Paulina Młynarska poddała się bardzo ważnej operacji. Nie wiedziała jednak, że tuż po niej spadnie na nią olbrzymia fala krytyki. Znana dziennikarka zdecydowała się na podwójną mastektomię. Chciała przypomnieć ludziom o tym, jak ważna jest profilaktyka.
W przypadku jakichkolwiek nowotworów, a także wielu innych chorób, istotna jest profilaktyka. W znacznej części przypadków odpowiednio wcześnie wykryta choroba lub wskazujące na nią zmiany dają szansę na całkowite wyleczenie. Niewielu o tym wciąż pamięta.
Nie dziwi więc, że Paulina Młynarska postanowiła przypomnieć ludziom o tak ważnych rzeczach, jak badanie się. Ona sama usłyszała druzgocącą diagnozę, gdy okazało się, że pojawiły się zmiany zwiększające szansę na zachorowanie na nowotwór piersi.
Od razu postanowiła działać i nie czekać dłużej. Poddała się podwójnej mastektomii, dzięki której choroba już jej nie zagraża. Jej przypadek jest o tyle ważny, że postanowiła regularnie sprawdzać stan swojego organizmu i dostrzegła niepokojące zmiany dużo wcześniej, niż wiele osób, muszących zmierzyć się z olbrzymim problemem raka piersi.
Dziennikarka zdaje sobie sprawę z tego, że jest popularna i postanowiła wykorzystać to w słusznym celu – aby zwiększyć świadomość ludzi na profilaktykę. Chciała zrobić to dla kobiet, aby pokazać, że da się przeciwdziałać wielu rzeczom. Niestety, nie spodziewała się odzewu, jaki dostała.
Paulina Młynarska płakała przez cały dzień
Wkrótce po jej wpisie w social mediach dotyczącym profilaktyki, wylała się na nią fala hejtu. Wiele osób zarzucało jej podążanie za modą, a nie przeciwdziałanie poważnej, śmiertelnej chorobie. Niektórzy sugerowali nawet, że chciała zrobić sobie plastykę piersi. Ona sama odcina się od takich zarzutów.
– Kiedy zdecydowałam się podzielić informacją o swojej mastektomii, przyświecała mi myśl, że po prostu warto skorzystać z okazji, aby przypomnieć kobietom o konieczności badania się. Ponieważ każdego roku średniej wielkości „miasto kobiet” budzi się z diagnozą raka piersi. 20 tys. kobiet, z których aż sześć tys. zniknie bez śladu, zostawiając za sobą dzieci, mężów, partnerki, rodziców, przyjaciół. Gdy się ma znane nazwisko i wielkie zasięgi, można zrobić chociaż tyle, by przypomnieć o profilaktyce – czytamy w jej wpisie na Insstagramie.
– Umknęłam przed piekłem chemii, naświetlań i hormonów, a może przed śmiercią dlatego, że się zbadałam. Okazało się jednak, że nie miałam realistycznego wglądu w to, jak tragicznie jest w Polsce z wiedzą na temat raka piersi, profilaktyki, dostępnego leczenia. Okazało się, że naruszyłam społeczne tabu, wywołałam ogromne emocje i sprowadziłam na siebie taką falę nienawiści, że przez chwilę zaparło mi dech – wyjaśnia.
Jak się okazuje, fala hejtu, jaka na nią spadła, okazała się być niezwykle bolesna. Młynarska chciała uświadomić Polaków o istotnych badaniach. W końcu nie trzeba od razu regularnie chodzić na USG czy mammografię – każda kobieta powinna raz na jakiś czas przeprowadzić zwykłe samobadanie piersi.
– Wczoraj przepłakałam cały dzień. Dziś wstaję i powtarzam: badajcie się. Teraz, zaraz. Nie musicie ciężko chorować, nie musicie umierać, nie musicie się wstydzić – posumowała w emocjonalny sposób.
Źródło: pikio.pl