Wiadomości

Po tym zabójstwie w mieście omal nie doszło do krwawych porachunków. Motywem zbrodni ogromny majątek

To, co się działo w sądzie po ogłoszeniu wyroku w pierwszym procesie, to się po prostu nie mieści w głowie. Publiczność niezadowolona z orzeczenia, w końcu chodziło o potrójne morderstwo, próbowała dokonać linczu. Cygańskie prawo jest bowiem jednoznaczne i surowe: śmierć za śmierć. Nawet sprowadzona do sądu brygada antyterrorystyczna z trudem radziła sobie z sytuacją.

Po tym zabójstwie w mieście omal nie doszło do krwawych porachunków. Motywem zbrodni ogromny majątek

Ta zbrodnia bez wątpienia miała tło rabunkowe. Bo z domu Waldemara Huczki (ps. Lalek) w Nowej Soli było co rabować. Huczko był romskim wójtem w mieście. Prowadził różne interesy, przede wszystkim handlował antykami, dziełami sztuki, złotem.

36-letni Waldemar Huczko mieszkał z 19-letnią konkubiną Anną Warzychą oraz z 18-letnim synem, również Waldemarem. Wszyscy troje zostali zamordowani w niezwykle brutalny sposób w nocy z 19 na 20 czerwca 1991 r.

Z domu w Nowej Soli zniknęło wiele kosztowności, m.in. niezwykle cenna biżuteria. Najpewniej najcenniejszym przedmiotem zrabowanym przez morderców było Jajo Fabergé. Stuprocentowej pewności w tej kwestii nie ma, ale jest co najmniej dwóch wiarygodnych świadków, którzy twierdzą, że takie carskie jajo u Huczki widzieli.

Mało tego, dziesięć miesięcy po morderstwie w Nowej Soli jajo wykonane w 1907 r. na zlecenie cara Mikołaja II trafiło na aukcję w Nowym Jorku i zostało sprzedane za ponad 3 mln dolarów. Poinformowano jedynie, że pochodziło z prywatnej kolekcji i nie wiadomo, jak trafiło na Zachód. Nabywca kosztowności też wolał zachować anonimowość.

Po tym potrójnym zabójstwie w Nowej Soli właściwie było o krok od wojny. W środowisku Romów byli tacy, co szykowali się do krwawego wymierzenia sprawiedliwości. Bo wiadomość o tym, kto miał być sprawcą, rozeszła się szybko. Dwaj ojcowie mężczyzn, którzy byli później skazani, mieli przyjść do brata Waldemara Huczki i oświadczyć mu, przepraszając, że wiedzą, iż to ich synowie stoją za zbrodnią.

Policja i prokuratura w Nowej Soli ustaliły, że to miejscowy Rom wskazał willę Huczków pięciu przyjezdnym. Ważnymi dowodami okazały się przedmioty zrabowane z domu Lalka, które próbowano sprzedać w niemieckim Essen, a także w Inowrocławiu. I choć sprawa wydawała się prosta do ustalenia, zaczęły się dziać dziwne rzeczy: podejrzani wychodzili na wolność, mogli się też między sobą kontaktować.

Pierwszy wyrok, jaki zapadł w Zielonej Górze, był uniewinniający. Potem Sąd Apelacyjny w Poznaniu nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy, a prokuraturze uzupełnienie akt. Początkowo szło to bardzo opornie. W końcu jednak zapadł wyrok skazujący, a w 2007 roku Sąd Najwyższy podtrzymał orzeczenie.

Dlaczego trwało to aż tak strasznie długo? O tej zbrodni, o zbieraniu dowodów, o dziwnych sprawach jakie działy się wokół śledztwa i procesu w najnowszym odcinku podcastu „Morderstwo (nie)doskonałe” rozmawiamy z Januszem Maciejem Jastrzębskim, autorem książki „Bestie. Zbrodnie i kary”, w której w najnowszym wydaniu znalazł się rozdział poświęcony właśnie sprawie Waldemara Huczki, cygańskiego wójta w Nowej Soli. Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania.

Źródło: natemat.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close