Przedsiębiorcy wznawiają działalność, pomimo wciąż obowiązującego w Polsce lockdownu. Właściciele prywatnych biznesów nie zamierzają bezczynnie czekać na bankructwo. Ludzie biorą sprawy w swoje ręce, aby ratować upadające firmy.
Epidemia się nie skończy
Wszystko wskazuje na to, że pomimo zastosowania szczepionki przeciwko koronawirusowi, epidemia wcale nie skończy się w najbliższym czasie. Naukowcy na całym świecie alarmują, że jedynym sposobem na zwalczenie COVID-19 jest wynalezienie skutecznego leku. Walka z chorobą powinna bowiem opierać się na leczeniu chorych, a nie przeciwdziałaniu potencjalnym zakażeniom.
Niezależnie od zaleceń specjalistów, w Polsce rozpoczęły się już szczepienia przeciwko koronawirusowi a politycy coraz częściej wspominają, że zamknięcie gospodarki może się przedłużyć.
Ogromna liczna przedsiębiorstw już teraz znajduje się na granicy bankructwa. W związku z tym, część osób działających w sektorze gastronomicznym czy hotelarskim postanowiła działać pomimo obowiązujących zakazów. Przedsiębiorcy nie są w stanie wyżyć z niedostatecznej pomocy finansowej w postaci tzw. tarczy antykryzysowej. Dodatkowym impulsem do działania stało się orzeczenie Sądu w Opolu, który stwierdził, że ograniczenia wprowadzone przez rząd nie posiadają prawnego uzasadnienia. Co więcej, podobnie jak obowiązek noszenia maseczek, naruszają Konstytucję.
Przedsiębiorcy wznawiają działalność
W sieci było już wiele razy głośno o wymyślnych metodach obchodzenia przepisów. Hotelarze wynajmowali miejsca parkingowe z gratisowym dodatkiem w postaci apartamentów. Z kolei lodowisko stało się kwiaciarnią. W pewnej restauracji zorganizowano szkolenia z używania sztućców dla osób, które kupiły w tym miejscu posiłek o charakterze dydaktycznym. Niestety nawet niekonwencjonalne działania nie zawsze okazują się skuteczne.
Przedsiębiorcy pragną ratować swoje biznesy przed upadkiem. Coraz więcej osób, decyduje się działać wbrew nielegalnym przepisom. Działalność wznowiło m.in. centrum rozrywkowe z Zamościa. Właściciel Laser Factory w Zamościu tłumaczy:
Przed pandemią mieliśmy jedną atrakcję dla naszych gości, teraz mamy ich więcej. Ale to sprawiło, że nie dostaliśmy żadnej tarczy. Jeżeli będziemy czekać na lepsze jutro, to się tego jutra nie doczekamy.
Pod koniec grudnia 2020 oraz na początku stycznia 2021 policja odnotowała wzrost zgłoszeń o łamaniu przez przedsiębiorców zakazu działalności. Wykryto m.in. osoby ćwiczące w siłowniach oraz klientów warszawskiego parku trampolin.
Pojawiają się głosy mówiące o tym, że jeśli zamknięcie gospodarki potrwa dłużej, to w Polsce dojdzie do całkowitego zlikwidowania własności prywatnej. Biznesy przejdą w ręce światowych korporacji.
„Nie chcę jałmużny, chcę normalnie pracować”
Wznowienie swojej działalności mimo zakazu zapowiada również Jan Latajka, właściciel restauracji Jaśkowa Dolina w Ślesinie pod Koninem.
Mam dość zastraszania branży gastronomicznej. Nie chcę jałmużny, chcę normalnie pracować
– mówi restaurator w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Jan Latajka prowadził restaurację głównie dla osób, którzy przemierzają trasę z Konina do Bydgoszczy, ale organizował również imprezy okolicznościowe. Obecnie posiłki sprzedawane są na wynos, a to tylko „10 – 15 proc. normalnego obrotu”.
Przedsiębiorca nie chce dłużej czekać, bo nie tylko ma do utrzymania rodzinę. Musi spłacić kredyt i podatki gminne. Jak przekonuje:
Skoro Jacek Kurski mógł zorganizować w TVP „Sylwester Marzeń” z udziałem tancerzy bez maseczek, to ja też jestem w stanie obsługiwać gości i to z zachowaniem standardów epidemicznych.
Mamy dość zastraszania branży gastronomicznej przez oszustów z wiejskiej na czele z Morawieckim , już wiadomo że…
Опубликовано Jaśkowa Dolina , Restauracja Ślesin Понедельник, 4 января 2021 г.
Źródło: popularne.pl