Jak nieoficjalnie dowiedział się Onet, obecni wiceministrowie edukacji mogą spać spokojnie. Ponadto, resort może wzbogacić się o nowych ludzi, którzy razem z Czarnkiem stali na pierwszej linii frontu w walce z LGBT. To prof. Mieczysław Ryba i radny PiS Tomasz Pitucha.
- Przemysław Czarnek może sprowadzić do MEN swoich współpracowników z okresu kiedy był wojewodą lubelskim
- Za edukację mieliby odpowiadać m.in. prof. Mieczysław Ryba, Radosław Brzózka i Tomasz Pitucha
- Onet ustalił, że wiceministrowie MEN Marzena Machałek i Maciej Kopeć pozostaną na swoich stanowiskach
- – To nie czas na eksperymenty – słyszmy od jednego z polityków PiS
Przemysław Czarnek w poniedziałek został powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę na ministra edukacji narodowej i nauki. Ceremonia odbyła się dokładnie dwa tygodnie po zaprzysiężeniu innych nowych członków rządu. Czarnek nie mógł w niej uczestniczyć, ponieważ na kilka godzin przed powołaniem wykryto u niego koronawirusa. W tym celu dla posła PiS przeprowadzono ekspresowy test.
Bez czystek w resorcie
Pojawienie się nowego szefa zazwyczaj oznacza pakowanie walizek przez stare kierownictwo.
Jak ustaliliśmy, odchodzący minister Dariusz Piontkowski rozmawiał z Przemysław Czarnkiem o swojej przyszłości. Chce zostać w resorcie w randze wiceministra.
W PiS słyszymy, że Przemysław Czarnek dostał wolną rękę w doborze współpracowników. Nowy minister edukacji będzie w tej kwestii miał pełną dowolność. Czy to oznacza czystkę kadrową w najbliższym czasie? Wręcz przeciwnie.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że obecne kierownictwo może spać spokojnie. – Na razie zostaje stary skład, bo to nie czas na eksperymenty. Obecni wiceministrowie zostają na swoich stanowiskach – słyszmy od jednego z polityków PiS.
W pierwszych dniach urzędowania Czarnek zamierza skupić się na problemach szkół, które poważnie dotknęła pandemia koronawirusa. W związku z obostrzeniami część dzieci i młodzieży musi uczyć się zdalnie.
Koniec z pedagogiką wstydu
Nie oznacza to jednak braku jakichkolwiek decyzji personalnych. Pierwsza już zapadła. Nowy szef resortu odwołał ze stanowiska Alinę Sarnecką, która do tej pory w MEN kierowała Departamentem Podręczników, Programów i Innowacji. Według portalu wPolityce.pl, była kojarzona z „lewackimi treściami” w podręcznikach.
Takich kroków można było się spodziewać. Zapowiedział to sam Czarnek w wywiadzie dla Onetu.
– Zdecydowanie widzę potrzebę ponownego przyjrzenia się podstawom programowym oraz podręcznikom pod kątem treści, które zawierają – mówił Czarnek w rozmowie z Onetem na początku października. – Chciałbym, aby pedagogika wstydu raz na zawsze wyszła z naszych podręczników. Nie jesteśmy narodem, który miałby się przede wszystkim wstydzić, a nie być dumnym ze swojej historii – tłumaczył.
Kto za Czarnkiem?
Kto pójdzie za Przemysławem Czarnkiem do ministerstwa edukacji i nauki? Ruszyła giełda nazwisk. Lista opiera się głównie na najbliższych współpracownikach z Lublina.
Jedną z poważniejszych kandydatur wydaje się osoba prof. Mieczysława Ryby. To były radny miejski PiS, a obecnie wiceprzewodniczący sejmiku woj. lubelskiego. Jest też profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Często występuje jako ekspert w mediach rządowych i toruńskich.
Do ministerstwa wybrać się może również Radosław Brzózka. To były rzecznik prasowy Czarnka w czasach, kiedy był wojewodą lubelskim. Obecnie Brzózka jest członkiem zarządu powiatu świdnickiego. To właśnie ten samorząd, jako pierwszy w Polsce, wprowadził stanowisko wyrażające sprzeciw wobec ideologii LGBT.
Sam Brzózka, który od lat związany jest z samorządem i edukacją, na swojej odświeżonej stronie internetowej pisze: „posiadam formalne kwalifikacje w zakresie zarządzania oświatą”.
Listę potencjalnych transferów do ministerstwa zamyka nazwisko radnego PiS z Lublina Tomasza Pituchy. Zasłynął stwierdzeniem, że Marsz Równości w Lublinie promuje pedofilię, za co pozwał go organizator parady Bartosz Staszewski. W tej sprawie zapadł prawomocny wyrok – Pitucha przegrał proces i musiał zapłacić 5 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Marsz Równości w Lublinie.
W przeszłości Pitucha był szefem klubu radnych PiS w Radzie Miasta, ale stracił stanowisko po sromotnej klęsce PiS w wyborach samorządowych.
Źródło: onet.pl