Trwają gorączkowe przygotowania Prawa i Sprawiedliwości do sporządzania list na najbliższe wybory parlamentarne. Walka o miejsca z pewnością będzie zacięta, ale o swój los nie musi martwić się Jacek Kurski. Jak ustaliła dziennikarka „Newsweeka” Renata Grochal, byłemu prezesowi TVP lokatę obiecał sam prezes Jarosław Kaczyński. Wcześniej Kurski może jeszcze wejść do rządu, niewykluczone też, że zostanie zaangażowany w organizację kampanii wyborczej.
„Newsweek”: Jacek Kurski znajdzie się na listach PiS
Polityka nie znosi próżni, o czym doskonale wie Jarosław Kaczyński. Po tym, jak prezes PiS zdecydował w końcu o odwołaniu Jacka Kurskiego z fotela prezesa TVP, dla wolnego elektronu trzeba było znaleźć nowe, wygodne miejsce, które wynagrodziłoby mu lata wiernej służby na rzecz zjednoczonej koalicji.
To, co może się stać z Kurskim od września jest przedmiotem wielu spekulacji, ale nowe światło na losy byłego szefa Telewizji Polskiej rzuciła ostatnio Renata Grochal z „Newsweeka”. Dziennikarka ustaliła, że najprawdopodobniej wróci on „na stare śmieci” i wystartuje w nadchodzących wyborach do parlamentu krajowego, ale nie z list Zbigniewa Ziobry, lecz właśnie Kaczyńskiego.
Niecałe dwa miesiące temu lider partii rządzącej mówił o przyszłości „Kury” jako „kwestii otwartej” i wychwalał jego energiczność oraz sprawność.
– Musimy zważać na to, kto jest w stanie pomóc, uczestniczyć w sposób efektywny w walce o przyszłość naszego kraju, która się w tej chwili toczy. Sądzę, że Jacek Kurski należy do takich ludzi, którzy mają dużo możliwości – stwierdził w Polskim Radiu 24.
Obietnica od Jarosława Kaczyńskiego
Jak pisze Grochal, od 5 września Kurski i Kaczyński spotkali się już kilkukrotnie, a między panami doszło do porozumienia. Na łamach „Newsweeka” czytamy, że marzeniem byłego prezesa TVP jest posada ministra cyfryzacji, choć w swoich szeregach nie widzi go skonfliktowany z nim premier. Niestety, Mateusz Morawiecki ma niewiele do powiedzenia.
Kurski może także być mocnym ogniwem w czasie organizacji kampanii wyborczej. Według nieoficjalnych doniesień, miał zaszantażować prezesa PiS, że nie zgodzi się na
dołączenie do sztabu wyborczego, jeśli nie otrzyma jakiejś ważnej funkcji.
Źródło: goniec.pl