Wiadomości

Ostre starcie Tuska z uczestnikami spotkania. Padły mocne słowa

Piątkowe spotkanie Donalda Tuska w Bytomiu zostało kilkukrotnie zakłócone. Najpierw jeden z obecnych na sali mężczyzn bardzo emocjonalnie zareagował na słowa szefa PO dotyczące likwidacji kopalni. — Jeśli pan będzie tak krzyczał, to utrudnia pan temu tysiącowi ludzi spotkanie. Na mnie może pan krzyczeć, ale proszę szanować te tysiąc osób, które nie przyszło krzyczeć na siebie, ale porozmawiać — odpowiedział szybko polityk. Niedługo później Tusk stanowczo skomentował obraźliwe słowa innego ze zgromadzonych.

Ostre starcie Tuska z uczestnikami spotkania. Padły mocne słowa

  • Spotkanie Tuska w Bytomiu było pełne emocji. Kilka razy było ono zakłócane, kilkukrotnie też Tusk otrzymał głośną owację
  • — Kolega w czapce, ja pana bardzo proszę, już mówiłem, że każdy, kto się zgłosi to, jeśli nam wystarczy czasu, to dostanie szansę na zadanie pytania […]. Jeszcze raz powie pan do mnie „zamknij się”, to poproszę, żeby wyszedł pan z sali — zwrócił się w pewnym momencie do jednego z mężczyzn Donald Tusk
  • Lider KO mocno odpowiedział także w temacie reparacji oraz „dziadka z Wehrmachtu”

— Chcecie znać statystykę? Osiem lat PO to pięć zamkniętych kopalń, osiem lat rządów PiS-u to 14 kopalń w stanie likwidacji, z tego siedem definitywnie zamkniętych — powiedział w piątek Tusk. Jego wypowiedź została nagrodzona aplauzem.

Po tym Tusk rozpoczął kolejne zdanie, które zostało mu przerwane:

— Ze Śląskiem jest trochę tak, jak z tą inwestycją, która się jeszcze nie zaczęła…. — tutaj szef KO musiał zrobić przerwę, ponieważ jeden z uczestników spotkania zaczął wykrzykiwać w jego kierunku niezrozumiałe słowa.

— Ja tu jestem zaproszony na spotkanie z wami. Jeśli pan będzie tak krzyczał, to utrudnia pan temu tysiącowi ludzi spotkanie. Na mnie może pan krzyczeć, ale proszę szanować te tysiąc osób, które nie przyszło krzyczeć na siebie, ale porozmawiać. Za chwilę wy będziecie pytali, a ja będę się starał odpowiadać […] Proszę tych, których ponoszą emocje, byśmy się nawzajem szanowali — zareagował polityk, po czym także został nagrodzony brawami.

Odnosząc się do swoich politycznych oponentów, Tusk żartował też, że mógłby przypomnieć obecnemu premierowi Morawieckiemu, a niegdysiejszemu swojemu doradcy, jak kiedyś wypowiadał się o obecnie rządzących.

— Gdybym powiedział, co Morawiecki kiedyś mówił o swoich dzisiejszych mocodawcach, to miałby się z pyszna. Ale nie jestem tak złośliwy — stwierdził.

Dodał też, że w czasach, gdy Morawiecki był jego doradcą, obecny premier był bardziej krytyczny wobec PiS-u, niż on sam.

Tusk do jednego z mężczyzn. Padły mocne słowa

Tusk niedługo później stanowczo odpowiedział kolejnemu z zakłócających spotkanie mężczyzn.

— Kolega w czapce, ja pana bardzo proszę, już mówiłem, że każdy, kto się zgłosi to, jeśli nam wystarczy czasu, to dostanie szansę na zadanie pytania […]. — Jeszcze raz powie pan do mnie „zamknij się”, to poproszę, żeby wyszedł pan z sali — zagroził.

Jak dodał Tusk, jest w Bytomiu po to, „żeby nikt nie mówił w Polsce nikomu »zamknij się«”.

— Ani pan, ani Kaczyński, ani Ziobro ze swoją prokuraturą nie zamkną mnie w sensie dosłownym, ani nie zamkną mi ust. Nikt mi nie zamknie ust — dodał.

Szef PO zwrócił też uwagę, że były próby zorganizowanego zakłócania jego wystąpienia.

Tusk odpowiedział ws. reparacji

Niedługo później mężczyzna w czapce został dopuszczony do serii pytań i otrzymał mikrofon.

— O program się nie będę pytał, bo pewnie nie macie, a pralka ma dwa prania, to więcej niż wy. Ja się chciałem pana zapytać, czy panu przeszkadza to, że Polska by dostała reparacje? Ja miałem dużą rodzinę, niektórzy się urodzili we Francji, Niemcy wywieźli niektórych na roboty do siebie. Część rodziny z Niemiec wróciła do Francji i dostali reparacje, a ci, co wrócili do Polski, to nikt nic nie dostał, to my jesteśmy jakimś gorszym gatunkiem? Pan się naśmiewa z Mularczyka, a dla mnie to w ogóle nie było śmieszne — oświadczył uczestnik spotkania.

— Ja się nie śmieję z reparacji, ja się śmieje z Mularczyka, który ma tyle wspólnego z umiejętnościami odzyskiwania reparacji, co ja z grą na saksofonie — odparł Tusk.

— Pierwsza ustawa dot. reparacji zapadała wiele lat temu i my, PO, głosowaliśmy za, podobnie, jak teraz. Ja wiem, że gdy PiS wysyła Mularczyka do załatwienia reparacji, to PiS sam wie, że z tego nic nie będzie, bo tak można tylko „Tuska Niemca” walić po głowie maczugą — odpowiedział Tusk, za co otrzymał brawa od zgromadzonych w sali.

To jednak nie był koniec awantury.

— Pan tutaj, w Bytomiu, chce powiedzieć, że ja jestem winny tego, że Niemcy siłą wcielili do Wehrmachtu mojego dziadka? Na Śląsku pan mówi takie słowa? — zapytał wyraźnie zdenerwowany Tusk, na co sala zareagowała aplauzem.

— Dla mnie polityka to jest sposób załatwiania polskich interesów. Jeśli jest kasa, to wydzieram tę kasę dla Polski. To jest kluczowe. Mogę z panem przyjąć dziś zakład: że gdybym ja dziś odpowiadał za polski rząd, to oprócz pieniędzy z KPO, dostaniemy jeszcze to, co się należy od Niemców. Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie latać, jak te pajace po całym świecie, a na końcu dziurawa kieszeń i pistolet za paskiem — podsumował Tusk.

Uczestniczka przerwała wypowiedź Tuska. „To nie jest nasza wojna”

Kolejna ostra wymiana zdań podczas piątkowego spotkania w Bytomiu miała miejsce między Tuskiem a kobietą, która głośno protestowała przeciwko zaangażowaniu Polski w wojnę w Ukrainie. Uczestniczka przerwała wypowiedź polityka, oświadczając, że to „nie jest wojna Polaków”. Do tego też odniósł się Tusk.

— To jest tak niemoralne, co pani mówi. Bo to jest nasza wojna, w której giną ukraińscy żołnierze i ukraińskie dzieci. Nikt nie zmusza pani dzieci, żeby szły na front. To, co każda matka powinna dziś powiedzieć, to: „dziękuję Ukrainie, że polskie dzieci nie muszą ginąć za naszą wolność” — stwierdził.

— To nie jest odosobniony głos. Widziałem już na kilku stadionach, że niektóre środowiska chuligańskie wywieszają transparenty pt. „to nie nasza wojna”. To jest niezwykle poruszająca rzecz… — zawiesił głos Tusk i zwrócił się do krzyczącej kobiety: „nie ma pani teraz głosu… proszę pani… halo… i tak pani nikt teraz nie słyszy”.

— Takie wypowiedzi są inspirowane przez rosyjską propagandę […] To jest bardzo trudne przyjąć 3 mln ludzi z kraju, z którym Polska ma bardzo trudne relacje historyczne, ale nic piękniejszego od 1939 r. się w naszym kraju nie stało, niż to, co zrobiliśmy dla tych osób — podsumował szef PO.

Incydent podczas konferencji Donalda Tuska. „Łobuzie ty!”

Przypomnijmy, że do incydentu z udziałem Tuska doszło także dziś po południu, podczas konferencji prasowej w Bytomiu. W trakcie serii pytań po konferencji Tusk opowiadał m.in. o tym, czy w PO toczą się obecnie rozmowy na temat obecności przedstawicieli samorządów na listach wyborczych.

— Dla mnie autentyczna samorządność jest rzeczą kluczową, nie dlatego, że to jest moja pasja, ale dlatego, że każde nowoczesne państwo ma szansę na rozwój dzięki samorządom lokalnym. Mnie do tego nie trzeba przekonywać — zapewnił Tusk.

W momencie, gdy wypowiadał kolejne zdanie, doszło do niespodziewanego incydentu.

— Każdy sprawny, przyzwoity samorządowiec, który będzie chciał wesprzeć i pomóc w kampanii do samorządu jest mile widziany i oczywiście jestem w stałym kontakcie z waszym… — kontynuował Tusk.

W tym momencie nieznany mężczyzna przejeżdżał obok trwającego politycznego wystąpienia i krzyknął w stronę szefa PO obraźliwy komentarz:

– Łobuzie ty! – usłyszeli wszyscy, który oglądali konferencję Tuska.

Na reakcję byłego premiera nie trzeba było jednak długo czekać:

– Zapraszam na spotkanie otwarte o godz. 17 – odpowiedział spokojnie Tusk, po czym wrócił do wcześniejszego wątku:

— …między innymi wasz mieszkaniec z Gliwic, senator Frankiewicz, jest moim partnerem i nieprzypadkowo jego poprosiłem o to, by stworzyć pakt senacki i absolutnie będziemy współpracować z samorządowcami — dokończył lider KO.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close