Wiadomości

Pracownicy polskich szpitali ujawniają całą prawdę. Niewiarygodne, co się w nich wyprawia

Kobieta nie kryła swojego oburzenia, kiedy opowiadała o swojej aktualnej pracy w jednym z polskich szpitali. personel medyczny ujawnił prawdę o funkcjonowaniu placówek medycznych w czasie pandemii koronawirusa, to przerażające.

Kobieta codziennie ma styczność z medykami, którzy zajmują się pacjentami chorymi na COVID-19, sekretarka medyczna wyznała, jak wygląda obecnie praca w polskich szpitalach. Personel placówek medycznych nie ukrywa, że sytuacja jest bardzo ciężka.

Kobieta ujawniła całą prawdę o pracy w szpitalu podczas pandemii koronawirusa

Pani Maria, która udzieliła wywiadu portalowi wp.pl, pracuje jako sekretarka medyczna w jednym ze szpitali w Oświęcimiu. Kobieta podkreśla, że choć jej praca może wydawać się mało istotna, w obecnej rzeczywistości ma pełne ręce roboty.

– Komuś może się wydawać, że praca sekretarki medycznej w szpitalu to zwykłe parzenie kawy. Tak nie jest, pracy mamy ogrom. A w pandemii koronawirusa jeszcze więcej, bo przyjmujemy i wypisujemy masę pacjentów. Nie mamy często czasu na zjedzenie porządnego posiłku – wyznała kobieta.

Kobieta codziennie ma kontakt z medykami pracującymi z pacjentami chorymi na COVID-19. Choć obecnie każdego dnia naraża swoje życie i zdrowie swoich bliskich, nie czuje, by jej praca była doceniana.

– Pracuję na oddziale covidowym. Mam styczność z lekarzami i pielęgniarkami, zaś oni kontaktują się oczywiście z pacjentami. My nie mamy kombinezonów, pracujemy w maseczkach, ale to tyle. Na dokumentacji COVID zostaje, a my przerzucamy tony tych papierów dziennie. A zarobek? 17 lat na tym stanowisku, dostaję 2300 zł na rękę – wyznała pracownica oświęcimskiego szpitala.

Personel pomocniczy w polskich szpitalach będzie walczył o swoje prawa

Personel pomocniczy w ochronie zdrowia czuje się niedoceniany i zapowiada walkę o swoje prawa. Jak podkreślają pracownicy, bez nich szpitale czy placówki medyczne po prostu nie mogłyby działać, a mimo to wciąż pomijane są ich potrzeby i apele.

– Też zakażamy się koronawirusem, też chorujemy. U nas też są przez to braki. Komuś się może wydawać, że szpital może wziąć kogokolwiek z ulicy, kto przyjdzie i będzie jak my pracować. To nieprawda. Nie każdy nadaje się do tej pracy. Nie każdy wjedzie do prosektorium, nie każdy ogarnie agresywnego pacjenta, nie każdy zniesie widok krwi, smród moczu i kału. To naprawdę ciężki i wymagający zawód – mówi z kolei Krystian Krasowski opiekun medyczny, który studiuje pielęgniarstwo i pracuje jako salowy oraz sanitariusz w szpitalu MSWiA w Warszawie.

– Wszyscy interesują się medykami. Mówią, że chorują i powinni dostać ten dodatek covidowy. Ja też chorowałam, moje koleżanki również. A zaraziłam się najpewniej w szpitalu, zresztą było tu ognisko koronawirusa. Wszyscy pracujemy dla jednego pacjenta. To nie tylko lekarz i pielęgniarka. My jesteśmy trybikiem w tym mechanizmie. Wystarczy, że ktoś wypadnie i zaczynają nawarstwiać się dokumentacyjne zaległości. Ale to, że jesteśmy potrzebni, jest zauważane, dopiero kiedy nas nie ma – dodaje Pani Maria.

Krystian Krasowski utworzył nieformalną grupę pracowników pomocniczych ochrony zdrowia, która łączy już ponad 1500 osób. Zamierzają oni wspólnie walczyć o swoje i głośno domagać się poprawy warunków pracy i zapowiadają interwencję w swojej sprawie w Ministerstwie Zdrowia.

– Chcemy mówić głośno o naszej pracy, o salowych, sanitariuszach, opiekunach medycznych, rejestratorkach i medycznych sekretarkach. Ochrona zdrowia to nie tylko lekarze, pielęgniarki i ratownicy. Poza nimi jesteśmy jeszcze my. W wyobraźni ludzkiej nie ratujemy życia. Jednak bez nas i naszej pomocy ta machina przestałaby funkcjonować – tłumaczy założyciel grupy.

Źródło: pikio.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close