Nastolatek miał ogromną chęć na hamburgera. Niewinny i popularny posiłek sprawił, że chłopak nie żył około godziny później. Świadkowie próbowali rozpaczliwie ratować jego życie, lecz bez skutku. Jego śmierć wstrząsnęła rodziną i znajomymi – nadal nie wierzą, że hamburger przyczynił się do zgonu.
Nastolatek miał w planach intensywnie świętować swoje urodziny. Zorganizował dla swoich przyjaciół dzień pełen wrażeń, podczas którego nie mogło braknąć przerwy na sycący posiłek. Nikt nie mógł przewidzieć, że zwykła bułka z kotletem i warzywami wpędzi go do grobu.
Nastolatek chciał tylko coś przekąsić
Kwiecień 2017 roku nie zapowiadał się tragicznie dla rodziny Owena Carey’a. Chłopak na co dzień mieszkał około 80 kilometrów od Londynu, dlatego za miejsce do świętowania urodzin obrał sobie stolicę Wielkiej Brytanii. Zebrał swoich przyjaciół, kilku członków familii i zaplanowali wspólnie cały dzień pełen wrażeń i przyjemności.
Na sam początek cała grupa udała się na Arenę O2, gdzie odbywała się wystawa Star Wars. Nastolatek jako ogromny fan sagi nie mógł sobie odpuścić takiej okazji. Potem wszyscy mieli w planach przejazd do akwanarium, lecz najpierw zgodnie stwierdzono, że należy się posilić. Z tego powodu odwiedzili restaurację Byron. Przy zamawianiu posiłku Owen poprosił o hamburgera z kurczakiem, jednocześnie zaznaczając, że ma alergię na nabiał.
Zjadł połowę hamburgera – zmarł. Teraz rodzina walczy o sprawiedliwość
Przyjęto jego zamówienie, a po chwili przystąpił do konsumpcji. Już w połowie posiłku poczuł się źle – mocno rozbolał go brzuch, a język mrowił coraz bardziej. Kilkadziesiąt minut później upadł i nie reagował na wydarzenia dookoła niego. Wszystko wydarzyło się w okolicy koła London Eye – w zatłoczonym miejscu był jednak lekarz, który natychmiast udzielił Owenowi pierwszej pomocy. Na nic się to zdało, a nastolatek zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala.
Sekcja zwłok wykazała, że powodem zgonu był wstrząs anafilaktyczny. Owenowi nic by się nie stało, gdyby nie to, że kurczak był marynowany w maślance – źródle białka, na który jest mocno uczulony, o czym nastolatek powiedział, przy składaniu zamówienia. Personel jednak nie wziął tego pod uwagę, a w karcie produktów nie widniała odpowiednia informacja.
Z powodu śmierci syna rodzice walczą o to, by informacje o alergenach pojawiały się w kartach dań. Dyrektor generalny restauracji Byron, Simon Wilkinson, przy przesłuchaniu nie miał sobie nic do zarzucenia, jednak zdaje sobie sprawę, że oznaczenie potraw w menu mogło być niewystarczające.
Źródło: pikio.pl