11-miesięczny Antoś umiera. Pomóc może mu operacja w Stanach Zjednoczonych. Rodzice chłopca apelują o pomoc.
Pomóż Antosiowi! (fot. siepomaga.pl) /
„Niekiedy na ratunek jest bardzo mało czasu, a niekiedy jak tu – nie ma go wcale! Prosimy Was o pomoc, bo na naszych oczach umiera małe dziecko! Antoś gaśnie – nikt już tego nawet nie ukrywa. Zostało może kilka tygodni… Tyle małe serce wytrzyma bez operacji. W Polsce ratunku już nie ma. Zostały Stany Zjednoczone i profesor Frank Hanley ze szpitala w Stanford, ten sam, który uratował inne polskie dzieci, niemające gdzie indziej szans – Dawidka, Emila, Julkę… Te dzieci żyją. Antoś może być wśród nich!” – rodzice 11-miesięcznego Antosia Trębińskiego apelują o pomoc finansową.
„Jesteśmy w dramatycznej sytuacji. Nasz synek umiera na naszych oczach… Antoś walczy o życie na intensywnej terapii, jest pod stałą opieką anestezjologów i kardiochirurgów. Jak najszybciej musi znaleźć się w USA! Błagamy o pomoc, nie przekreślajcie naszego synka, wciąż można go uratować… Jego życie jest tylko w Waszych rękach! Widujemy Antosia 3 razy dziennie, po 30 minut. Na te chwile czekamy cały dzień. Nic innego się nie liczy. Sala jest biała, sterylna. Wchodzimy w szpitalnych fartuchach… Przerażeni, szukamy naszego synka… Gdy widzimy go w łóżeczku, zalewa nas ulga. Niektórych dzieci, które leżały obok Antosia, już nie ma…” – czytamy na stronie siepomaga.pl.
Mały Antoś po urodzeniu cierpiał na tetralogię Fallota, atrezję pnia płucnego, niedorozwój tętnic płucnych, zespół Alagille’a, prowadzące do niewydolności zaburzenia w obrębie wątroby. „Nie zdążyliśmy oswoić się z chorobą synka, bo śmiertelne niebezpieczeństwo w serduszku znów dało o sobie znać… Niskie saturacje, ciężki oddech, głośny płacz, zimny pot… I ten kolor. Tym razem Antoś był szary jak popiół… Kolor niedotlenienia. Kolor śmierci’ – wspominają rodzice dziecka.
Antoś trafił do szpitala, w którym przebywa do dziś. Chłopczyk przeszedł trzy poważne operacje, dwie nagłe reoperacje, dializę otrzewnową z powodu ostrej niewydolności nerek, trzy cewnikowania serca. Przez 2 tygodnie był podłączony do ECMO, systemu pozaustrojowego natleniania krwi. Lekarze mówią wprost – takiego przypadku jak Antoś, takich tętnic jakie on ma, jeszcze nie widzieli.
Uratować chłopca może jedynie operacja w Stanach Zjednoczonych. Jak informują rodzice dziecka, „kwota, potrzebne na leczenie Antosia w USA, została obniżona! Po wielu negocjacjach szpital zgodził się dać nam rabat! Niektórym już się to udawało i teraz udało się także nam. To ogromna radość i szansa dla Antosia! Maleje strach – rośnie nadzieja!”.
Pomóc chłopcu można poprzez stronę Się Pomaga.
Źródło: interia.pl