O tym, że prezenty mogą ranić chyba jeszcze nie słyszeliśmy… Z założenia ma to być upominek, który ma przynieść komuś radość i sprawić, że na twarzy pojawi się uśmiech. Niestety Agnieszka nie doświadczyła tego w te Święta, o czym napisała do nas dziś rano. Czuła się zażenowana, smutna i rozgoryczona zachowaniem teściowej i swojego męża.
Napisała do nas wiadomość, aby móc się komuś wyżalić. Rodzice pani Agnieszki nie żyją, nie ma rodzeństwa i przyjaciół. To rodzina męża powinna być dla niej najbliższa. Czy tak jest?
Chciałam założyć sukienkę na Wigilię do rodziców męża, którą kupiłam sobie w listopadzie, ale się nie mieszczę… Walczę z chorobą autoimmunologiczną i ona postępuje z dnia na dzień… Na szybko musiałam coś wykombinować, żeby wyglądać odświętnie
„W końcu udało się wyszykować i ubrać dzieci. Pojechaliśmy do teściów. Kolacja przebiegła nawet w miłej atmosferze, a to zaskakujące, ponieważ odnoszę wrażenie, że teściowa mnie nie lubi”
Przyszedł czas rozdawania prezentów. Teściom kupiłam ręczniki, pościel i świece zapachowe, mężowi bilet na koncert, a dzieciom zabawki. Przyszedł czas na mnie. Mały pakunek od teściowej bardzo mnie intrygował. Gdy go otworzyłam, zaniemówiłam. W środku znajdowały się… tabletki odchudzające – kuracja na trzy miesiące. Spojrzałam na teściową, a później na męża, który zaczął się śmiać. Nagle jego matka do mnie wparowała:
„Agusia, no bo Ty taka gruba, a przecież młoda kobieta jesteś. Nie można się tak zapuszczać. Męża masz jeszcze, o niego też trzeba dbać”.
No zaniemówiłam. Do cholery jasnej, nie wiem, ile razy mam mówić, że moja otyłość to wynik choroby, a nie wpieprzania jedzenia bez umiaru! Spojrzałam na nią, nawet nie podziękowałam. Szybko później wyszliśmy, a mój mąż w aucie do mnie powiedział: „Agnieszka, Ty się nie obrażaj o te tabletki, bo faktycznie mogłabyś coś ze sobą zrobić”. Serce mi pękło. Czy nikt nie rozumie tego, że jestem chora?
Taki prezent to naszym zdaniem przesada…
Źródło: popularne.pl