– Człowieka trzeba wysłuchać, wczuć się w niego. Dajemy ludziom mówić – powiedział PAP założyciel Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk. Zdradził również, skąd wracał w nocy albo na ranem, gdy był duszpasterzem. Podkreślił, że nie spodziewał się, że w Polsce, po odejściu komunizmu, będzie taki opór wobec Radia Maryja.
Ojciec Tadeusz Rydzyk, założyciel Radia Maryja, pytany o trzydzieści lat istnienia radia stwierdził, że spotkał na swojej drodze „już chyba miliony dobrych osób”. – Utrzymanie takiego radia wymaga odpowiedniej liczby stacji w całej Polsce. Do tego dochodzi USA, Kanada. Ja już nawet nie wiem, ile jest takich osób. Bez wątpienia jednak są to ci, którzy to radio utrzymują, współpracują z nim. W sobotę powiedziałem o pewnych duchownych, którzy pomogli mi na początku tej drogi – powiedział.
„Wracałem o 2 w nocy, albo i później”
Przez trzydzieści lat o. Rydzyk przeprowadził tysiące rozmów ze słuchaczami, z których – jak zaznaczył – bardzo dużo utkwiło w jego głowie. Dodał, że Radio Maryja chce dać ludziom się wypowiedzieć.
– Pilnujemy jednak tego, aby nie było referatów, odezw do ludzkości. Trzeba jednak słuchaczom dać mówić. To jest środek społecznego komunikowania. Ono nie polega tylko na mówieniu, ale i słuchaniu. Musimy też być psychologami. Podobnie jak każdy kapłan w konfesjonale w trakcie spowiedzi. Gdy byłem duszpasterzem i chodziłem na kolędę m.in. do hotelu asystenckiego, to wracałem o 2 w nocy, albo i później. Oni — ci młodzi ludzie — rozmawialiby i do rana. Pamiętam całonocne rozmowy. Ludzie chcą rozmawiać ze sobą. I nigdy tej rozmowy nie dokończymy, dlatego jest audycja „Rozmowy niedokończone” – wyjaśnił.
Źródło: se.pl