Wiadomości

Obajtek załatwił posadę synowi b. premier. Tak się tłumaczył

W opublikowanym 19 marca wywiadzie z dziennikarzami Faktu prezes Orlenu Daniel Obajtek odpierał zarzuty pojawiające się w sprawie jego majątku. – A jak ja bym się pana zapytał, ile pan ma nieruchomości, to by mi pan odpowiedział? – bronił się. Został również zapytany o to, czy nie dostrzega konfliktu interesu, prowadząc prywatny biznes w okresie, gdy stoi na czele strategicznej spółki skarbu państwa oraz, czy jego postawa nie kłóci się z hasłami odnowy moralnej głoszonymi przez PiS. Szef paliwowego giganta odniósł się również do sprawy syna byłej premier Beaty Szydło, Tymoteusza, który został zatrudniony w spółce ERG Bieluń. Jej udziałowcem jest m.in. szef Orlenu oraz jego matka. – Uważam, że zachowałem się przyzwoicie – przekonywał Daniel Obajtek.

Obajtek załatwił posadę synowi b. premier. Tak się tłumaczył

Panie prezesie, kim pan się dzisiaj czuje, poza tym, że jest pan prezesem Orlenu? Przedsiębiorcą, wciąż jeszcze samorządowcem czy menedżerem?

Jestem i czuję się tylko i wyłącznie menadżerem. Ale cenię każdy etap swojej zawodowej kariery. Przecież samorząd to też jest biznes. Z kolei nawet mały przedsiębiorca wie doskonale, czym jest rozwój i inwestowanie. Orlenem powinien zarządzać menadżer, który zna się na biznesie oraz potrafi radzić sobie w życiu.

Jak majętnym był pan człowiekiem, gdy zaczynał pan swoją drogę zawodową? Ile pan wtedy miał pieniędzy?

Pierwsze mieszkanie po prostu dostałem. Tak jest w wielu polskich rodzinach, że rodzice starają się wyposażyć swoje dzieci na starcie. To, co dostałem od rodziców nie poszło na marne. Drogę zawodową zaczynałem gdy miałem 19 lat, czyli pracuję już 25 lat. Uczciwie się dorabiałem. Pracowałem i nadal pracuję po 16 godzin dziennie. To, co zarabiam inwestuję, ale mam też kredyty.

Jeśli miał pan kredyty, to znaczy, że miał pan też długi.

Tak, ale jak chce się inwestować, to czasem trzeba podeprzeć się kredytem. Zawsze jednak miałem poczucie, że mogę liczyć na pomoc rodziny.

Z jakiej rodziny pan pochodzi? Czym zawodowo zajmowali się pana rodzice?

Z patriotyczno-konserwatywnej, jak zdecydowana większość rodzin w Małopolsce. Moi rodzice to bardzo pracowici ludzie, chyba to po nich też odziedziczyłem. Mój ojciec odkąd pamiętam miał własną działalność gospodarczą, przez 20 lat prowadził firmę budowlaną. Mama wyjeżdżała do pracy za granicę. Handlowała, pracowała fizycznie. Moi rodzice nigdy nie wyjechali na wczasy. Nie prowadziliśmy życia na bogato. Dom rodzinny dostaliśmy od babci. Jednak rodzice mocno inwestowali we mnie i mojego brata.

Miał pan też wuja, u którego pan pracował. W jednym z wywiadów powiedział, że nauczył pana wszystkiego, a pan go okradł i w ten sposób zbudował swój majątek.

To kłamstwa. Po pierwsze to daleki krewny ze strony ojca, żadna bliska rodzina. Po drugie mówimy o osobie skazanej trzema prawomocnymi wyrokami, m.in. za wyłudzenia z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i za nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Wiele razy mnie pomawiał i później po wyrokach sądów musiał mnie przepraszać. Tak naprawdę to ja z kilkoma innymi osobami budowałem mu firmę.

Z ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” nagrań wynika, że mógł pan łączyć działalność publiczną z prowadzeniem firmy Eletroplast, choć łączenie funkcji wójta z prowadzeniem biznesu jest zakazane.

To nieprawda. Nie miałem żadnych umów z tą firmą. Znam osoby, które ją prowadzą i kiedyś byłem ich wspólnikiem. Nie wiadomo, jaki był kontekst tych rozmów, to nie były rozmowy w konkretnym miejscu, tylko telefoniczne. Poza tym kto pamiętałby rozmowy sprzed kilkunastu lat? Dlatego o weryfikację autentyczności tych taśm zwróciłem się do prokuratury.

Jaki pan miał majątek, gdy w 2006 roku zostawał wójtem? Miał pan wtedy 30 lat.

Miałem kilka działek, które podarowali mi rodzice. Miałem też dom, który budowali rodzice i kredyt hipoteczny na 100 tys. franków szwajcarskich, a także mieszkanie, na które zrzucała się cała rodzina. W 2005 roku kupiłem drugie mieszkanie. To nie były działki czy nieruchomości w Poznaniu lub w Warszawie, mówimy o Małopolsce, do części działek nawet nie ma dojazdu. Na pewno nie miałem milionów na koncie.

A dziś pan ma?

Nie. Mam zasadę: inwestuję każdą zarobioną złotówkę. Nie mam aktywów finansowych na kontach.

O ilu jeszcze pańskich nieruchomościach opinia publiczna dowie się z mediów?

Odciąłem się od tego, o czym piszą media, ponieważ muszę zarządzać spółką. A na wszystkie swoje nieruchomości mam pokrycie. Mam na to potwierdzenia notarialnie, wszelkie płatności dokonywane były przelewami. Zostałem przez służby wnikliwie sprawdzony, do 2018 r. włącznie. Mam czyste sumienie, dlatego poprosiłem CBA o ponowną weryfikację.

To proszę powiedzieć, ile ma pan nieruchomości?

A jak ja bym się pana zapytał, ile pan ma nieruchomości, to by mi pan odpowiedział? Jeszcze raz powtórzę: zostałem dokładnie sprawdzony przez odpowiednie służby. Proszę wybaczyć, ale nie będę się tłumaczyć „Gazecie Wyborczej”, czy niektórym posłom opozycji z tego, co posiadam. Od tego są organy państwa.

Dlaczego niektóre nieruchomości, np. dom w Łężkowicach, przepisywał pan na brata?

Sprawa jest czysta. To są rodzinne sprawy dotyczące majątku mojej mamy i ojca. Nie złamaliśmy prawa. Brat wyjechał na Pomorze, a ja zostałem w Małopolsce, więc kwestie tego majątku zostały skierowane bardziej w moją stronę. Musiałem jednak brata spłacić. Oddałem mu dom, który był wtedy w budowie. Ale kiedy w 2016 roku ja też wyjechałem z rodzinnych stron, mama zmieniła zdanie. Nie ma w tym żadnej sensacji.

Czy premier Morawiecki żądał od pana wyjaśnień dotyczących pana majątku?

Z panem premierem jestem w stałym kontakcie. Rozmawiamy przede wszystkim o wzmocnieniu polskiej gospodarki, inwestycjach czy prowadzonych przez Orlen procesach przejęć.

A czy z Jarosławem Kaczyńskim widział się pan ostatnio? Rozmawialiście panowie?

Przepraszam, ale nie mam zwyczaju ujawniać tego, z kim i kiedy rozmawiam. To nie jest wiedza, którą będę dzielił się publicznie.

Czy szef rady nadzorczej PKN Orlen zażądał od pana wyjaśnień?

To co publikują teraz media nie ma nic wspólnego z bieżącą działalnością koncernu. Proszę mi wierzyć, że Radę Nadzorczą, czy panów, których przed chwilą pan wymienił, a których bardzo cenię, interesuje przede wszystkim rozwój Orlenu, nie zaś pomówienia Gazety Wyborczej, czy niektórych parlamentarzystów opozycji.

To może tak: czy czuje pan obecnie wsparcie obozu Zjednoczonej Prawicy?

Zarządzam największym polskim koncernem. Prowadzę ważne procesy również dla polskiej gospodarki i mam wsparcie.

Nie czuje się pan obciążeniem dla obozu Zjednoczonej Prawicy?

Tak, jak wcześniej powiedziałem Zjednoczona Prawicę interesuje przede wszystkim rozwój Orlenu i polskiej gospodarki, nie zaś manipulacje Gazety Wyborczej i opozycji.

Panie prezesie, na Nowogrodzkiej wszyscy przyglądają się pana sytuacji. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński. Kiedyś szef PiS wpuścił dziennikarzy do swojego gabinetu na Nowogrodzkiej i na zdjęciach zostały uwiecznione jego skoroszyty. Na jednym z nich wypatrzyliśmy pana nazwisko: Daniel Obajtek. Nie dziwi nas, że szef partii politycznej zbiera informacje o człowieku, który zostaje obsadzony w ważnych funkcjach, tak jak pan. Ale zastanawia nas, co w tych teczkach jest?

Nie wiem, jaka jest zawartość. O to należałoby zapytać pana Premiera.

Ale one chyba nie dotyczą pana pracy w gminie. Tam jest nazwa miejscowości, która wiąże się z całą tą sprawą konfliktu z pana wujem…

Nie zaglądałem do tej teczki.

Przy okazji publikacji o pana sytuacji majątkowej pojawiają się głosy, że powinien pan podać się do dymisji. I że część środowiska Zjednoczonej Prawicy chce się wycofać z połączenia Lotosu z Orlenem, bo z Lotosu niewiele zostanie w związku z surowymi warunkami transakcji narzuconymi przez Komisję Europejską. Czy pan także dostaje takie sygnały z pana obozu?

Ta fuzja powinna była być zrobiona 20 lat temu, ale zabrakło determinacji. Dlaczego w Polsce firmy mające tego samego właściciela mają ze sobą konkurować i osłabiać swoją pozycję w rywalizacji z zagranicznymi koncernami? Takie fuzje już dawno mają za sobą wszystkie kraje europejskie od Węgier po Hiszpanię. Pan premier i polski rząd doskonale to rozumieją, mam ich wsparcie. Tym bardziej jestem zdeterminowany, aby ten proces sfinalizować.

Fuzja tych spółek to nie jest kwestia polityczna. To jest kwestia gospodarki i tego, żeby w Polsce powstała firma, która będzie kołem zamachowym w procesach inwestycyjnych, dekarbonizacji czy neutralności emisyjnej. Teraz jest ostatni dzwonek, by połączyć Orlen z Lotosem. Lotos samodzielnie, bazując wyłącznie na rafinerii, nie ma szans na dalszy rozwój. Trzeba odejść od politykierstwa w tej sprawie. Na manufakturę przy tak dużym biznesie nas nie stać. Przecież nie możemy wiecznie „tłuc” guzików. Musimy przeprowadzić transformację. Musimy też być nowocześni, innowacyjni i przede wszystkim musimy mieć wiele filarów działalności.

We wcześniejszych wywiadach podkreślał pan, że zajmuje się bardzo ważnymi sprawami, strategicznymi. Że naciska pan na interesy pewnych grup i że publikacje prasowe o panu to rodzaj odwetu. Kto? Dokąd miałyby te macki sięgać?

Wiem, jakie umowy podpisuję, jakie naruszam interesy i jakie są zagrożenia. A tym, kto konkretnie teraz stoi za atakami na mnie, nie będę się zajmował. Od tego są organy państwa.

Kto korzysta na sytuacji, która trwa od kilku tygodni: obniżenia wiarygodności szefa PKN Orlen.

Jesteśmy w gorącym okresie. W tym roku chcemy zrealizować kluczowe fuzje. Teraz pracujemy nad modelem finansowym. Ten rok jest strategiczny. Chociaż do tej pory już zrobiliśmy szereg ważnych ruchów biznesowych: przejęcie Energi, Ruchu, Polska Press. Negocjujemy dostawy ropy. Czy koncern się nie naraża? Tak. Proszę sobie przypomnieć, co się działo, kiedy rząd wypowiedział wojnę mafii paliwowej. Przychody Orlenu i budżetu państwa wzrosły skokowo. Do czyjej kieszeni trafiały wcześniej?

Można spojrzeć na to inaczej. Rzeczywiście pracuje pan w sektorze strategicznym, a firma, w którą pan kieruje, podejmuje szeroko komentowane działania. Jest pan w centrum zainteresowania, więc może to nic dziwnego, że media interesują się panem, również pana majątkiem. Powiedział pan, że większość nieruchomości kupił pan już po tym, jak stał się pan człowiekiem majętnym – po tym, jak został pan szefem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Mówiłem o części nieruchomości. Nabywałem je, gdy byłem już szefem ARiMR, Energi i Orlenu. To jest w sumie pięć lat.

W Polsce mamy ustawę kominową. Mówi ona wyraźnie, że można zarabiać 15-krotność przeciętnej płacy w sektorze przedsiębiorstw. Dziś jest to ok. 80 tys. zł brutto. Od tego rocznie musi pan odprowadzać ok. 30 proc. podatku. No i jeszcze podatek solidarnościowy.

Panie redaktorze, pan źle liczy. Proszę brać pod uwagę, że w przypadku moich dochodów, część pochodzi z wynajmu nieruchomości. Trzeba do tego doliczyć kredyty, łącznie na 1,5 mln zł. Co roku rozliczam się z Urzędem Skarbowym. Ale panowie chyba tam nie pracujecie?

Jesteśmy rzecznikami naszych czytelników. Oni nas o to pytają, oni do nas piszą.

Tak jak już mówiłem: wszystkie moje transakcje były opłacane przelewami. Na wszystko mam akty notarialne. Tłumaczy się winny. CBA wyraźnie powiedziało, że skontrolowano cały mój majątek zgromadzony do połowy 2018 r. Ale żeby była pełna jasność złożyłem wniosek o ponowną kontrolę. Nie mam nic do ukrycia.

Ale może pan powiedzieć, ile pan zarabia jako prezes PKN Orlen.

Ta wiedza jest publiczna w raportach rocznych Orlenu. Każdy może do nich zajrzeć. Niedługo będzie kolejny. Swoją drogą, raz czytam o sobie, że zarabiam miliony, innym razem, że nie mam pokrycia na majątek. To absurd. Czy od innych prezesów Orlenu żądano numerów kont i aktów notarialnych nieruchomości?

Fakt pyta o takie rzeczy od lat, bez względu na barwy polityczne. Zadajemy panu te same pytania, które zadawaliśmy innym.

Chciałbym przypomnieć, że to obecnie rządząca Zjednoczona Prawica, ograniczyła zarobki w spółkach z udziałem skarbu państwa. Ja zarabiam prawie dwa razy mniej niż pan prezes Krawiec (Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen w czasach Platformy Obywatelskiej – przyp. red.).

W Sejmie powstał poselski zespół do badania majątku Daniela Obajtka. Będzie pana prześwietlać, może i codziennie. Jeden z posłów powiedział, że dowody zbierane teraz, kiedyś może posłużą do prac komisji śledczej w pana sprawie. Jak pan to skomentuje?

A może panowie z tego zespołu zajęliby się swoimi kolegami ze spółek skarbu państwa, którzy w latach rządów Platformy, zarobili więcej niż wynosi mój majątek. Ani ja, ani moja rodzina, nie będziemy uczestniczyć w cyrku, który organizuje pan poseł Sowa (Marek Sowa z Platformy Obywatelskiej, były marszałek województwa małopolskiego – red.). Niech on sobie prześwietli swojego brata. Przecież tak naprawdę podważają oni wyniki kontroli prowadzone przez CBA, kiedy jego szefem był pan Wojtunik, a prokuratorem generalnym pan Seremet, powołani jeszcze za ich rządów.

Ale z kolei w pana obozie, w Zjednoczonej Prawicy, pojawiają się głosy, m.in. senatora Jackowskiego, posła Maksymowicza, że obecnie jest pan obciążeniem dla Orlenu.

Mimo tych ataków medialnych jestem skoncentrowany na pracy w Orlenie. Działamy, zawieramy nowe kontrakty na dostawy ropy, przykładem umowa z Exxon Mobil na dostawy surowca z USA. W ostatnim czasie wzrosła nawet wycena giełdowa spółki. Jeśli chodzi o biznes, prowadzimy strategiczne procesy dla Orlenu i polskiej gospodarki.

Czy w ostatnich tygodniach kontaktowała się z panem pani premier Szydło?

Rozmawiam z wieloma osobami, również z panią premier Szydło. Ale w ciągu ostatniego miesiąca raczej z nią nie rozmawiałem.

Nie będziemy już pytać o pana zarobki, ale powrócimy do kwestii nieruchomości. Zjednoczona Prawica w 2015 roku dochodziła do władzy z hasłami odnowy moralnej. Ale dziś mamy obraz prezesa ważnej państwowej spółki, który pewne rzeczy sobie załatwia po znajomości. Np. rabat na apartament w Warszawie, 800 tys. zł dotacji z ministerstwa kultury na remont nieruchomości…

Jestem zaskoczony, że z tego powodu jestem atakowany. Przyrzekłem sobie kiedyś, że jeśli do czegoś dojdę w życiu, to zrobię coś dla dzieci, które borykają się z problemami I tak też zrobiłem. Od prywatnego właściciela kupiłem za własne pieniądze nieruchomość – dworek w stanie ruiny (chodzi o nieruchomość w przysiółku Borkówko na Pomorzu – red.). Dokupiłem grunt wokół niego i całość przekazałem fundacji. W wyniku pandemii ta fundacja z własnej inicjatywy poprosiła o rozwiązanie umowy. Dlatego znalazłem i przekazałem nieruchomość innej fundacji – na okres 30 lat. Nie zasiadam w jej władzach. W umowie nie ma żadnego czynszu, nie mam więc z tego dochodów. Sam płacę podatki. A fundacja ma prawo pozyskiwać dofinansowanie. Robi to we własnym zakresie, ja w tym nie uczestniczę.

Ale pan jest właścicielem nieruchomości, a za panem stoją politycy partii rządzącej.

Czyli mam nie pomagać dzieciom?

Ale skąd akurat ten zbieg okoliczności, że ta druga fundacja HANDICAP, której przekazał pan nieruchomość, jest związana z PiS, organizuje imprezy z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy?

To jest fundacja z mojego województwa. Znałem ich wcześniej.

Jest związana z PiS-em.

Ale jakie to ma znaczenie. Są tam osoby, które cieszą się dużym zaufaniem społecznym. Za to co robią są doceniani, również przez tych, którzy mają inne preferencje polityczne.

Przekazał pan dworek fundacji na 30 lat. Ale przecież może pan zerwać umowę.

Jeśli fundacja będzie działała zgodnie ze statutem, nie ma takiej możliwości. I nie sądzę, żeby fundacja chciała tam urządzić komercyjny hotel.

Co ma pan zamiar z tym zrobić po tych 30 latach?

W umowie jest opcja przedłużenia. Na marginesie będę miał wtedy 75 lat.

Czy zna pan syna pani premier Beaty Szydło?

Nie znam osobiście. Może raz go widziałem.

Wiedział pan, że pracuje w spółce, w której udziały ma pan i pana mama?

Przyznaję, po mojej rekomendacji został zatrudniony na zwykłym stanowisku w prywatnym biznesie. Uważam, że zachowałem się przyzwoicie.

Czyli pani premier zadzwoniła do pana z taką prośbą?

Po pierwsze nie była już na stanowisku premiera. A to zasadnicza różnica. Nie pamiętam kiedy dokładnie rozmawialiśmy na ten temat.

Mówił pan, że część pana dochodów pochodzi z zarządzania spółką działającą w strategicznym dla kraju sektorze. A część z prowadzenia biznesu. Nie widzi pan w tym konfliktu interesów?

Nie. Chcąc otworzyć jakąkolwiek działalność, musiałem mieć na to zgodę rady nadzorczej spółki. I zastosowałem się do wszystkich korporacyjnych wymogów. Chyba pan nie myśli, że inwestując w ziemię czy nieruchomości będę prowadził tam osobiście biznes.

„Gazeta Wyborcza” ujawniła pana biznes deweloperski. Rozumiem, że właśnie to pan ma na myśli.

Na pewno nie będę się tym zajmował osobiście, kiedy jestem prezesem Orlenu.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close