy odpoczywać sobie nad morzem. Miejsce prezydenta jest tam, gdzie trzeba bronić naszych praw i interesów – zaznaczył. – Prezydent musi mieć swój kręgosłup, a nie kierować się poleceniami partii, z której wyszedł – dodał.
Skrytykował też Andrzeja Dudę za brak rozmów z opozycją. – Nie może bać się zwoływać Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bo może go tam spotkać krytyka. Mąż stanu musi mieć odwagę – mówił.
Kandydat Lewicy na prezydenta stwierdził, że prezydent „musi czasem przeciwstawić się swojemu środowisku politycznemu”. W tym kontekście mówił o konieczności zawetowania przez prezydenta ostatnich ustaw dot. sądownictwa.
– Musimy pamiętać o czymś, co jest fundamentalne, że sądy zostały stworzone dla nas, dla zwykłego człowieka. Człowiek ma prawo do swojej opinii o sądach. Kiedy społeczeństwo mówi, że prawo do sądów nie działa, to naszym obowiązkiem jest, nie tak jak PiS, usprawnić działanie sądów. Stojąc w ich obronie, musimy pamiętać, że zbyt często za dzisiejszej władzy sądy służą politykom i księżom, a nie zwykłym obywatelom. Trzeba odpolitycznić sądy – przekonywał Robert Biedroń.
W czasie swojego wystąpienia obiecał m.in. plan powszechnej budowy mieszkań, reformę lekową, czyli leki na receptę za 5 zł oraz 1600 zł minimalnej emerytury.
Zandberg: Duda i Kidawa-Błońska nie zbudują ani szklanych domów, ani żadnych innych
W konwencji wziął też udział lider Lewicy Razem Adrian Zandberg. – Kilka dni temu w Sejmie usłyszałem takie zdanie „Wy Lewica jesteście jak z Żeromskiego, wy chcecie budować szklane domy”. To chyba miała być złośliwość, ale to jest prawa. To są nasze korzenie i Lewica nie boi się powiedzieć, że chcemy lepszej Polski, że chcemy Polski nowoczesnej i przyjaznej dla zwykłych ludzi, że chcemy Polski bez nienawiści, Polski, w której jest miejsce dla wszystkich, i żeby Polacy mogli żyć i pracować jak inni Europejczycy – mówił.
– Jedno można powiedzieć o naszych konkurentach. Oni nie zbudują ani szklanych domów, ani żadnych innych to już wiemy. Kiedy słucham pokrzykiwań pana prezydenta Dudy to myślę sobie, że najchętniej budowałby więzienia. A pani Kidawa-Błońska, jest jak wiadomo bardzo sympatyczna, ale najlepiej czuje się w swoim dworku i chyba w ogóle z niego nie chce się ruszyć (…). A Polska potrzebuje zmiany – zaznaczył.
Czarzasty: wchodzimy do drugiej tury i roznosimy Dudę na kawałki
Przed Robertem Biedroniem wystąpił też szef SLD Włodzimierz Czarzasty. – Lewica powinna zwrócić się do Wałbrzycha, do Przasnysza, do Siedlec, do Żyrardowa. Tam mieszkają ludzie, którzy potrzebują rozwoju. Którzy chcą żyć jak w dużych miastach. Chcę, by Robert Biedroń był prezydentem nas wszystkich – mówił Czarzasty.
– Wchodzimy do drugiej tury i roznosimy Dudę na kawałki, a za 3,5 roku będziemy rządzili – podsumował.
Biedroń z poparciem SLD
Konwencję Biedronia zorganizowano w słupskiej filharmonii „Sinfonia Baltica”. Przed nią w tym samym miejscu zebrał się Sojusz Lewicy Demokratycznej, który jednogłośnie zatwierdził kandydaturę lidera Wiosny w wyborach. Wcześniej takie decyzje podjęły Rady Krajowe Wiosny i Lewicy Razem.
Robert Biedroń był prezydentem Słupska w latach 2014-2018, a wcześniej posłem w latach 2011-2014 w klubie Ruch Palikota i Twój Ruch. W lutym 2019 r. na Torwarze zainaugurowała działalność partia Wiosna, na której czele stanął. W ubiegłorocznych wyborach Biedroń z list swego ugrupowania dostał się do Parlamentu Europejskiego.
Źródło: onet.pl