Alicia Kozakiewicz jest mówczynią motywacyjną i specjalistką od bezpieczeństwa w internecie. Swoją wiedzę w tym zakresie czerpie przede wszystkim z własnych doświadczeń. Gdy miała 13-lat, została porwana, a jej oprawca zgotował jej piekło.
33-letnia Alicia Kozakiewicz ma obecnie mimo przerażających doświadczeń z przeszłości, idzie przez życie z uśmiechem i podniesioną głową.
Ta pochodząca z Pittsburgha Amerykanka od wielu lat pomaga innym za pośrednictwem swojej organizacji The Alicia Project. Daje wykłady oraz wypowiada się w kwestiach bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w internecie. Dzięki jej staraniom kilkanaście stanów wdrożyło tzw. prawo Alicji. Głównym założeniem przepisów jest dostarczanie środków pieniężnych dla grup zadaniowych ds. przestępstw przeciwko dzieciom (ICAC).
Alicia Kozakiewicz poznała porywacza na czacie
Alicia Kozakiewicz była bardzo nieśmiałym dzieckiem i nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Nabrała pewności siebie, dopiero kiedy zaczęła używać czatów internetowych. To właśnie na jednym z nich w 2002 roku poznała wówczas 38-letniego Scotta Tyree, który podszywał się pod jej rówieśnika.
Internetowy kolega szybko zdobył jej sympatię i zaufanie. Zawsze wiedział, co powiedzieć. Alicia zdecydowała się z nim spotkać w noworoczny wieczór. Po kolacji powiedziała rodzicom, że rozbolał ją brzuch i odeszłam od stołu. Później wymknęła się potajemnie na zewnątrz. Nie wzięła nawet płaszcza, bo przecież miało mnie nie być tylko chwilę. Kiedy szła ulicą, coś mówiło jej, że powinnam zawrócić, ale było już za późno – relacjonowała na łamach BBC. Kiedy się obróciła, usłyszałam swoje imię, ale zamiast chłopaka, stał przed nią dorosły, długowłosy mężczyzna.
Myślała, że ją wypuści
Scott Tyree zaciągnął Alicię do samochodu i zagroził, że jeśli nie będzie „grzeczna i cicho” to wsadzi ją do bagażnika. Amerykanka była sparaliżowana strachem, cały czas łudziła się w swojej młodzieńczej naiwności, że oprawca w końcu się zatrzyma i ją wypuści. Tak się jednak nie stało. Po pięciu godzinach podróży znaleźli się w jego domu. Tyree zaciągnął Alicię do piwnicy, zerwał ze mnie ubranie, a na szyję założył smycz. Później przykuł ją do podłogi w swojej sypialni, złamał mi nos i ją zgwałcił. Horror Kozakiewicz trwał 4 dni. Przez ten czas była bita, gwałcona i torturowana. Jak wyjawiła w jednym z wywiadów: „robiła wszystko, żeby przeżyć”. Tyree robił jej upokarzające zdjęcia i chwalił się nimi w internecie. Pisał, że sprawił sobie seksualną niewolnicę – to go zgubiło. Jeden z internautów rozpoznał na nich Alicię i powiadomił o sprawie FBI. Dzięki temu Alicię uratowano.
Skazano go na dwadzieścia lat
Porywacz został skazany na 20 lat więzienia, ale na wolność wyszedł po 17 latach. Otrzymał prawo do zwolnienia warunkowego. Ponieważ jednak złamał jego postanowienia, znowu wrócił za kratki – informowało w 2019 roku „Pittsburgh Post-Gazette”.
Alicia Kozakiewicz początkowo nie potrafiła mówić o koszmarze, który ją spotkał. Przełamała się dopiero po roku. Najpierw zwierzała się rodzicom, potem rówieśnikom i nauczycielom, a potem zaczęła dzielić się swoją historią na wykładach. Jak wyznała, zrobiła to dla innych ofiar, aż w końcu założyła The Project Alicia.
Źródło: fakt.pl