Marsz Miliona Serc zgromadził w centrum Warszawy najważniejszych polityków opozycji, ale na scenie pojawili się także ci mniej spodziewani. Donald Tusk podczas przemówienia zaprosił na scenę młodą kobietę, a chwilę później dopuścił się drobnej pomyłki. Co dokładnie się wydarzyło?
Niespodziewani goście na Marszu Miliona Serc
Marsz Miliona Serc bez wątpienia okazał się jednym z najważniejszych wydarzeń podczas kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi 15 października. Do walki o wygraną wprost ze sceny zgromadzone na miejscu tłumy zagrzewali nie tylko Donald Tusk i Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej, ale także politycy lewicy, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń.
W trakcie Marszu Miliona Serc pokazał się także Jurek Owsiak z WOŚP, lecz to nie on okazał się największym zaskoczeniem tego popołudnia. Donald Tusk postanowił bowiem przedstawić kogoś, kto do tej pory stał w cieniu swoich liderów. Kim jest tajemnicza działaczka, która stanęła u jego boku?
Marsz Miliona Serc. Pomyłka Donalda Tuska
Donald Tusk był wyraźnie zadowolony z frekwencji na Marszu Miliona Serc, na który wybrała się także znaczna część młodszego elektoratu. Młoda polityczka KO, którą wezwał na scenę, jest przedstawicielką właśnie tego pokolenia.
– To jest najmłodsza kandydatka w tych wyborach do Sejmu. Jeszcze nie miała okazji głosować. Chce powiedzieć coś do was, szczególnie do młodego pokolenia, w sprawie wagi waszego pierwszego głosu – zapowiedział Donald Tusk, który przedstawił swoją gościnię błędnym imieniem jako Weronikę.
– Wasz pierwszy głos, jaki oddacie w tych wyborach, może być najważniejszym głosem w waszym życiu. To być może właśnie od głosu waszego pokolenia, tego pierwszego, jaki oddacie w tych wyborach, zależeć będzie czy jeszcze kiedykolwiek później taki głos będziecie mogli oddać – przestrzegł szef opozycji, po czym krótko przedstawił historię stojącej obok niego kandydatki.
– Weronika przyjechała ze Śląska. Była całe swoje młode życie gorliwą katoliczką, i jest. Nie widziała żadnej sprzeczności w swoim zaangażowaniu, w swojej wierze, swoim chrześcijaństwie, żadnej sprzeczności z jej osobistym zaangażowaniem i walką o prawa kobiet. Spotkałem ją w Gliwicach i byłem niezwykle poruszony prostotą i oczywistością jej przesłania – relacjonował polityk.
– Ona mi powiedziała „jestem po stronie kobiet, walczę o ich prawa, bo wierzę w Boga, bo jestem chrześcijanką”. To jest ten punkt widzenia, który powinien wstrząsnąć sumieniami tych wszystkich, którzy by chcieli widzieć konflikt między chrześcijaństwem a wolnością – mówił Donald Tusk podczas Marszu Miliona Serc. Po tym wstępnie pozwolił zabrać głos polityczce, którą szumie zapowiedział. Jakie słowa padły z jej ust?
Warowała na scenę po zapowiedzi Donalda Tuska. Co powiedziała?
– Chciałabym się zwrócić do was młodzi, abyśmy wszyscy poszli na wybory, abyśmy zagłosowali nad wolną, demokratyczną i tolerancyjną Polską. Abyśmy wszyscy zagłosowali nad tym, żebyśmy byli wolni. To będą moje pierwsze wybory parlamentarne życiu, prawdopodobnie najważniejsze, dlatego do zobaczenia przy urnach. I Wiktoria oznacza zwycięstwo. Do zobaczenia! – wyjawiła kandydatka KO z okręgu gliwickiego, która tak naprawdę nazywa się Wiktoria Bartosiewicz. Donald Tusk szybko się zreflektował i wyjaśnił powód swojej drobnej pomyłki.
– Wiktoria mi przypomniała swoje imię. Ja jestem tak przejęty tym, co ona miała do przekazania i tym, że was widzę, że to słowo wiktoria tak skojarzyło mi się ze zwycięstwem, że pomyliłem imię/ Oczywiście, jej imię jest symboliczne dla nas wszystkich. Dzięki Wiktoria za twoją cierpliwość – podsumował Donald Tusk ku uciesze zebranego na Marszu Miliona Serc tłumu.
Źródło: goniec.pl