Wiadomości

Protesty w 2020 r. Rząd rozważał wyprowadzenie wojska na ulice? Wskazują na to rzekome maile Dworczyka

Z ujawnionych maili, które rzekomo pochodzą ze skrzynki Michała Dworczyka, wynika, że w rozmowach rządu na temat ubiegłorocznych protestów pojawił się wątek wyprowadzenia wojska na ulice. Sprzeciwić miał się temu szef kancelarii premiera. Dworczyk zwracał uwagę m.in. na nieprzygotowanie WOT do takich działań, a także problem wizerunkowy dla rządu. Nadal nie ma potwierdzenia, czy wiadomości są autentyczne. Jednocześnie żaden przedstawiciel rządu nie zdementował tych doniesień.

Protesty w 2020 r. Rząd rozważał wyprowadzenie wojska na ulice? Wskazują na to rzekome maile Dworczyka

Od ostatniego oświadczenia Michała Dworczyka ws. ataków hakerskich na skrzynkę pocztową i konta w mediach społecznościowych jego i jego rodziny minęło pięć dni. W tym czasie w rosyjskim medium społecznościowym Telegram pojawiały się kolejne dokumenty i maile, które mieli sobie wysyłać przedstawiciele rządu. Teraz media opisują sprawę znacznie cięższej wagi, bo dotyczącej ewentualnego użycia przez rząd wojsk w celu zapanowania nad protestującymi w ubiegłym roku tłumami. Sprawę przedstawia m.in. „Gazeta Wyborcza”.

Obecnie trudno stwierdzić, czy wiadomości są autentyczne. Dworczyk w swoim ostatnim oświadczeniu podkreślił, że część ujawnianych dotychczas informacji została spreparowana. Niemniej jednak, nikt z rządzących nie zdementował autentyczności maili. Gazeta.pl chciała w tej sprawie skontaktować się z Michałem Dworczykiem lub Piotrem Muellerem, rzecznikiem rządu. Szef KPRM nie odebrał telefonu, natomiast od asystenta rzecznika rządu usłyszeliśmy, że minister jest na spotkaniu.

Rząd rozważał wyprowadzenie wojska na ulicę? Wskazują na to rzekome maile Dworczyka

Chodzi o mail, który ze skrzynki Michała Dworczyka na wp.pl miał zostać wysłany 27 października o godz. 9.32. Wiadomość zaadresowano na konto gmail Mateusza Morawieckiego, kopia miała trafić do sekretarza stanu w KPRM Krzysztofa Kubowa oraz Mariusza Chłopika, byłego szefa Centrum Informacyjnego Rządu.

27 października 2020 r. na ulicach polskich miast odbywały się masowe protesty przeciwników wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Z maila na ten temat wynika – przy założeniu, że wiadomość nie została spreparowana – że w rządowych rozmowach pojawiał się wątek wykorzystania wojsk w celu ewentualnego stłumienia demonstracji.

„Mateusz, Panowie, przesyłam kilka uwag po naszej dzisiejszej rozmowie. Użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia. Obecna sytuacja powinna być zabezpieczona przez siły policyjne oraz wsparcie formacji straży pożarnej” – czytamy w mailu.

„Skalanie dobrego imienia żołnierza”, „danie 'paliwa'”

Dalej Dworczyk ma wyjaśniać, „do czego może doprowadzić wykorzystanie wojska do akcji zabezpieczającej protesty”. W wiadomości jest sześć punktów:

„1. Generalnie wojsko (czy WOT czy pozostali żołnierze) nie jest przygotowane do tego typu działań i nie powinno w nich uczestniczyć bez stanu wyższej konieczności. Zachowanie spokoju wobec wielotysięcznego, agresywnego tłumu wymaga odpowiedniego przygotowania, którego żołnierze nie posiadają – nie takie są ich zadania,

2. Użycie wojska byłoby porażką wizerunkową, sugerowałoby, iż rząd traktuje demonstrantów jako zagrożenie. Poza stanami nadzwyczajnymi jest to prawnie możliwe, ale nigdy nie zostało zastosowane.

3. Brak analogicznych działań w innych państwach UE w trakcie pandemii. Podczas ostatnich demonstracji na Węgrzech protestujący demonstrowali przez kilka dni pod rząd i w kocu rozeszli się do domów. Wyprowadzenie wojska na ulice rodzi wysokie ryzyko eskalacji protestów, poprzez sugerowanie, że władza planuje użyć siły wobec demonstrantów. Taki ruch będzie oznaczać danie protestom 'paliwa’ do dalszych działań.

4. Skalanie dobrego imienia żołnierzy poprzez:

a. postawienie ich naprzeciwko kobiet i dzieci (w demonstracjach uczestniczy wiele osób poniżej 18-tego roku życia, w weekend wiele osób planuje pójść na demonstracje z dziećmi),

b. narażenie się na zarzuty, że użycie wojska przypomina zachowanie reżimów totalitarnych (np. Białoruś, Wenezuela, stan wojenny w Polsce)

d. wskazanie, że inne państwa UE wyprowadzały wojsko na ulicę w razie zagrożeń terrorystycznych (vide Francja, Włochy)

e. ożywianie wobec WOT zarzutu, że to „polityczne bojówki” i to w sytuacji, gdy terytorialsi zaczęli być doceniani również przez stronę opozycyjną (vide pozytywne artykuły na ich temat w Onecie)

5. Obecność wojska na ulicy zwiększa i tak spore ryzyko prowokacji. Należy pamiętać, iż dla zdecydowanej większości (tzw. milczącej większości) Polaków wandalizm wobec budynków w tym kościołów jest niedopuszczalny – tego typu akty powinny być nagłaśniane,

6. Protesty muszą wygasnąć same – pomimo restrykcji epidemicznych, nie da się ograniczyć ich występowania. Emocje społeczne związane z wyrokiem TK są większe niż obawy przed zarażeniem. Należy permanentnie apelować o dialog; wskazywać, że wyrok TK to tylko orzeczenie o niezgodności z konstytucją i otwarta jest droga do racjonalnych rozwiązań ustawowych; wskazywać na zagrożenie epidemiczne”.

„Użycie żołnierzy po przeszkoleniu medycznym”

„W jakim charakterze wojsko mogłoby wspomóc zabezpieczanie protestów, jeżeli zostanie podjęta decyzja o jego użyciu” – czytamy dalej. Dworczyk miał tutaj podać cztery punkty:

„1. Ograniczenie udziału wojska do ochrony gmachów publicznych, w tym kościołów

2. Stosować łączenie wojska z innymi służbami we wspólne grupy zadaniowe, np. strażacy i do ich pomocy żołnierze

3. Rozważyć włączenie wyłącznie Żandarmerii Wojskowej jako służby mającej największe pojęcie o działaniach porządkowych

4. Użycie żołnierzy po przeszkoleniu medycznym do organizacji punktu pomocy medycznej dla protestujących poszkodowanych w ewentualnych starciach”.

Dalej szef KPRM miał stwierdzić, że niezależnie od podjętej decyzji „rolą państwa (…) jest nagłośnione, intensywne przeciwdziałanie epidemii oraz próba nawiązania dialogu między zwaśnionymi stronami (podobnie jak przy spotkaniach dot. Białorusi czy walki z epidemią)”. „TK wydał wyrok, ale nie ma powodu, żeby nie spotkać się i spróbować przedyskutować racjonalnego rozwiązania problemu” – czytamy w pierwszym punkcie. „Wystąpić z publicznym apelem do samorządów posiadających straże miejskie (w tym do władz Warszawy) z prośbą o wsparcie tych lokalnych formacji w obronie obiektów użyteczności publicznej i kultu, szczególnie tych zabytkowych – ostatnie dni pokazały wysokie ryzyko wandalizmu. Wskazać, że jest to istotne z uwagi na intensywne zaangażowanie służb państwowych w walkcę z epidemią. W przypadku warszawskiej Straży Miejskiej, pierwszym z ich zadań jest pomoc w utrzymywaniu ładu i porządku publicznej” – napisano w drugim punkcie.

„DGP”: Pomysł nie zyskał aprobaty Jarosława Kaczyńskiego

3 grudnia o scenariuszu z użyciem Wojsk Obrony Terytorialnej podczas protestów pisał „Dziennik Gazeta Prawna”. „Jak udało nam się ustalić w dwóch niezależnych źródłach, na szczeblu politycznym rozważano, by pójść krok dalej. I do zabezpieczenia demonstracji wysłać żołnierzy Obrony Terytorialnej. – Takie pomysły były – mówi jeden z naszych rozmówców znający kulisy sprawy. Ich źródłem było otoczenie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka (to jemu, a nie Sztabowi Generalnemu, podlega OT). Mimo dobrych relacji szefa MON z Nowogrodzką pomysł nie zyskał aprobaty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który jest również wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo” – opisywał dziennik.

Niejawne posiedzenie Sejmu

W środę na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, posłowie wysłuchają informacji w sprawie działań cybernetycznych wymierzonych w Rzeczpospolitą Polską. Obrady będą przeprowadzone w trybie niejawnym. Ta część rozpocznie się o 12.00. Wówczas posłowie będą głosować nad rozstrzygnięciem wniosku Prezydium Sejmu o utajnienie obrad.

11 czerwca Michał Dworczyk napisał w oświadczeniu, że część ujawnionych dotychczas informacji i rzekomych maili na Telegramie została spreparowana. Minister ponownie podkreślił, że nie używał zaatakowanych kont do przesyłania jakichkolwiek informacji, które mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Jednocześnie zaznaczył, że intencją ataku było podważanie zaufania do niego i innych osób pełniących funkcje publiczne. „Podobne ataki hakerskie mają niestety miejsce na całym świecie, dotyczą osób publicznych, a ich wspólnym celem jest szerzenie dezinformacji między innymi przez zestawienie informacji prawdziwych z fałszywymi, wręcz celowo preparowanymi na potrzeby tego typu działań” – czytamy w oświadczeniu szefa KPRM.

Michał Dworczyk dodał, że według jego wiedzy nadal prowadzone są ataki na konta jego rodziny w różnych kanałach komunikacji. „Do czasu pełnego wyjaśnienia skali tego ataku oraz jego źródeł odnoszenie się do poszczególnych wiadomości zamieszczanych na platformie Telegram jest poważnym błędem, bo należy założyć, że celem prowadzonych wrogich działań jest między innymi zaangażowanie adresatów bądź nadawców wykradzionych informacji do potwierdzania lub zaprzeczania ich prawdziwości” – czytamy w oświadczeniu.

W poniedziałek na konferencji prasowej zapytano Mateusza Morawieckiego, czy używa prywatnej skrzynki w celach służbowych. Szef rządu nie odpowiedział wprost. Powiedział, że „doszło do bezprecedensowego ataku, który kierowany jest według wszelkiego prawdopodobieństwa zza naszej wschodniej granicy”.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close