Wiadomości

Ratownik medyczny nie wytrzymał. Skierował do Polaków ważną wiadomość

Jeden z ratowników medycznych podzielił się pełnym emocji wpisem w serwisie Facebook. Pokazuje on dobitnie, jakie problemy pojawiają się w kwestii zdrowia i bezpieczeństwa Polaków w czasie pandemii koronawirusa. Internauci są niezwykle podzieleni.

Nie da się ukryć, że aktualna sytuacja w naszym kraju niekoniecznie może zadowalać wszystkich. I nie chodzi tu wyłącznie o problemy, które wynikają z różnych, często zaskakujących decyzji rządu, z którymi nie zgadza się znaczna część społeczeństwa – choćby w kwestii aborcji.

To także czas pandemii, która okazuje się wcale nie zwalniać. Mimo że szczepienia są już przeprowadzane, raczej prędko się nie zakończą i ciężko uznać je za jakikolwiek czynnik wpływający na spowolnienie cały czas szalejącego koronawirusa.

Warto pamiętać, że sami mamy niebagatelny wpływ na to, jak potoczą się dalsze losy związane z epidemią w Polsce. Stosowanie się do obostrzeń i przestrzeganie prawa to jedne z wielu sposobów na ograniczenie rozwoju trzeciej już fali zarażeń.

Nie wszyscy zdają się to niestety dostrzegać. Jeden z ratowników medycznych, Michał Gościński, zdecydował się wystosować dramatyczny apel do ludzi. W poście opublikowanym w serwisie Facebook czytamy, jak naprawdę „od kuchni” wygląda przeciwdziałanie rozwojowi patogenu. Niestety, wiele osób ma swoje za uszami.

Ratownik medyczny mówi bez ogródek, jak jest

– Sikam do worka, bo trochę wstyd pod drzewko w centrum miasta. Na kebaby nie mogę patrzeć, a ostatnio to i parówa w bułce to podstawa mojej diety. Częściej widzę kolegę z zespołu niż żonę, która ostatnio mi powiedziała, że się już przyzwyczaiła do pustego mieszkania. Wezwanie, szpital, następne wezwanie, dezynfekcja, kolejne wezwanie: kontynuacja misji poprzedniego zespołu – czytamy.

– W międzyczasie obserwuję sobie „normalne” życie. Połowa ludzi bez maseczek. Druga w maseczkach usyfionych tak, że w sumie można grzyby z nich skrobać do suszenia. No i oczywiście wszędzie odsłonięte kinole. Nigdy w życiu nie widziałem takiej ilości superbohaterów. Przecież oni muszą być nieśmiertelni. Bo chyba nie głupi?” – zwraca uwagę ratownik. W ten sposób podkreśla on, jaki stosunek do zakładania maseczek ma wiele osób. A wystarczy, że wychodząc na powietrze będziemy pamiętać o prawidłowym zakryciu ust i nosa.

Ratownik przywołuje przykład bardzo lekkiego stosunku do pandemii, którą miał pan Kazimierz, 54-latek bez chorób przewlekłych. – Panie ten kowid to mistyfikacja. Te maseczki to biznes tych brudnych pał z rządu. Ja to wszystko p**rdolę i będę żył jak mi się podoba. Zbijcie mi ciśnienie i s****dalajcie – miał powiedzieć medykom. Wkrótce sam przekonał się o tym, jak niebezpieczny potrafi być wirus. Błagał o pomoc, gdyż nie mógł oddychać.

– Pan Kazimierz nie był nieśmiertelny. Pan Kazimierz umarł niecałe 2 godziny po wypowiedzeniu błagania o pomoc” – czytamy we wpisie. Ratownik zauważa też problem z ilością wolnych karetek, które się nie wyrabiają. Bywa, że czasami nie ma wolnej jednostki, która mogłaby podjechać do duszącego się dziecka, a cała sytuacja jest patowa. „Żyjcie dalej w beztrosce. Myślcie dalej że jesteście nieśmiertelni. Przecież was to nie dotyczy. Do zobaczenia niedługo. Chyba że nie zdążymy – kończy wpis pan Grzegorz.

Internauci zaskakująco odebrali ten wpis. Choć pojawiały się głosy wsparcia, niezwykle dużo osób lekceważy słowa ratownika. „I komu ty się chłopie uskarżasz, co, dopiero roboty się teraz nauczyłeś? Macie 80zł na godzinę w systemie, to co, myślisz, że dyżur prześpisz i pojedziesz na następny?” – czytamy w jednym z komentarzy. „A może by tak napierd..ać takich co straszą innych” – mało elokwentnie proponują inni.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close