Pan młody został aresztowany po tym, jak przyjechał zza granicy, aby dopełnić formalności związanych ze swoim ślubem. Miał spędzić czas z ukochaną i planować uroczystość, a jeden niefortunny incydent sprawił, że na jaw wyszła cała prawda.
Wszystko miało miejsce w miejscowości Głębokie w województwie lubelskim. Mężczyzna jechał samochodem z Niemiec, niestety zdecydowanie za szybko. Policja miała tylko skontrolować kierowcę, ale okazało się, że chodzi o coś znacznie poważniejszego. Został zatrzymany, a wybranka jego serca będzie musiała jeszcze sporo zaczekać.
Kajdanki zamiast obrączek
36-letni mężczyzna wrócił zza granicy, aby sfinalizować formalności dotyczące ślubnej ceremonii z jego ukochaną. Było o krok od spotkania narzeczonych, kiedy policja zatrzymała jego samochód na trasie z powodu przekroczonej prędkości na obszarze zabudowanym. To miała być zwyczajna kontrola i wpisane odpowiedniej grzywny. Dokąd tak mu się śpieszyło?
Podczas wypisywania mandatu funkcjonariusze zorientowali się jednak, że… przyszły pan młody jest poszukiwany. Kierowca ukrywał się przez dwa lata w Niemczech, ponieważ lata temu popełnił w kraju przestępstwa przeciwko mieniu. Miał w planie spędzić w Polsce dosłownie kilka dni, aby móc załatwić sprawy związane ze ślubem, ale władze pokrzyżowały te zamiary.
Pan młody trafił do aresztu
Mężczyzna natychmiast trafił do aresztu śledczego, zgodnie z decyzją Sądu Rejonowego w Lublinie. Grozi mu kara od 1 do 5 lat pozbawienia wolności. Wynika z tego, że w trakcie odbywania kary w więzieniu, pan młody musi pożegnać się z uroczystością ślubną. Jego partnerka na pewno nie będzie zachwycona. Nie udało jej się nawet zobaczyć z ukochanym.
Kobieta będzie zmuszona przełożyć ceremonię nawet o kilka lat, a kto wie, czy po takim czasie narzeczonych nadal będzie łączyło to samo uczucie? To trudna sytuacja, jednak bardziej skomplikowane było to, że kochankowie żyli na odległość i godzili się na taki stan rzeczy. A poszło jedynie o rozpędzone na drodze audi…
Źródło: lelum.pl
